abstract
| - Ostry nóż wchodzi w chleb Deszcz okruszków sypie się Grzęznę w tłuszcz, z oczu łzy W ciepłych strużkach płyną mi To z cebuli żółte młyńskie koła Przygniatają mnie do kromki Smarowali mnie od czoła Aż po pięty i korzonki Przyprawiają według karty Sól mnie szczypie, w nos pieprz wierci A ja wcale nie chcę być pożarty Mnie nie spieszy się do śmierci Jakim prawem starcy ludojady Przyrządzają sobie te kanapkę Wrzeszczę, przygnieciony i bezradny Wciskam w tłuste masło łapki Jeszcze sokiem z cytryn mnie spryskują Żebym przed spożyciem skurczył się Przecież ktoś się musi za mną ująć Tak po prostu wszak nie zjedzą mnie! Drgnął mój chleb, unosi dłoń go wzwyż Boże, czuję dech, zgłodniały widzę pysk Może to jest żart, czy śmiać się mam, czy łkać? Patrzę w lśnienie warg co zaczynają drgać Nagle otchłań ust i zębów biała grań Woni zgniłej chlust, ruchomą widzę krtań Bonię się co sił, wtem trzask i mrok mnie skrył...! Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|