rdfs:comment
| - Zebrały te liście jesienne zachodu i wschodu blask złoty, owe cienie złocisto-płomienne… Zebrały te liście jesienne mgły złowieszcze, i mroczne, i krwawe, łzy, wylane w godziny bezsenne, gdyśmy oddać musieli Warszawę… Zebrały te liście jesienne zachodzącej wolności blask cały, wszystkie trwogi, rozpacze płomienne — cały zachód męczeński zebrały. Cieniem na nich pokładły się klęski i rozliczne porywy szaleństwa, lata, glorią złociste męczeństwa, i hymn wieczny o duchu zwycięskim. Przedziwne tego roku opadają liście… Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Zebrały te liście jesienne zachodu i wschodu blask złoty, owe cienie złocisto-płomienne… Zebrały te liście jesienne mgły złowieszcze, i mroczne, i krwawe, łzy, wylane w godziny bezsenne, gdyśmy oddać musieli Warszawę… Zebrały te liście jesienne zachodzącej wolności blask cały, wszystkie trwogi, rozpacze płomienne — cały zachód męczeński zebrały. Cieniem na nich pokładły się klęski i rozliczne porywy szaleństwa, lata, glorią złociste męczeństwa, i hymn wieczny o duchu zwycięskim. Kwitnie na nich szkarłatem tęsknota, ku wolności promienna jej droga — ten marsz ciężki, krokiem twardym, męskim, marsz ,wiodący do gwiazd i do Boga wśród zwątpienia, które sercem miota — cała krwawa, płomienna Golgota. Zebrały te liście jesienne echa strzałów wśród murów Warszawy i krwi świeżej strumienie codzienne, którą wiejskie wchłonęły kurzawy… Zebrały te liście jesienne mgłę oddechu ostatniego w celi, jęki tych, którzy zdradzić nie chcieli, i w obozach gdzieś noce bezcenne… Zebrały te liście jesienne barwy, tony, półtony, półwzloty, wszystkie blaski tajemne, płomienne — polską mękę przeświętą Golgoty… Przedziwne tego roku opadają liście, inne liście, niż zwykły opadać jesienią; jakoś dziwnie, przedziwnie barwy ich się mienią, gdy pod stopy się kładą wzorzyście, wzorzyście… Przedziwne tego roku opadają liście… Image:PD-icon.svg Public domain
|