rdfs:comment
| - Od wschodu, do zachodnich krańców świata Od wzgórz Taniquetilu, po zachodnie krańce Wędruje wciąż Słońce, a po nim Księżyc leci Ze światła drzew, Baseny zostały rozlane W złotym srebrnym świetle księżyc skąpany Wraz z jeźdźcem po morzu gwiazd żegluje Siedem rejsów po tym, złote słońce wzleciało Wychynęło z drugiego, złotego basenu, w niebo Wzeszło z chwilą gdy elfy góry i mróz pokonały Nową nadzieję w sercach elfów obudziło Uczucie strachu w sercu z kamieniu obudziło Światłem się śródziemie cieszyć zaczyna Na równi z Błogosławionym Królestwem Światła i ciemności doznawać zaczęło Dwie gwiazdy noc, jedna dzień rozświetla Tam już Earendel od brzegów odbija Na Wingelocie swym przepięknym Silmaril drugim nocnym światłem świeci Na szyi Earendela błyskiem noc rozprasza Usiądź wędrowcze na trawie
|
abstract
| - Od wschodu, do zachodnich krańców świata Od wzgórz Taniquetilu, po zachodnie krańce Wędruje wciąż Słońce, a po nim Księżyc leci Ze światła drzew, Baseny zostały rozlane W złotym srebrnym świetle księżyc skąpany Wraz z jeźdźcem po morzu gwiazd żegluje Siedem rejsów po tym, złote słońce wzleciało Wychynęło z drugiego, złotego basenu, w niebo Wzeszło z chwilą gdy elfy góry i mróz pokonały Nową nadzieję w sercach elfów obudziło Uczucie strachu w sercu z kamieniu obudziło Światłem się śródziemie cieszyć zaczyna Na równi z Błogosławionym Królestwem Światła i ciemności doznawać zaczęło Dwie gwiazdy noc, jedna dzień rozświetla Tam już Earendel od brzegów odbija Na Wingelocie swym przepięknym Silmaril drugim nocnym światłem świeci Na szyi Earendela błyskiem noc rozprasza Usiądź wędrowcze na trawie i spójrz na niebo Na nocne niebo tysiącem gwiazd oświetlone Nazwij znajome układy i pomyśl o niebie Z trzema tylko gwiazdami, dwoma w nocy I jednej dziennej, ciepłym, jasnym słońcu Do dziś świeci, pamięta ono elfy, krzaty i smoki Nie zapomni ich bo każde z nich żyje Jako gwiazda świetlista, daleka czasem i miejscem Teraz spij i śnij swój sen, twórz swój świat Świat twoich marzeń i ich rzeczywistości Ożyw ich w swych snach, daj im miecze Niech walczą, ten jeden, ostatni raz Bo gdy się obudzisz, będziesz stary Nie będzie już dla ciebie miejsca wolnego W Mar Vanwa Tyaleva inne dzieci siedzą Ty dorosłeś nie przejdziesz ścieżką Którą niegdyś chadzałeś, nie ma jej już Więc czekaj aż twa kolej nadejdzie Wtedy do Mandosa ulecisz i tam ich spotkasz Linda i Varie już czekają na każdego człeka Który kiedy u nich gościny zażywał Opowieści słuchał, w ogródku się bawił Coraz mniej ich dzieci odwiedza Bo i mniej dzieci w nich wierzy. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|