I wtedy jak dzban - światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką. Image:PD-icon.svg Public domain
I wtedy jak dzban - światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką. Image:PD-icon.svg Public domain