About: Pamiętnik Petrosiniego   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

Pamiętnik, który zostawił Petrosini dla drużyny w Zdanarach. Piszę ten pamiętnik nie dla swojej chwały i bogactwa, ale ku wiedzy potomnych. Tom co widział, przeczytał, stwierdził może być niemałą inspiracją nad pewnymi wydarzeniami... Pokrótce opisuje swoje dzieciństwo, by ukazać skąd narodziła się u mnie miłość do ksiąg wszelakich (opisuje dzieciństwo w Aldorfie, swą ucieczkę z domu, oddanie się zakonu Sigmara, tam naukę pisania i czytania... ...ale brak wiary, brak gorliwości ku wypełnianiu posług człowieka który jest teraz bogiem zniechęciło mnie od żywota mniszego. Opętała mnie myśl, czy człowiek naprawdę może stać się bogiem, czy są to tylko legendy. Bo jeżeli uważa się, że Sigmar był człowiekiem, ba że Randal wykradł od Shally boskość - to czymże różnią się bogowie od nas. Też muszą

AttributesValues
rdfs:label
  • Pamiętnik Petrosiniego
rdfs:comment
  • Pamiętnik, który zostawił Petrosini dla drużyny w Zdanarach. Piszę ten pamiętnik nie dla swojej chwały i bogactwa, ale ku wiedzy potomnych. Tom co widział, przeczytał, stwierdził może być niemałą inspiracją nad pewnymi wydarzeniami... Pokrótce opisuje swoje dzieciństwo, by ukazać skąd narodziła się u mnie miłość do ksiąg wszelakich (opisuje dzieciństwo w Aldorfie, swą ucieczkę z domu, oddanie się zakonu Sigmara, tam naukę pisania i czytania... ...ale brak wiary, brak gorliwości ku wypełnianiu posług człowieka który jest teraz bogiem zniechęciło mnie od żywota mniszego. Opętała mnie myśl, czy człowiek naprawdę może stać się bogiem, czy są to tylko legendy. Bo jeżeli uważa się, że Sigmar był człowiekiem, ba że Randal wykradł od Shally boskość - to czymże różnią się bogowie od nas. Też muszą
dcterms:subject
abstract
  • Pamiętnik, który zostawił Petrosini dla drużyny w Zdanarach. Piszę ten pamiętnik nie dla swojej chwały i bogactwa, ale ku wiedzy potomnych. Tom co widział, przeczytał, stwierdził może być niemałą inspiracją nad pewnymi wydarzeniami... Pokrótce opisuje swoje dzieciństwo, by ukazać skąd narodziła się u mnie miłość do ksiąg wszelakich (opisuje dzieciństwo w Aldorfie, swą ucieczkę z domu, oddanie się zakonu Sigmara, tam naukę pisania i czytania... ...ale brak wiary, brak gorliwości ku wypełnianiu posług człowieka który jest teraz bogiem zniechęciło mnie od żywota mniszego. Opętała mnie myśl, czy człowiek naprawdę może stać się bogiem, czy są to tylko legendy. Bo jeżeli uważa się, że Sigmar był człowiekiem, ba że Randal wykradł od Shally boskość - to czymże różnią się bogowie od nas. Też muszą być ułomni tak jak my, tylko nieśmiertelni, tylko bardziej mądrzy o wielkiej sile magicznej. Cóż to za bóg, który nie dał rady pokonać potężnego czarodzieja - Drahenfelsta, czy tenże mag jest już bogiem: bo jest nieśmiertelny, potężny i na pewno żyjący dłużej niż Sigmar Młotogromca - więc mądrzejszy jeszcze... ... Nie zgadzam się, że dzisiejsi bogowie są PRAWDZIWYMI BOGAMI. Są ułomni jak my, nie są wszechmocni więc nie są doskonali. Jeśli jest Shally czemuż panoszą się wszędzie choroby, jeżeli na straży umarłych stoi Morr - to czemu ciemne siły tak