rdfs:comment
| - O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy Kiedy gadali, łącząc swoje czułe mowy Do kukań zozul i krakań gawronich, — Alić ryknęło raptem coś koło nich. Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek. Mieszek tej sztuki nie umie, Tylko wyciąga z dołu ręce: „Kumie!“ Kum już wylazł na wierzchołek. Ledwie Mieszkowi był czas zmróżyć oczy, Zbladnąć, paść na twarz, a już niedźwiedź kroczy, Trafia na czoło, maca, jak trup leży... Wnosi, że to nieboszczyk i że już nie świeży. Więc, mruknąwszy ze wzgardą, odwraca się w knieje. Bo niedźwiedź Litwin mięs nieświeżych nie je.
|
abstract
| - O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy Kiedy gadali, łącząc swoje czułe mowy Do kukań zozul i krakań gawronich, — Alić ryknęło raptem coś koło nich. Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek. Mieszek tej sztuki nie umie, Tylko wyciąga z dołu ręce: „Kumie!“ Kum już wylazł na wierzchołek. Ledwie Mieszkowi był czas zmróżyć oczy, Zbladnąć, paść na twarz, a już niedźwiedź kroczy, Trafia na czoło, maca, jak trup leży... Wnosi, że to nieboszczyk i że już nie świeży. Więc, mruknąwszy ze wzgardą, odwraca się w knieje. Bo niedźwiedź Litwin mięs nieświeżych nie je. Dopieroż Mieszek odżył. — „Było z tobą krucho! Woła kum — szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał! Ale co on tak długo tam nad tobą sapał, Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?“ „Powiedział mi, rzekł Mieszek, przysłowie niedźwiedzie Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.“
|