Gdy z nowogródzkich ruin w zimowe południe patrzyłeś na szkielety wymarzłych pagórków na ryżej grudzie szosy łowiąc uchem turkot korowodu furmanek co toczą się dudniąc Miasto było pod tobą wytarte i szare w rękubyś je jak wróbla podniósł i oddechem ust okrągłych odchuchał a potem z uśmiechem puścił. Niech sobie spocznie w kościele u fary Lub pofrunie wysoko ażeby na północ zatoczywszy krąg wielki zawisnąć nad Niemnem ponad przęsłami mostu co ramieniem ciemnem objął zastygłą rzekę spokojną i dumną. i zbójców było pełno na drodze... II III Image:PD-icon.svg Public domain
Gdy z nowogródzkich ruin w zimowe południe patrzyłeś na szkielety wymarzłych pagórków na ryżej grudzie szosy łowiąc uchem turkot korowodu furmanek co toczą się dudniąc Miasto było pod tobą wytarte i szare w rękubyś je jak wróbla podniósł i oddechem ust okrągłych odchuchał a potem z uśmiechem puścił. Niech sobie spocznie w kościele u fary Lub pofrunie wysoko ażeby na północ zatoczywszy krąg wielki zawisnąć nad Niemnem ponad przęsłami mostu co ramieniem ciemnem objął zastygłą rzekę spokojną i dumną. Tak i ty wyleć z gniazda. Pojmujesz to słowo? i ten śnieg wigilijny na ojczystej ziemi. Wtedy nie było szosy lecz był trakt liljowy lasy gęściej szumiały czubami sinemi i zbójców było pełno na drodze... Potem szły tędy armje cesarzów i wodzów złote i czarne orły sztandary i godła. Brzęczały i stukały po okrągłych belkach armaty wozy konie podkowy i buty. Ciężkie ciała huzarów waliły się z siodła na ziemię wąwozami okopów rozprutą. Zbiegowie nieśli w oczach i uszach odbity huk wysadzanych mostów i zgiełk bliskich bitew i jasną łuną w nocy palących się dworów. Dziś okopy i zgliszcza pilny pług przeorał na blindażach dziewanny wierzbówki i głogi. Podźwignęły się wioski dwurzędem chat niskich po białych ścianach dworu już nie pełznie ogień. Tylko czasem pastusi znajdą na wygonach zaryty w ziemię granat i potem w gazecie że pocisk do ogniska nieostrożne dzieci... dwoje bez rąk (wyżyje) a jedno już kona... II Porzuć niewdzięczne myśli i nie patrz tak chmurny na ten ciemny horyzont który się otwiera z zadymionego okna skurczonych chat kurnych nawpół zaklejonego pożółkłym papierem. Głód chłód i gniew naiwny i ten posłuch chciwy który tutaj odnajdziesz kiedy powiesz gorzko porzuć. Jesteś Farysem. Czyś poznał tę rozkosz: Na wolę wiatrów puścić pióra strusiej grzywy? Szosą równą błyszczącą — zygzakiem zachwytu przemierzaj kraj przestronny falujący sennie. Oglądaj stare głazy sterczące na szczytach i płosz płochliwe czaple brodzące po Niemnie. Naucz się kochać Niemen najpiękniejszą wstęgę którą Stwórca przepasał pierś Wielkiego Księstwa. Pola dąbrowy piachy oplótł modrym węzłem i szerokim promieniem aż do morza sięgnął. Gdy w dzień letni owiani oddechem upału otarłszy się o zbocza Nalibockiej puszczy po fali Berezyny która cicho pluszcze o burty wąskiej łódki sunącej pomału Spłynęliśmy w łożysko szafirowej wody wśród pól za ścianą trawy i krzaków przyziemnych — nie okrzykiem — milczeniem witaliśmy Niemien który z nami się witał uśmiechem pogody. Spojrzyj jak płyną tratwy długim płaskim wężem jak im chwieją się czuby namiotów zielonych i jak rzeka wśród urwisk pręży się i zwęża i bulgocze wirami na rapach spienionych. Półnagi opalony na łodzi wysmukłej powitaj mosty Grodna i zamek wysoki policz wichry i burze co w te mury tłukły szarpały przęsła mostów darły gruz opoki. Niespokojny nurt rzeki trze się o przyczółki promy skaczą na fali gdy fala je mija. Nie poddaj łodzi prądom niosącym do morza: Ta ziemia dziś jest obca zamiast być niczyja. Po suchym piasku brzegów chrzęszczą ciężkie buty w łozach błyszczą bagnety i kolczaste druty karne czujne i sprawne strzegą granic pułki jak tlące się popioły co pożarem grożą. III Nie wiem czy ty rozumiesz bo ja nie rozumiem zimnej mowy bagnetów tanków i szrapneli inwalidów beznogich i trupów bez trumien tych chorągwi i znaków które ludzkość dzielą. Może młody radosny maszerujesz właśnie ze strzelnicy do koszar ze śpiewem na ustach — może rozumiesz słowo które we mnie gaśnie w rajzach karnych oddziałów widzisz mądrość ustaw. Wytłumaczysz mi mądrze o wszystkich zakusach o przodkach o przedmurzach i misjach dziejowych i powiesz słowo Moskal powiesz słowo Prusak i odnajdziesz krew wrażą w tych wyblakłych słowach. Ja nic ci nie odpowiem bo mi w nicość runął ten piękny gmach z papierków gałganków i blaszek. Głuchym jak wybuch bomby akordem na strunach kończę niedokończoną pieśń o ziemi naszej. Image:PD-icon.svg Public domain