często się nimi posługują itdd itp. A więc ciemne siły są potężniejsze? - a kimże on są? Khaine brat Morra, bóg Mordu, zła wszystkiego. To wszystko - i oczywiście jego pomioty. Słyszałem o jego małżonce Khally, której kul się krzewi wśród owczych plemion (podobno z przydomkiem "Z jelitami w ustach") - to wszystko! Dwóch bogów złych o tej samej kosmogonii - co wszyscy inni bogowie (Khaine jest bratem Morra) - BZDURA! Musi się kryć coś pod tym pozornym płaszczykiem. Czemu panuje taka równowaga między światłem a ciemnością. Któraś ze stron musi być potężniejsza - więc by wygrała!. A może bogowie się czegoś boją - czegoś bardziej pierwotnego i przerażającego lub wszechmiłościwego. Może zarówno tzw. dobrzy i źli bogowie są w sojuszu by utrzymać, nie naruszyć czegoś by monitorować, kontrolować... (opisuje swoje życie w poszukiwaniu PRAWDY). ...Wszystkie me odkrycia, podróże od Kislewu na północy, poprzez Madziarę, Imperium, Bretonię, Nawarrę Espanię, Tilee doprowadziły mnie do przekonania, że Stary Świat był kiedyś jednym, wielkim wszechpotężnym państwem! (przytacza księgi, zabytki z których wysnuł to przypuszczenie). Cesartstwo to zwało się Antique i obejmowało cały Stary Świat - Cały! Ba! - także Arabia i Persja należały do tegoż cesarstwa! (tu znajduje się plama - chyba od śliny). Czytający te słowa uśmiecha się z politowaniem mówiąc: "Tak? A cóż w takim razie z tego pozostało?" Odpowiedź jest prosta: do dnia dzisiejszego [pozostały 3 - słownie trzy - powszechnie znane rzeczy: * sekretny język klasyczny; wiele ksiąg i dysput naukowych i magicznych formuł jest zapisane w tymże języku. Dlatego, że jest on skarbnicą wiedzy, mocy i pojęć, ze nasi przodkowie wiedzieli więcej niż My w roku 2002, a teraz my korzystając z postępu nie Odkrywamy a Odtwarzamy dokonania naszych Przodków!!! (dalej następuje bełkot, użalania się, że nikomu nie może się zwierzyć, bo uzna się go za opętanego i o bólu w duszy). * poza językiem używanym w Antique do dnia dzisiejszego pozostała najprostsza schematyczna religia Antique: Dawna Wiara. Czymże ona jest?! Zlepkiem pojedynczych wierzeń, brak spójności i całości, wreszcie zupełny brak bogów. Przez wiele lat odwiedzałem najmędrszych druidów by wytłumaczyli mi me wątpliwości tyczące się istotnych braków, dziur w tej religii. W końcu w Bretonii spotkałem Mędrca - Druida i wiekowego starca, który opiekował się kręgiem. On to powiedział mi - że Druidzi są Strażnikami! (ślad śliny) Strażnikami (wykrzyknik rozmyty śladem śliny) MOCY. Chronią oni przyrodę - by przyroda zakryła wszystkie znaki!. Stoją na straży przyrody, tak bezwzględnie i bez sensu, bo chcą by wszystko co jest NIEBEZPIECZNE przykrył mech, zarosło krzakami, lasem, gąszczem!!!! Natomiast wielkich kręgów i innych budowli, których niełatwo ukryć - muszą bronić! Przed czym się zapytałem? Przed ciekawością - odparł, by nie obudzić tego co dawno zasnęło! Powiedział mi także że jest kilku na Starym Świecie mędrców jak On, którzy znają prawdę by wymogi kultu nigdy się nie zmieniły. Stwierdził też, że kapłani innych bogów nigdy im nie wchodzili w drogę, bowiem w każdej religii jest nakaz by pozostawić druidów - samym