Attributes | Values |
---|
rdfs:label
| - Skarga młodzieńca po nocnej mitrędze
|
rdfs:comment
| - Pies rwał i wył. Potym go bito. Nieznane oczy błąkały się w oparach przeżytych lokali — Ktoś zapewne sprośne ślinił anegdoty — W chrypliwym wirze taczał się nasz śmiech — i za wszystkim nieznane, krągłe, obłąkane oczy. Pies umęczony biczem wył. Nagle ujrzałem: Z ud nagich, rozerwanych siłą rozpęczniałych ramion, rodzą się w krzyku łon porodem rozdartych pleśnią miękką otulone kwiaty, które poważnie ogniłymi łbami zawalają niebo. Na on czas: Uśmiech dziecka. co mawia jeszcze o Jezusie. twarzy mej dał jasność — Zerwałem ją dość brutalnie. Wreszcie
|
dcterms:subject
| |
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
| |
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
| |
Autor
| |
abstract
| - Pies rwał i wył. Potym go bito. Nieznane oczy błąkały się w oparach przeżytych lokali — Ktoś zapewne sprośne ślinił anegdoty — W chrypliwym wirze taczał się nasz śmiech — i za wszystkim nieznane, krągłe, obłąkane oczy. Pies umęczony biczem wył. Nagle ujrzałem: Z ud nagich, rozerwanych siłą rozpęczniałych ramion, rodzą się w krzyku łon porodem rozdartych pleśnią miękką otulone kwiaty, które poważnie ogniłymi łbami zawalają niebo. Na on czas: Uśmiech dziecka. co mawia jeszcze o Jezusie. twarzy mej dał jasność — Zerwałem ją dość brutalnie. Wreszcie pomny, żem szukał słowa mojej duszy, długo płakałem.
|