abstract
| - Stare domiska jakby za chmurą Ślepiami okien patrzą ponuro; W dole jak zimny, oślizgły gad Czołga się smutku duszący czad. Długo w milczeniu trwa mrok zajadły Nagle w tę głuszę głosy dwa wpadły, Jak do otwartej mogiły łza: Jęk katarynki i wycie psa. Zamajaczyły w żółtych oparach, Niby ogniki dwa na moczarach, W symfonię nowy rzucając ton Dwa ludzkie cienie: ona i on. Jestże to czuła kochanków para Czy w szponach mroku kał i ofiara? Giulietta w ślubny przybrana strój Czy — ulicznica i nocny zbój? Podnoszą ręce — czy sobie grożą? Jedno przyklękło — moc wzywa bożą? Zniknęli nagle w cieniach i mgle — Czart, rzekłbyś, dusze pochwycił dwie. Znów stare domy jakby za chmurą Ślepiami okien patrzą ponuro, W dole jak zimny, oślizgły gad Czołga się smutku duszący czad... Mgła, wciąż gęściejsza, warzy się, kłębi, Krwawe płomyki błyszczą w jej głębi, Deszcz mży po bruku kroplami łez — Gra katarynka i wyje pies... Image:PD-icon.svg Public domain
|