Attributes | Values |
---|
rdfs:label
| - Wspomnienie dla nieistniejącej przyszłości
|
rdfs:comment
| - W nocnej masce nie widać twarzy Pod czarnym jedwabiem szczerość Wyraz nieznany nikomu Mina kaleki Ból w groteskowych rysach Wykrzywiony uśmiech Do granicy miedzy radością a płaczem Konam w bezbarwnym łóżku Tym samym, które kiedyś jaśniało barwami tęczy W którym pierwszy raz Czułem że żyje Puch, miękkość i ciepło Odnajdywanie drogi Wiodącej przez bramę ciała Do najgłębszych wzruszeń Nikną za marmurową płytą Chłodnej obojętności Imiona Dzieci Przysypane ziemią Ostatni pomruk włazu Grzebie je na zawsze Grabarz ma Twoją twarz Jest taki dobry i spokojny Mówi mi, że one nie byłyby szczęśliwe
|
dcterms:subject
| |
Tytuł
| - Wspomnienie dla nieistniejącej przyszłości
|
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
| |
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
| |
Autor
| |
abstract
| - W nocnej masce nie widać twarzy Pod czarnym jedwabiem szczerość Wyraz nieznany nikomu Mina kaleki Ból w groteskowych rysach Wykrzywiony uśmiech Do granicy miedzy radością a płaczem Konam w bezbarwnym łóżku Tym samym, które kiedyś jaśniało barwami tęczy W którym pierwszy raz Czułem że żyje Puch, miękkość i ciepło Odnajdywanie drogi Wiodącej przez bramę ciała Do najgłębszych wzruszeń Nikną za marmurową płytą Chłodnej obojętności Imiona Dzieci Przysypane ziemią Ostatni pomruk włazu Grzebie je na zawsze Grabarz ma Twoją twarz Jest taki dobry i spokojny Mówi mi, że one nie byłyby szczęśliwe "Odejdź, nie stój nad nimi One nigdy nie istniały" Krok w tył, choć I tak nigdy nie uwierzę Że ich nie było Każdej nocy, gdy zaśniesz Odsuwam płytę nagrobka Z drącym sercem Rozdrapuję ziemię A kiedy podnoszę wieko Widzę jak na jego dnie Mienią się gwiazdy A gdzieś miedzy nimi Obraca się planeta na której jesteśmy razem Krople spadają w świetlistą przestrzeń Chciałbym zamknąć się W tej małej drewnianej skrzyni Ona kiedyś była Twoim sercem Lecz... nie ma tam dla mnie miejsca Wspominam dzień w pokoju świec Kiedy płatki i liście Nie spadały z drzew Lecz prosto z nieba Kiedy trwaliśmy zawieszeni W ciepłej i ciemnej przestrzeni Pod ręką Boga Czy można skryć życie W hebanowym sarkofagu Tak jakby go nigdy nie było? ...Otwórz oczy, a zobaczysz prawdę Zobaczysz uśmiechy, które miały istnieć Zobaczysz szczęście w małych parach oczu W opadaniu wirażami barw W złotej przestrzeni tęcz Kryły się ich twarze Wspominam także moje imię Które kiedyś było w Twoim sercu Lecz teraz... nie ma tam dla niego miejsca Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
|
is wikipage disambiguates
of | |