rdfs:comment
| - Skąd ci ten, ziemio, żółty liść jesieni?! Las białych lilij! Daj ty nam kwiat godów... Nie będzie zimy! Szumcie, o Rzeki! Nie, nie będzie lodów, Na Zmartwychwstanie dzwonimy! Zimy nie będzie, Choć na pierś nam chłodne Z chmur prószą śniegu umarłe łabędzie... Sto słońc zabłysło! Sady wiśniorodne, Budźcie się! Wstawaj, trawo samorzutna... Hucz, Wisło, Butna... Niech wszystko gędzi głosami bez liku, Wietrze, nieś chorał, po drodze nie zwolnij, Po kraj Bałtyku — i za kraj Bałtyku, Jesteśmy wolni! [.................................................] [.................................................]
|
abstract
| - Skąd ci ten, ziemio, żółty liść jesieni?! Las białych lilij! Daj ty nam kwiat godów... Nie będzie zimy! Szumcie, o Rzeki! Nie, nie będzie lodów, Na Zmartwychwstanie dzwonimy! Zimy nie będzie, Choć na pierś nam chłodne Z chmur prószą śniegu umarłe łabędzie... Sto słońc zabłysło! Sady wiśniorodne, Budźcie się! Wstawaj, trawo samorzutna... Hucz, Wisło, Butna... Niech wszystko gędzi głosami bez liku, Wietrze, nieś chorał, po drodze nie zwolnij, Po kraj Bałtyku — i za kraj Bałtyku, Jesteśmy wolni! Właźcie na niebo, tatrzańskie smereki! Czubem w nurt siny, harde niebołazy — Zanurzcie w chmurze kosmate powieki [.................................................] Padnijcie na twarz, chojny świętokrzyskie, Te na ostatniej granitowej baszcie. Niebo już bliskie, Bóg tak niedaleki — Co my czujemy, Wy niebu przekażcie! Bo człowiek w szczęściu jest niemy! Niech mi wystąpi cała Polska z grobu I niech wylegnie cała żywa Polska, Zwę obu! Pójdziemy chórem — wyjdziemy nad ziemię — Na Giewontowe wstąpimy cokolska, Gdzie Bóg z pustynią rozmawiają niemie. I stamtąd ponad kosmiczne krawędzie - Szyje wygięte, jak strzał cięciwy, Krzykniemy do gwiazd orędzie. Podamy w Niebo głos tak przenikliwy — Może się wreszcie serce zadowolni — Że go posłyszą gwiazdy, duchy, Divy, Jesteśmy wolni! [.................................................] Nachodzi na mnie jakaś wiara dziecka. Chcę w twarz Mu spojrzeć... Już wiem, że nie-wroga, Ani ta zimna, grecka... Szczęście na gwiazdach odkryło mi Ojca! Wierzę już, Panie, Przez wszystkie próby: na krzyż od Ogrójca Wiedziesz po Zmartwychwstanie. O serce ludzkie! Wieczna twoja skarga, Wyciągam ręce i nie wiem, co począć, Miłość mną targa, Sercu trza by spocząć W jakimś wylaniu... Daj mi wytarzać pierś o Twe błękity I dotknąć róż na twym posłaniu, Iehowah! Jak słudzy czynią, panom swym powolni, Daj płaszcz Twój Strząsnąć, kurzem gwiazd okryty, I łkać... na gwiazdach głowa, Jesteśmy wolni! Image:PD-icon.svg Public domain
|