About: dbkwik:resource/ZIBbgbCD-0EDd6eaBklriA==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Wychodźcy
rdfs:comment
  • Nic nie mają nasi ludzie: Nic a nic — Prócz gościńca w mroków chmurze. Każdy niesie na kosturze W swojej chustce w wielkie kraty, Mieniąc ramię po kolei, Każdy niesie Zabrukane, stare szmaty Nadziei. Idą ludzie, nasi ludzie, W głuchym trudzie, brnąc po grudzie, W nieskończoność mrocznych dróg. Karczma stoi w suchym lesie, W głuchej ciszy: Stara karczma nieznanego. Gruzów ciszy sowy strzegą, Zgrają szczury w niej biegają. Szczury, myszy. Stara karczma w zbiegu dróg Ma stoczone czerwiem ściany, Strzechę burą nakształt strupa, Trzęsie w wietrze szyld blaszany Z piszczelami kościotrupa.
dcterms:subject
dbkwik:resource/LnuiOV1ARnBg2yIsYieKHw==
  • Bronisława Ostrowska
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Wiersz
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Émile Verhaeren
abstract
  • Nic nie mają nasi ludzie: Nic a nic — Prócz gościńca w mroków chmurze. Każdy niesie na kosturze W swojej chustce w wielkie kraty, Mieniąc ramię po kolei, Każdy niesie Zabrukane, stare szmaty Nadziei. Idą ludzie, nasi ludzie, W głuchym trudzie, brnąc po grudzie, W nieskończoność mrocznych dróg. Karczma stoi w suchym lesie, W głuchej ciszy: Stara karczma nieznanego. Gruzów ciszy sowy strzegą, Zgrają szczury w niej biegają. Szczury, myszy. Stara karczma w zbiegu dróg Ma stoczone czerwiem ściany, Strzechę burą nakształt strupa, Trzęsie w wietrze szyld blaszany Z piszczelami kościotrupa. Nasi ludzie, ludzie trwóg: Kładą krzyż na klęskę swą I drżą. Nasi ludzie mają w duszy Dwa bezżame żużle czarne, Żużle czarne dwa — na krzyż! W nieskończoność zmierzchniej głuszy Polatuje głos podzwonny Przez bezdroża zapomniane Leśnych cisz: To madonny tak wołają Z kaplic licznych okolicznych: Jako ptaki w mgle zbłąkane Madonny! Nasi ludzie — ludzie trwóg: Drżą, że. dziewki ich nie mają Świec gromnicznych, Że kadzidło nie ma woni. Że w odludnej chyba niszy Nad barwioną z gipsu głową Kilka jeno róż się kłoni W sennej ciszy. Boją się, gdy legnie cień Na ich pól stwardniałej grudzie, Boją się miesięcznych lśnień Nad drętwotą swoich wód — Trupa ptaka u swych wrót: Nawet ludzi już się boją Nasi ludzie. Nasi ludzie są niezdolni. Niedołężni i bezwolni, Choć zaciekli są w uporze Nędzą swoją! Nasi ludzie to biedaki, Jeśli liczą jeszcze kiedy, To plon chyba własnej biedy: Na groszaki. Przez różańce długich lat Naszych ludzi płonne zboże Śnieć toczyła, sporysz jadł! Ich lemiesze z spiekłych ról Odrzucały grudy skał. Głazów zwał, Szczęki się zażarły w gniew: Wgryźć się w ziemię ornych pol Aż do serca! aż do trzewi Z burym kotem, z wiernym psem, Z klatką, w której drzemie ptak, Z mocą życia chyba w tem, By bunt gnieść, a ból swój nieść, Opuszczają pól swych szlak Nasi ludzie, ludzie trwóg, W głuchym trudzie, brnąc po grudzie W nieskończoność zmrocznych dróg. Za spódnicą swych macierzy Dzieci drobnych stadko bieży: Drżące stadko i beczące W mroku chmury. Starców wzrok znużony w mgle Żegna jeszcze własny kąt Strupieszałej, szarej ziemi, Kędy kąsa wiatr, jak trąd, Gdzie, jak mróz — zaraza żre! A za niemi Idą ludzie z nad wybrzeży O ramionach wyschłych w sznury... Umęczony orszak kroczy W mroku chmury, Bez pragnienia, bez wspomnienia, Bez zawiści dawnych szczęść, Nawet już i bez tej woli, By pięć palców ścisnąć w pięść Przeciw doli — Przeciw śmierci. Nasi ludzie, ludzie pól W nieskończoność niosą ból. Wózki liche i powózki Już od świtu tłuką bruk Kamienistych polnych dróg. Jedne stare jak szkielety Pobrzękują w amulety, Co z hołobli im zwieszono, — Inne skrzypią w mroki senne, Jak żórawie gdzieś studzienne, — Inne jak okrętu łono, Który w burzy strzaskał ster, — A dwa koła gdzie od lat Wyrzeźbiono zodyak sfer, Zdają się po drożnej grudzie Wieść w płóciennej swojej budzie Cały świat! Szkapy stare, nędzne chude. Ledwie wloką się przez grudę Że woźnica wraz idący Niby wiatrak szalejący Ciska w przestrzeń raz po raz Gdzieś podjęty drogą z roli Senny głaz — Czarnym krukom, — ptakom doli Mijającej. Nasi ludzie, ludzie pól Już pokornie niosą ból. Trzody nędzne społem z nimi Po gościńców twardej ziemi Idą w świat. Głody gnają je z zagrody, Klęsk i nędzy wieczny bat: Owce, których umęczenie Potyka się o kamienie, Co krok nowy, — Woły rykiem witające Rychły zgon, — Opuchnięte, ciężkie krowy, Wymionami zwisające, — I ciągnący z obu stron Mułów rząd, co niesie w mrokach Śmierci krzyż na zapadłych bokach. Trzody idą, idą ludzie Przez gościńce w głuchym trudzie, Drogą mroku, i bezmocy Drogą, co okrąża świat. Z jakich, powiedz, dalekości, Morza losów, morza lat? Ze spoczynkiem jeno prawie Na cmentarnych wzgórz murawie, Co im ściele swą zieloność, — Idąc, wstając, upadając, Brnąc w bezdrożach głuchej nocy, Jesień, lata, zimy, wiosny, — Tłum tułaczy, tłum żałosny, Dąży skroś, — z nieskończoności W nieskończoność. — A w oddali już majaczy Z pod ciężarnej nieb opony Czoło niby szczyt Taboru, Czarne ssawki, dech czerwony, — Cały mroczny kształt potworu, Który ciągnie wieczny połów Polnych ludzi. Miasto, co przygasa w dzień, W proch i ołów, A rozżarza się i pali W płomieniste skry ogniowe, Gdy je budzi Nocny cień. Miasto murów i marmurów, z drzewa, cegły, złota, stali, — — Polipowe. Image:PD-icon.svg Public domain
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software