Męka wespół z nadzieją. — Opór był złamany. — Im bardziej dobiegała klepsydra straszliwa, Ból przechodził w ostrzejsze, rozkoszniejsze stany; Serce me rwało wszelkie ze światem ogniwa. — I byłem na kształt chciwej widowisk dzieciny, Co — jak wszelkiej zawady — nie cierpi kurtyny... Aż naga prawda błysła licem lodowatym; Śmierć mię nie zadziwiła; świtania złowieszcze Rozbłysły wkoło: „Jak to? więc już koniec na tym?” Kurtyna podniesiona — ja — czekałem jeszcze... Image:PD-icon.svg Public domain
Męka wespół z nadzieją. — Opór był złamany. — Im bardziej dobiegała klepsydra straszliwa, Ból przechodził w ostrzejsze, rozkoszniejsze stany; Serce me rwało wszelkie ze światem ogniwa. — I byłem na kształt chciwej widowisk dzieciny, Co — jak wszelkiej zawady — nie cierpi kurtyny... Aż naga prawda błysła licem lodowatym; Śmierć mię nie zadziwiła; świtania złowieszcze Rozbłysły wkoło: „Jak to? więc już koniec na tym?” Kurtyna podniesiona — ja — czekałem jeszcze... Image:PD-icon.svg Public domain