About: dbkwik:resource/laNYJhLk6ZSPgtDPZ9sxcg==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Jangada/I/06
rdfs:comment
  • Patrząc na uszczęśliwienie całego swego otoczenia, Joam Garral zdawał się zapominać o dręczącym go niepokoju. Powziąwszy raz stanowcze postanowienie, stał się jakby innym człowiekiem i ze zwykłą sobie energią zajął się przygotowaniami do podróży. Rodzina patrzyła z radością na jego ożywienie, stan moralny oddziałał na fizyczny; Joam był znowu dzielnym i wytrwałym człowiekiem, nawykłym do trudów i pracy na otwartem powietrzu, do walki z przeszkodami i żywiołami. Aż nadto były zajęcia na te kilka tygodni mające upłynąć przed podróżą. — Dziś jeszcze zabierzemy się do roboty, odrzekł rządca.
Tytuł
  • |1
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
  • [[
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Część I
  • Rozdział
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
  • [[
adnotacje
  • Dawny|w latach 1881-1882
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Juliusz Verne
abstract
  • Patrząc na uszczęśliwienie całego swego otoczenia, Joam Garral zdawał się zapominać o dręczącym go niepokoju. Powziąwszy raz stanowcze postanowienie, stał się jakby innym człowiekiem i ze zwykłą sobie energią zajął się przygotowaniami do podróży. Rodzina patrzyła z radością na jego ożywienie, stan moralny oddziałał na fizyczny; Joam był znowu dzielnym i wytrwałym człowiekiem, nawykłym do trudów i pracy na otwartem powietrzu, do walki z przeszkodami i żywiołami. Aż nadto były zajęcia na te kilka tygodni mające upłynąć przed podróżą. Jak to już powiedzieliśmy, nie była jeszcze wówczas zaprowadzona regularna kommunikacya statkami parowemi po Amazonce i jej dopływach, były tylko statki utrzymywane nie przez towarzystwa ale przez prywatnych na ich wyłączną korzyść, i najczęściej obsługiwały one tylko nadbrzeżne zakłady. File:'Eight Hundred Leagues on the Amazon' by Léon Benett 13.jpg Statki te były to tak zwane „ubasy”, rodzaj progów wydrążonych z grubego pnia; przód lekki i spiczasty, tył ciężki, zaokrąglony. Mogły pomieścić stosownie do wielkości, od jednego do dwunastu wioślarzy i zabrać trzy do czterech tonn towarów. Dalej „egaritesy” niezgrabnie i nędznie zbudowane pokryte w środku dachem z liści, a od przodu zostawione miejsce dla „pagayerów” (pagaye zastępują wiosła, ztąd nazwa pagayerów) i nareszcie „jangady” — jest to rodzaj tratwy poruszanej trójkątnym żaglem, na której wznosi się chatka, stanowiąca jakby pływające chaty dla Indyan i ich rodzin. Wprawdzie mają tam inne jeszcze rodzaje statków, mogące objąć większe ładunki, ale nie nadawały się one dla Joama Garral. Jak tylko raz zdecydował się na podróż po Amazonce, chciał zarazem spożytkować ją do przewozu różnych przedmiotów handlu, które miał odstawić do Para. Z tego względu nie wiele go obchodziło czy żegluga potrwa dłużej czy króciej. Z drugiej znów strony, ten nazbyt pierwotny rodzaj statku, ułatwiał zabranie większej liczby osób i zapewniał większe wygody i bezpieczeństwo podróży. Joam Garral był właścicielem części przepysznych, nieprzejrzanych lasów, niewyczerpanych prawie w tej środkowej części południowej Ameryki. Zaprowadził doskonałe urządzenie i gospodarstwo leśne, ochraniając umiejętnie te piękne i wspaniałe drzewa, nadające się na wyroby stolarskie, ciesielskie, na maszty i wiele innych, i wielkie z nich ciągnął zyski. Amazonka ułatwiała tanią odstawę, to też corocznie ścinał kilkaset drzew i wysełał je do Para, już jako tarcice i belki, już wprost nieobronione kloce. Odstawami takiemi kierowali biegli sternicy, znający dobrze głębokość i kierunek