rdfs:comment
| - Bo jestem jako w lesie zbłąkany wędrowiec, Który by się wydostać, drogi pewnej szuka: Nieraz w rozpacz popadam, gdy potkam manowiec, Nieraz ze mnie zaszydzi głos ochrypły kruka. Nieraz puchacz nad dziuplą przeraźliwie jęczy; Upity jego głosem, spadam z wąskich kładek, A kiedy się w splątanych gęstw wiję obręczy, To mię suchej gałązki przeraża upadek. I jestem niespokojny, pełen trwogi, zdumień, Wystawiony na straszne błąkania pokusy: Jak po zwalonych kłodach spadający strumień, Co o korę jodłową wodne drze obrusy. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Bo jestem jako w lesie zbłąkany wędrowiec, Który by się wydostać, drogi pewnej szuka: Nieraz w rozpacz popadam, gdy potkam manowiec, Nieraz ze mnie zaszydzi głos ochrypły kruka. Nieraz puchacz nad dziuplą przeraźliwie jęczy; Upity jego głosem, spadam z wąskich kładek, A kiedy się w splątanych gęstw wiję obręczy, To mię suchej gałązki przeraża upadek. I jestem niespokojny, pełen trwogi, zdumień, Wystawiony na straszne błąkania pokusy: Jak po zwalonych kłodach spadający strumień, Co o korę jodłową wodne drze obrusy. I wolny tylko jestem od śmiertelnej trwogi, Na chwilę niespodziany odzyskuję spokój, Gdy zapomnę, żem w lesie, gdzie rozstajne drogi Co chwila, patrząc na mnie, wołają: «Wyrokuj!» Image:PD-icon.svg Public domain
|