rdfs:comment
| - O, taka noc szaleństwem dzikim opętana Zaskoczyła mię dzisiaj, gdym smutków żałobą Obezwładniony, kiedy lęk zimny mię grzebie W grobie chorej, bezwładnej, znużonej niemocy. Trwożę się dziś pozostać w swej izbie sam z sobą. Sam jeden z sobą! Lękam się dzisiaj sam siebie! Bo pośród osłupiałej przerażeniem nocy Zagasło moje męstwo, zwiędły siły moje... U drzwi mych stanął biały strach... O, jak się boję!
|
abstract
| - O, taka noc szaleństwem dzikim opętana Zaskoczyła mię dzisiaj, gdym smutków żałobą Obezwładniony, kiedy lęk zimny mię grzebie W grobie chorej, bezwładnej, znużonej niemocy. Trwożę się dziś pozostać w swej izbie sam z sobą. Sam jeden z sobą! Lękam się dzisiaj sam siebie! Bo pośród osłupiałej przerażeniem nocy Zagasło moje męstwo, zwiędły siły moje... U drzwi mych stanął biały strach... O, jak się boję! Bo czuję, że za chwilę, teraz... bladolica Objawi mi się duszy mojej tajemnica... Bo czuję, że w tej chwili nie mam dosyć siły, Abym mógł spojrzeć w oczu jej ciemne bezdenie I jej straszne, otchłanne wytrzymał spojrzenie, A nie oszalał, ślepym obłędem opiły... A jednak wiem, że oczy moje na nią padną I że w tej samej chwili lica me pobladną I usłyszę wśród grozy, co w krąg legnie sina, Jak z wieży Miasta Śmierci bije ma godzina...
|