| rdfs:comment
| - Jak nad genezareckim błądzące jeziorem Gwiazdy dwie, o północy, patrzą twe źrenice Ku nizinom, gdzie leżą oblane wieczorem Duszy mej zamyślonej spokojne krynice. Włos twój czarny, jak stare chaty na Kiedarze, W zachodzącego słońca czerwienistej plamie, O cedrach wkorzenionych rozmyślać mi każe, Które nie groźna burza, lecz głos Boga łamie. A skoro się uśmiechniesz, pól sarońskich kwiecie, Zda mi się, że ze złotych gęśli dawidowych Ważne pieśni powstają, że lecą po świecie I uszu dla swej mowy szukają wiekowych. Image:PD-icon.svg Public domain
|
| abstract
| - Jak nad genezareckim błądzące jeziorem Gwiazdy dwie, o północy, patrzą twe źrenice Ku nizinom, gdzie leżą oblane wieczorem Duszy mej zamyślonej spokojne krynice. Włos twój czarny, jak stare chaty na Kiedarze, W zachodzącego słońca czerwienistej plamie, O cedrach wkorzenionych rozmyślać mi każe, Które nie groźna burza, lecz głos Boga łamie. A skoro się uśmiechniesz, pól sarońskich kwiecie, Zda mi się, że ze złotych gęśli dawidowych Ważne pieśni powstają, że lecą po świecie I uszu dla swej mowy szukają wiekowych. Zaiste, wiele we mnie jest Jeruzalemu, Gdy okiem zazdrościwym po twych wdziękach wodzę, Służby chciałbym stworzeniu oddać pieściwemu, To znowu lotne słowa wstrzymuję po drodze. Bym mógł lata na twoje spozierać jestestwo, Wędrując po ogrodach marzenia i cudów, Bym mógł posiąść ust twoich miłosne królestwo, Nie zląkłbym się wyuczyć obojga Talmudów. We drzwiach bym charaktery przybił kwadratowe, Po każdym licu kazał spływać kędziorowi, I w smętną płóciennicę owinąwszy głowę, Modliłbym się, chylając, kędyś ku wschodowi... Image:PD-icon.svg Public domain
|