rdfs:comment
| - O krok, tuż przy mównicy, orkiestra strażacka, Duma miasta i źródło zachwytów gawiedzi, W głębi - podkowa z krzeseł - sfora magistracka! Samotnie na fotelu ksiądz kanonik siedzi... Tu rynek przystrojony w szpalery świerkowe, Których woń nozdrza łechce i bije pod piętra, W zrudziałe balkoniki, w okna dubeltowe, Skąd zza szyb wyglądają głowy Prezydenta. Tu w cieniach chorągwianych, z grubym drzewcem w palcach, Odęte matadory, pytie małopolskie, Ojce miasta - śnią Wiedeń, wiedeńskiego walca, W listopadowy ranek, dziesiąty rok Polski! Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - O krok, tuż przy mównicy, orkiestra strażacka, Duma miasta i źródło zachwytów gawiedzi, W głębi - podkowa z krzeseł - sfora magistracka! Samotnie na fotelu ksiądz kanonik siedzi... Tu rynek przystrojony w szpalery świerkowe, Których woń nozdrza łechce i bije pod piętra, W zrudziałe balkoniki, w okna dubeltowe, Skąd zza szyb wyglądają głowy Prezydenta. Tu w cieniach chorągwianych, z grubym drzewcem w palcach, Odęte matadory, pytie małopolskie, Ojce miasta - śnią Wiedeń, wiedeńskiego walca, W listopadowy ranek, dziesiąty rok Polski! Deszczyk mży... gada mówca... Mokną uśmiechnięci, Regionaliści ważni, serwiliści z nudy, Mężowie zaufania, dźwigacze pieczęci! Prowincja cała moknie! Listopad obłudy! Czasem któryś luminarz i "padamdonóżek" Łypnie kałużą oczu w bok, gdzie zza bariery Wyrasta gawiedź miejska, stłoczona przy murze... Wtedy lśni, jakby głaskał cesarskie ordery... Leader znak dał chustką... "Nie zginęła jeszcze" Śpiewają i z łoskotem dźwigają sztandary... Rżnie kapela... Tłum ruszył... Mnożą się pod deszczem Łysiny, weżetale i fiksatuary... On trwa na posterunku... Ku górze wzniósł rękę I spod daszka zalotnie w obcisłym mundurze Honory czyni domu i kłania się pięknie - Pan komisarz się kłania Najjaśniejszej Muzie, Która, spłonione dziewczę, przy bębna warkotach Umyka brzuchomówcom, lamom, rajcom - łykom, Rzędy krzeseł roztrąca i fontanną błota Paskudzi całe spodnie dziobatym ławnikom; Która, najpłochsze dziewczę, owego poranku Wśród gawiedzi na rynku biegnie przy orkiestrze, Gdzie kroczy strażak - pierwszy muzykant w zaścianku - I z trąby wydmuchuje roześmianą przestrzeń! Image:PD-icon.svg Public domain
|