rdfs:comment
| - Z jakiegoś domu przychylne wezwanie, O, wędrowniku, już wzywa cię dłoń. Znużonyś. Czeka cię wonne posłanie. Ku drzwiom rozwartym ciężkie stopy skłoń. Cóż do ogrodu wkracza i w altanie nakrywa Stół prosty? Leży obok gron winnych chleb. Odłóż kij zakurzony, niechaj w kącie czeka, — Witajcie, mili moi! — niech was strzeże Bóg. Godzinka przed zmierzchem... niezadługo noc. Łóżko w izbie schludnej i muśnięcie warg. Rozmyślania włóczęgi, tęsknice i mitręgi, Pytanie wiecznotrwałe, skarga, droga i sen. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Z jakiegoś domu przychylne wezwanie, O, wędrowniku, już wzywa cię dłoń. Znużonyś. Czeka cię wonne posłanie. Ku drzwiom rozwartym ciężkie stopy skłoń. Cóż do ogrodu wkracza i w altanie nakrywa Stół prosty? Leży obok gron winnych chleb. Odłóż kij zakurzony, niechaj w kącie czeka, — Witajcie, mili moi! — niech was strzeże Bóg. Godzinka przed zmierzchem... niezadługo noc. Łóżko w izbie schludnej i muśnięcie warg. Rozmyślania włóczęgi, tęsknice i mitręgi, Pytanie wiecznotrwałe, skarga, droga i sen. Idź cicho twą drogą, idź niemo, i trwaj. Pilnie patrzaj po łanach, gdzie drogowskaz się gnie. Nadążysz do gospody, nim zapadnie noc, Drzwi rozewrą się izby, nie odeślą cię. Image:PD-icon.svg Public domain
|