sobie! A gdy spytałem się: cóż to tam tak śpi odpowiedział przypowieścią: "To co nie jest martwe, może być od wieków bezczynne; Po nieskończonych eonach nawet śmierć może umrzeć" O bogowie - A WIĘC TEGO SIĘ BOICIE! To co jest zawarte w tych dwóch wersach (ślad śliny zmieszany chyba z krwią)! Drugi tyczy się was i waszych ułomności, pierwszy mówi o (było w tym miejscu wydrapane to co się tam znajdowało). (dalej znajduje się jakby bełkot szaleńczych myśli, wiszenie świata na włosku równowagi...)... Ten sam druid przekazał mi, że nawet orki szanują i z reguły nie ruszają druidów! (opisuje dalsze losy swego dochodzenia, zatrzymuje się na roku 2005). Poznałem przyjaciół z którymi czuję się spokojniejszy. Są to luzie (i halfing) pogodni i pełni życia i uśmiechu. Polubiłem malutkiego Hogo - który chce dać szczęście wszystkim istotom; Fortunata - bezwzględnego, ale chciałoby się powiedzieć ludzkiego krasnoluda oraz 3 towarzyszy: drwala, myśliwego, wojownika. (...) Musiałem ich wykorzystać, nie wiedzą o tym, lepiej im nie mówić. W Midentheim jeden z szanowanych czarodziei posiadał księgę która była z zakresu moich zainteresowań. Nie mogłem mym 5 przyjaciołom przekazać mojej tajemnicy, bo być może straciliby radość, szczęście, chęć życia. Wynająłem oprycha, by nas wynajął dla zabrania pewnego drobiazgu za pokaźną sumkę. Gdy dostaliśmy się do środka, niby przy okazji zabrałem księgę, moi towarzysze zabrali to co jak najbardziej przypadkiem przypominało ów zamówioną rzecz. Oczywiście wynajętego przeze mnie człowieka nie było - natomiast była jak najbardziej nagonka na nas. W jej rezultacie uciekliśmy i chwała bogom (choć jesteście ułomni i słabi to należy się wam szacunek). Choć po drodze zgubiliśmy ów przedmiot to udało się nam przeżyć bez poważniejszych ran (...) * A trzecią rzeczą po Antique to oczywiście megalityczne budowle, które druidzi tak pilnie strzegą. Księga którą zdobyłem jest przerażająca, moje domysły się potwierdziły (ślina) - szaleństwo mnie ogarnia. Nazajutrz po przeczytaniu tekstu spaliłem ją. Szkoda. Czasem warto mieć coś materialnego co potwierdza, że nie jest się szalonym! Mam taką zawodną pamięć - wszystko się mi miesza. Muszę zapisać co zostało mi w głowie z tamtej księgi by utrwalić to. (...) Uciekaliśmy z Midentheim, gdy spotkała nas dziwna, straszna i tajemnicza przygoda. Na drodze spotkaliśmy wędrownego kramarza - Joanitta, który udawał się do wsi Kammedun by tam kupić żelazo, a sprzedać żywność. Zaproponował nam byśmy podążyli z nim bo podobno grasuje tam potwór zwany Porwiwół: bo jego przysmakiem są całe woły. Po drodze spotkaliśmy grupkę nieznośnych krasnoludów. Następnego dnia odnaleźliśmy ich zabitych w straszliwy sposób prócz jednego który z obłędem w oczach uciekł. Nagle pojawiła się mgła i otoczyły nas potężne, potworne, ogromne 2.5m postacie z mgły. Pytały się o innego przedstawiciela swej rasy. Było to straszliwe przeżycie, ale jakby znajome: Firmy - lud z bagien i mgieł. pół ludzie - pół demony są przerażające swoją obecnością, demonizmem, a jednocześnie są swojscy, ludzcy - jak się przekonaliśmy można ich zabić jak mnie czy Jurgena - Klausa (oczywiście nie życzę mu