About: dbkwik:resource/jQEEXbfLrDTBWgQTx0u8NA==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj/K2/5
rdfs:comment
  • — Zkądby się tu ta świeżość brała? — zawołał raptem. I spostrzegł wówczas, że się znajdował w samym poniekąd środku kałuży. — Djabeł rogaty ten cyklop zgarbiony! — wycedził przez zęby, i chciał powstać. Ale zanadto był jeszcze omdlały i stłuczony. Rad nierad musiał pozostać na miejscu. Miał wszakże rękę swobodna; więc nią nos sobie zatkawszy poddał się losom złośliwym. — Dziwnemby to było — pomyślał. I zabrał się do wznoszenia na tym punkcie i na tej podstawie fantastycznego gmachu hipotez, owego karcianego pałacu filozofów. Lecz wnet, wracając snać znowu do rzeczywistości:
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • KSIĘGA DRUGA.
  • V. Dalszy ciąg niedogodności
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
adnotacje
  • Dawny|1876 r
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Wiktor Hugo
abstract
  • — Zkądby się tu ta świeżość brała? — zawołał raptem. I spostrzegł wówczas, że się znajdował w samym poniekąd środku kałuży. — Djabeł rogaty ten cyklop zgarbiony! — wycedził przez zęby, i chciał powstać. Ale zanadto był jeszcze omdlały i stłuczony. Rad nierad musiał pozostać na miejscu. Miał wszakże rękę swobodna; więc nią nos sobie zatkawszy poddał się losom złośliwym. — Błoto paryzkie — rozmyślał sobie (gdyż mniemał być pewnym że koniec końców, rynsztok będzie mu schronieniem nocnem, „a na samotnem posłaniu, sama myśl bieży ku rozmyślaniu" powiada pewien poeta) — błoto paryzkie — rozmyślał — szczególnie ostry posiada zapach; musi ono zawierać w sobie sporo soli lotnych i nitratowych. Takie jest zresztą zdanie mistrza Mikołaja Flamela i hermetyków... Wyraz hermetycy szybko nasunął jego wyobraźni myśl o archidyakonie Klaudyuszu Frollo. Przypomniał sobie scenę gwałtowną, której był świadkiem i po trochu aktorem, jak to cyganka wyrywała się z rąk dwóch łudzi, jak Quasimodo miał obok siebie towarzysza... i sztywna a harda postać archidyakona mglisto zarysowała się w jego wspomnieniach. — Dziwnemby to było — pomyślał. I zabrał się do wznoszenia na tym punkcie i na tej podstawie fantastycznego gmachu hipotez, owego karcianego pałacu filozofów. Lecz wnet, wracając snać znowu do rzeczywistości: — Do kaduka! — zawołał. — Toż doprawdy marznę! Jakoż w istocie, miejsce stawało się co sekunda trudniejszem do utrzymania. Każda cząsteczka wody rynsztokowej zabierała cząstkę ciepłoty promionkującej z karku Gringoire'a, tak że równowaga temperatury ciała jego z temperaturą kałuży ustalać się zaczynała coraz dotkliwiej na niekorzyść wrażliwej natury poety. A jakby i tego było jeszcze niedość, kłopot całkiem innego znowu gatunku, nadbiegał tamtemu z pomocą. File:ND-de-Paris-L2-Ch5-PierreGringoire.png Gromada chłopców, zdziczałych tych urwisów bosonogich, którzy po wszystkie czasy zbijali bruki paryzkie pod nieśmiertelnem imieniem gamenow, a którzy i na nas, pamiętamy, gdyśmy byli jeszcze dziećmi, ciskali kamieniami po wyjściu ze szkoły, za to żeśmy mieli majteczki niepodarte, taki rej drobnego hultajstwa nadlatywał ku rozstaiskom, kędy spoczywał Gringoire, ze śmiechami i okrzykami, jak się okazywało mało dbającemi o spokojny sen mieszkańców okolicznych. Rozpustnicy ciągnęli za sobą coś niby w kształcie pierzyny zmiętej i zwalanej; a samo już tylko stukanie drewnianych ich trzewików mogłoby umarłego poruszyć. Gringoire, w którym kropelka żywego ducha pozostała jeszcze, podniósł się do połowy. — Słyszysz, ty, Heńku Dandeche! hej ty, Jehanku Pincebourde — wyzywali się nawzajem co gardła starczyło: — stary Eustachy Moubon, kowal narożny, tylko co skonał. Mamy jego siennik; otoż będzie z czego sprawić sobie ogieniek miły! Alboż dziś nie Flamandy?! I malcy cisnęli siennik jak wymierzył prosto na Gringoire'a, przy którym się, nie spostrzegłszy go, zatrzymali. Jeden z nich porwał natychmiast garść słomy i biegł ją zapalić u kagańca przy posągu Matki Boskiej. — Chrystusie Nazareński! — mruknął Gringoire — czyliżbym się z kolei o ciepło miał otrzeć za blizko? Chwila była krytyczną. Wziąć go zamierzano między wodę a ogień; uczynił więc wysiłek nadludzki, wysiłek fałszerza pieniędzy, stojącego nad zgotowanym dlań ukropem i starającego się wyśliznąć oprawcom. Zerwał się na równe nogi, odrzucił siennik ulicznikom, i drapnął. — Panno cudowna! — wrzasnęły dzieciaki — Kowal wraca z tamtego świata. I same zaraz dmuchnęły w stronę przeciwną. Siennik został panem placu. Belleforet, O. Lejuge i Corrozet utrzymują, że go motłoch przesądny podjął nazajutrz i z pompą wielką zawlókł do skarbca przy kościele S-tej Fortunaty. Wieść niesie również, że aż do r. 1789 zakrystyanie tej świątyni niemałe zyski krzesali sobie z całej tej przygody, opowiadając zabobonnym ludziom, jak to w nocy z 6-go na 7-y Stycznia 1482 r. stał się cud wielki na rogu ulicy Mauconseil, gdzie sam posąg Panny Najświętszej mocen był rozgrzeszyć nieboszczyka Jehana Moubon, który chcąc djabłu wyrządzić psikus przed śmiercią, dowcipnie schował swą duszę do siennika.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software