rdfs:comment
| - Pewnie pomyślicie, że to kolejna creepypasta pisana dla zabicia czasu. I bardzo dobrze - nie będzie się Wam chciało tego sprawdzać. Na Bronowicach w okolicy przystanku znajduje się pewna studzienka kanalizacyjna. Nie wyróżnia się niczym, wygląda dokładnie tak samo jak wszystkie inne i mijałem ją miliony razy nie zwracając na nią kompletnie żadnej uwagi. Aż do pewnej nocy, kiedy to o trzeciej wracałem do domu, odrobinę pijany, po imprezie. Poślizgnąłem się na zamarzniętym śniegu i upadłem obok niej. Chcąc się podnieść, oparłem na niej dłoń. Szybko oderwałem rękę i przyłożyłem ją do śniegu - właz był tak gorący, że się poparzyłem. Blizny po tym wydarzeniu mam do dzisiaj.
|
abstract
| - Pewnie pomyślicie, że to kolejna creepypasta pisana dla zabicia czasu. I bardzo dobrze - nie będzie się Wam chciało tego sprawdzać. Na Bronowicach w okolicy przystanku znajduje się pewna studzienka kanalizacyjna. Nie wyróżnia się niczym, wygląda dokładnie tak samo jak wszystkie inne i mijałem ją miliony razy nie zwracając na nią kompletnie żadnej uwagi. Aż do pewnej nocy, kiedy to o trzeciej wracałem do domu, odrobinę pijany, po imprezie. Poślizgnąłem się na zamarzniętym śniegu i upadłem obok niej. Chcąc się podnieść, oparłem na niej dłoń. Szybko oderwałem rękę i przyłożyłem ją do śniegu - właz był tak gorący, że się poparzyłem. Blizny po tym wydarzeniu mam do dzisiaj. Kiedy wróciłem do domu, długo nie mogłem zasnąć. Męczyły mnie jakieś dziwne, błąkające się na skraju świadomości myśli. Czułem, że ktoś mnie obserwuje i że gdzieś tam, w mroku nocy, coś się na mnie czai. Zasnąć udało mi się około szóstej rano, a i wtedy straszny, paraliżujacy lęk nie opuścił mnie ani na chwilę. Ze swoich snów oprócz niego pamiętam tylko ciemność i głosy dziesiątek ludzi przemawiających do mnie w różnych językach. Niektóre brzmiały względnie normalnie, inne były nienaturalnie niskie, jakby spowolnione kilkukrotnie. Niektóre przechodziły w jakieś potworne rzężenie, ogdłosy zwierząt, ryki, piski, szczekanie, a nawet w doprowadzający do skrajności dźwięk kraczenia połączonego ze skowytem. Sprawdzałem tę studzienkę jeszcze kilkukrotnie - za każdym razem efekt był ten sam. Właz był piekielnie gorący, a po dotnkięciu go przez kilka dni czułem się jak w sennym koszmarze. Z czasem zacząłem nawet rozpoznawać głosy, które do mnie mówiły. Opowiadały o strasznych rzeczach - wojnach, obozach koncentracyjnych, wykorzystywaniu dzieci, jednocześnie szydząc ze mnie. Wyzywały mnie, twierdziły, że w końcu do nich dołączę, że to tylko kwestia czasu, że jestem jeszcze gorszy niż oni. Miesiąc po pierwszym dotnięciu tego gówna doszedłem do wniosku, że w końcu pójdę tam i zajrzę do środka. Przygotowałem już mocny pręt, którym podważę właz - mam nadzieję, ze nie nagrzeje się do tego stopnia, żeby się pogiąć. Mam też latarkę, długi, kuchenny nóż i gaz pieprzowy. Idę tam dzisiaj wieczorem. Coś przyciąga mnie do tego miejsca, nie pozwala mi się cofnąć. Jak wrócę, opiszę wam co mnie spotkało.
|