tego i sobie takowoż). We wsi dowiedzieliśmy się, że w opuszczonej kopalni znajduje się chyba jeden z Firmów. Po drodze przez bagna, bowiem podobno w jeziorze czycha jakiś ogromny zwierz - rzekomo na nas, zabiliśmy porwiwoła. Był to zwierz o cechach gadzich - przypominający z facjaty krokodyla z ogromnym tułowiem jakby jaszczurki stojącej na 2 nogach z 2 malutkimi rączkami. Jurgen Klaus położył drapieżnika jednym ciosem. Wszyscy się strasznie cieszyli - a mnie cieszyło to - że dzięki temu, że ich nie uświadomiłem - mogli się cieszyć z upolowania wielkiej jaszczurki. Udaliśmy się też do świątyni - boga bagien Dżendala. Chciałem się dowiedzieć, czy jest to jakiś odłam Dawnowierców. Nie. Z tego co udało mi się ustalić wyznawali oni jedno z wcieleń Talla bądź jakiegoś jego sługę. (znajduje się opis świątyni) Dotarliśmy w końcu do kopalni, gdzie udało się moim przyjaciołom zabić Firma i w porę ukryć się w niszy zanim oddział Firmów których już przedtem spotkaliśmy nie przybył do kopalni. To straszne, ale Haindrich Jager nie zdążył się ukryć i nigdy później nie widzieliśmy go. W tej niszy znaleźliśmy niemowlę Firma - jak się okazało Firm jest ssakiem!! - a te maleństwo było dziewczynką i wyglądało niewinnie i słodko. Olbracht zaopiekował się nim i bardzo o nie dbał, choć traktował ją jak zwierzątko a nie jak niezwykle potężną i inteligentną przedstawicielkę swojej rasy. Starał się nawet nazwać ją Paździoch, ale gdy ukończyła 2 rok życia kategorycznie zabroniła tak o sobie mówić i nazwała się Mergeth. Mimo, że była tak do nas podobna (była przecież ssakiem) to jednak bardzo niepojęta. Nigdy nie spałą, lubiła wilgoć i słońce gdy była zanurzona w wodzie. Bardzo szybko rosła i się uczyła. Przestała być słodkim maleństwem, a stała się zagadką. Przez 3 lata opiekowaliśmy się nią. Ja w Midentheim pracowałem, publikowałem nieistotne bzdury tylko by utrzymać 5 towarzyszy (bo w między czasie dołączył do nas druid), zaopatrywał nas Joanitt. (...) Dowiedziałem się, że na dworze imperatora w Altdorfie jasnowidz przewidział nadejście mesjasza?! Udałem się tam, ale dowiedziałem się że ów mędrzec chyba postradał zmysły poprzez ten hipnotyczny stan, w jaki musiał wejść. Na potwierdzenie tych słów wskazano, że zaraz po napisaniu tego zabił całą swoją rodzinę bowiem mieszkał z krewnymi, po czym się powiesił, napisawszy: "Nowy Porządek". Był to kapłan bardzo już wiekowy i mogło mu się coś pomieszać. Postanowiłem udać się do miejsca gdzie żyją, skąd rekrutują się imperialni jasnowidzowie, do baronii Gusendar. To irracjonalne, ale może tam dowiem się czegoś ważnego w interesującej mnie kwestii. Myślę, że najwyższy czas wyrwać się z Midentheim i na powrót rozpocząć swoje poszukiwania. Bogowie! - tak bardzo pragnąłem zapomnieć, miałem nadzieję, że przy moich przyjaciołach zapomnę! NIE ZAPOMNĘ! Nie mogę dłużej ukrywać przed Olbrachtem czy Jurgenem - Klausem swojej tożsamości. Vereno przebacz mi za moje kłamstwa. Myślę, że moi przyjaciele poradzą sobie beze mnie. Mergeth nie pojawia się już od 2 lat, a cała piątka (daj Shally zdrowie im) mieszka w leśnym domku.
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software