To odwaga - życie wzdycha tak ciężko w pokoju opustoszałym z myśli który każdy dzień czyściej wygładza dla nich ze zmarszczek. Jest pusto puściej dnia chodzącego bez Ciebie ulicą obojętną kurzem jak co dzień. I każdy dzień chodzi aleją przerażeń i każdy jest jak obcość wybuchająca w codzienność. Jak przechodzień mija przyjaźń która odwisła od zdarzeń. W pociągach pustych od smutku wypatruję: nie dźwięczysz nadchodzący jak radość. Odległej - noce których nie wiem. Czekam: parostatki zielonych dni rzekami wracają o pokładach wyblakłych jak otchłań bez Ciebie. I każdy pokój który już głuchnie jak kroki jest pełen słów moich nie powiedzianych rozstrzelanych przez wystrzały okien i pełen myśli moich nie wybuchłych. Za oknem świece wypalonych drzew chłodną deszcze letnie wybuchają łzami i słyszę
To odwaga - życie wzdycha tak ciężko w pokoju opustoszałym z myśli który każdy dzień czyściej wygładza dla nich ze zmarszczek. Jest pusto puściej dnia chodzącego bez Ciebie ulicą obojętną kurzem jak co dzień. I każdy dzień chodzi aleją przerażeń i każdy jest jak obcość wybuchająca w codzienność. Jak przechodzień mija przyjaźń która odwisła od zdarzeń. W pociągach pustych od smutku wypatruję: nie dźwięczysz nadchodzący jak radość. Odległej - noce których nie wiem. Czekam: parostatki zielonych dni rzekami wracają o pokładach wyblakłych jak otchłań bez Ciebie. I każdy pokój który już głuchnie jak kroki jest pełen słów moich nie powiedzianych rozstrzelanych przez wystrzały okien i pełen myśli moich nie wybuchłych. Za oknem świece wypalonych drzew chłodną deszcze letnie wybuchają łzami i słyszę - muchy roznoszą brzęczenie jak Twoja samotność. Image:PD-icon.svg Public domain