rdfs:comment
| - Dziś, gdy koniec zaświatowych ferii, Gdy nałożyć mam brzemię materii, Chcę najlżejszym je wybrać: Być ptakiem. Przez puszystych rodziców dziobany, W ciepłym gnieździe karmiony, kochany, Nie zatęsknię za inną kołyską... Tylko nie chcę być dzieckiem słowiczem! Śpiew słowika - Nieziemskie słodycze, Ale gniazdo wije on za nisko. A wróg krąży: Kocur czarnolicy. Jasne oczy z przecinkiem źrenicy Pod pachnącym błyszczą kwiatogronem... Lecz słowiczem raczej niż człowieczem! Smutny człowiek w grozie żyje wiecznej! Weź naturo, mnie przed nim w obronę. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Dziś, gdy koniec zaświatowych ferii, Gdy nałożyć mam brzemię materii, Chcę najlżejszym je wybrać: Być ptakiem. Przez puszystych rodziców dziobany, W ciepłym gnieździe karmiony, kochany, Nie zatęsknię za inną kołyską... Tylko nie chcę być dzieckiem słowiczem! Śpiew słowika - Nieziemskie słodycze, Ale gniazdo wije on za nisko. A wróg krąży: Kocur czarnolicy. Jasne oczy z przecinkiem źrenicy Pod pachnącym błyszczą kwiatogronem... Lecz słowiczem raczej niż człowieczem! Smutny człowiek w grozie żyje wiecznej! Weź naturo, mnie przed nim w obronę. Wkoło domu ludzkiego, W ciemności, Błądzą widma potęgi i złości, Trupie zęby szczerzące I krwawe. Ojciec, matka, zgnębieni niedolą, Nie obronią! Dopuszczą! - Pozwolą! Sami straszną ułatwią rozprawę. Ojciec, matka! Nieczujni i słabi! Jedno strzygę w drzwi otwarte wabi, Drugie miecz jej podziwia Srebrzysty. Więc ja, gwiazda, Spadająca w życie, Chcę się wstrzymać, pozostać w błękicie Na uboczu wśród ptaków i liści... Image:PD-icon.svg Public domain
|