Attributes | Values |
---|
rdfs:label
| - Atta Troll (Heine, przekł. Urbański)/27
|
rdfs:comment
| - (Do Augusta Varnhagen'a von Ense). Ależ mistrzu Lodovico! Skąd, na Boga, wyłowiłeś kram ten bredni ? - taki wykrzyk wydał był kardynał d'Este, odczytawszy on poemat o szaleństwach Rolandowych, który kornie przez Ariosta Eminencji był poświęcon. Stary druhu, Vamhagen'ie! Słyszę, jak też same niemal z ust Ci pomykają słowa - i ten sam, subtelny, widzę uśmiech. Czytasz - czasem nawet parskniesz - lecz Twa skroń sklepiona nieraz zbruździ się powagą, gdy zaskoczą Cię wspomnienia: Sen-że to?... Młodzieńcze mrzonki?... Modrych, jasnych nocy mary, współ-rojone wraz z Chamiss'em - i z Brentan'em - i z Fouque'm?... Nie pobożneż to dzwonienie w las zaszytej gdzieś kapliczki?... Nie przeryważ go błazeńskiej czapki tak znajomy brzęk?... To w słowicze, słodkie chóry mysia wtarga rozdąsany, głuchy i baso
|
dcterms:subject
| |
Tytuł
| |
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
| |
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
| |
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
| |
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
| |
Autor
| |
abstract
| - (Do Augusta Varnhagen'a von Ense). Ależ mistrzu Lodovico! Skąd, na Boga, wyłowiłeś kram ten bredni ? - taki wykrzyk wydał był kardynał d'Este, odczytawszy on poemat o szaleństwach Rolandowych, który kornie przez Ariosta Eminencji był poświęcon. Stary druhu, Vamhagen'ie! Słyszę, jak też same niemal z ust Ci pomykają słowa - i ten sam, subtelny, widzę uśmiech. Czytasz - czasem nawet parskniesz - lecz Twa skroń sklepiona nieraz zbruździ się powagą, gdy zaskoczą Cię wspomnienia: Sen-że to?... Młodzieńcze mrzonki?... Modrych, jasnych nocy mary, współ-rojone wraz z Chamiss'em - i z Brentan'em - i z Fouque'm?... Nie pobożneż to dzwonienie w las zaszytej gdzieś kapliczki?... Nie przeryważ go błazeńskiej czapki tak znajomy brzęk?... To w słowicze, słodkie chóry mysia wtarga rozdąsany, głuchy i basowy mruk - to, na przemian, duchów szepty!... W todze mędrka - bzik warjata!... Rozum - co mu klepki brak!... Konającej duszy jęk - co rehoce się znienacka!... Tak, mój druhu! Oto dźwięki dawno już przebrzmiałych rojeń; starym jeno ich pokładem modernisty miga trelik. Mimo całej ducha buty, tu i owdzie Cię zaleci lęk zwątpienia. Pobłażliwym sądźże sercem ten poemat! Może to ostatnia, wolna, romantyzmu leśna piosnka! W doby zgiełku, w starć pożodze, nędznie przebrzmi zagłuszona. Inne czasy - ptaki inne; ptaki inne - inne pieśni. Co za gęgot! Kapitolu (zda się) wrzeszczą zbawicielki. Co za świegot! Szczebioczące ze. stoczkami w łapkach szpaki, Jowiszowe dziś małpują orły z piorunami w szponach. A turkawek to gruchanie! Syt miłości gołąbeczek, nienawidzieć rad. Bellony wlókłby rydwan - nie Wenery. Światoburcze co za brzęki! Ludów rozognione wiosną, wściekle burzą się majowe, kolosalne te chrabąszcze. Inne czasy - ptaki inne; ptaki inne - inne pieśni. Zasmakowałbym w nich może, gdybym ... inne uszy miał!
|
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
of | |
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
of | |