abstract
| - Warszawo! Warszawo! Warszawo! Przewalają się nad Tobą chmury czarno-płomienne; miecz królewski przebić ich nie może. I Ty wierzysz jeszcze, że Bóg czuwa, że nad Tobą serce czuwa Boże, litościwe dla krwi i dla łez? Chociażby nadszedł kres Twej męki, z Bożej nie spłynie ręki: moc ludzkiego wywoła go męstwa… Warszawo! Nie stamtąd czekaj zwycięstwa!… . . . . . . . . . . . . . . . . Bolesny Chrystus u Fary zbolałą opuszcza głowę. W mrokach kolumn budzą się mary — — — Czemu, o Boże, chmur tych nie przebije grom z Twojej, pono miłosiernej, ręki? Czy Ty nie masz litości? — Patrz! Dość wokół męki! Spójrz w koło! Podnieś twarz!… . . . . . . . . . . . . . . . . Ciężka, ach — jakże ciężka cierniowa korona! jej ból, szarpiący skronie, Warszawo, Ty znasz! Krew spod niej czoło broczy, gorąca, czerwona. Zalana nią pobladła i bolesna twarz, i oczy, umęczone oczy… Warszawo! Warszawo! Warszawo! On cierpi z Tobą, tam cierpi, u Fary, jako brat miłujący, jak ojciec rodzony, a wyzwolą Go z męki te tętniące dzwony, co Twój obwieszczą tryumf krwi, i łez, i wiary. Samotny czeka wśród kaplicy cienia na Twoją wiarę, powstałą z cierpienia, i pochyla w dół Boską, umęczoną twarz, pobladłą i krwawą… . . . . . . . . . . . . . . . . A Ty? Tak! Ty Go wielbisz! Ty Go znasz! Warszawo! Warszawo! Warszawo! Image:PD-icon.svg Public domain
|