prądu rzeki. I w tym tedy roku zamierzał wyprawić doroczny transport, zamyślając powierzyć synowi kierunek tej handlowej operacyi. Nie było czasu do stracenia; początek czerwca był najprzyjaźniejszą porą do rozpoczęcia podróży, ponieważ wody podniesione przypływem wyższego łożyska, aż do października stopniowo opadać będą. Niezwłocznie też zabrano się do pracy, gdyż w tym roku transport drzewa miał być znacznie większym niż kiedykolwiek dotąd. Zamierzano wyciąć las na przestrzeni pół mili kwadratowej i przewieźć ją na jangadzie tak wielkiej jakby mała jaka wysepka. — Doskonały pomysł! wołała Mina klaszcząc w dłonie, gdy Ojciec zawiadomił ją o tem. — O tak! dodała Jakita, w takich warunkach bez znużenia dopłyniemy do Belem — A podczas wypoczynków będzie można polować w nadbrzeżnych lasach, rzekł Benito. Joam Garral kazał przywołać Indyanina zarządzającego całą fazendą. — Każ zbudować jangadę, rzekł mu, ale trzeba żeby była gotowa za miesiąc. — Dziś jeszcze zabierzemy się do roboty, odrzekł rządca. Ciężkie to było zadanie. Przez pierwszą połowę maja stu Indyan i murzynów pracowało niezmordowanie. Ludziom nieoswojonym z podobną rzezią drzew, boleśnie byłoby patrzéć na upadek tylu olbrzymów, upadających w przeciągu kilku godzin pod ciosami drwali, ale tak niezliczona ich liczba wznosiła się na wybrzeżach rzeki, w górze i na dole, na wysepkach i najodleglejszych krańcach horyzontu obu brzegów wody, iż wycięcie drzew na przestrzeni półmilowej dostrzedz się nawet nie dało. File:'Eight Hundred Leagues on the Amazon' by Léon Benett 14.jpg Stosownie do rozporządzeń Joama Garral, intendent rozkazał najpierw oczyścić grunt z pnączy, krzaków, traw i roślin krzewiastych. Przed użyciem pił i siekier zaopatrzyli się, w tak zwane „szable ścinające” niezbędne każdemu pragnącemu przedzierać się przez lasy amazońskie. Mają one szerokie i płaskie zakrzywione nieco ostrza, długie dwie do trzech stóp, ujęte w bardzo mocną oprawę, krajowcy posługują się niemi nadzwyczaj zręcznie i wprawnie. Z pomocą tych szabli w kilka godzin oczyścili grunt i w największych gęstwinach szerokie powycinali otwory. Stare pnie zostały ogołocone z okalających je pnączów, kaktusów, paproci i mchów; ukazała się goła ich kora, z której z kolei miały być odarte. File:'Eight Hundred Leagues on the Amazon' by Léon Benett 15.jpg Przed tą zgrają pracowników uciekały całe legiony małp, wdrapywały się na najwyższe gałęzie, obcinały je, i te miały być spotrzebowane na miejscu. Wkrótce na oznaczonej przestrzeni sterczały tylko nagie pnie odarte z wierzchołków i liści, i wraz z powietrzem, wdzierały się świetne promienie słońca, ogrzewając grunt wilgotny, który dotąd nigdy jeszcze może nie ucieszył się jego widokiem. Pomiędzy drzewami odznaczały się palmy woskowe, 120 stóp wysokie, a 4 stóp mające w podstawie, których drzewo jest nadzwyczaj trwałe; kasztany, rodzące trójkątne owoce, murikisy, przydatne do budowli, barrigudosy, o czerwonej lśniącej korze, bombaksy z gładkiemi białemi pniami, prostemi i bardzo wysokiemi. Dalej „kwatibosy” których różowe wierzchołki wznoszą się po nad otaczające drzewa, a drzewo jasno fioletowe, poszukiwane jest do budowy okrętów, „ibirirateo” drzewo zwane żelaznem, prawie czarne i nadzwyczaj ścisłe; z niego to Indyanie wyrabiają używane w bojach siekiery i wiele innych, nieznanych w Europie. W trzy tygodnie po rozpoczęciu robót ani jedno drzewo nie wznosiło się na oznaczonej przestrzeni. Joam Garral nie potrzebował troszczyć się o las, który, jak wiedział, odrósłby niezawodnie za jakie lat dwadzieścia lub trzydzieści. Ale nie myślał o tem; owszem, cała ta przestrzeń miała być wykarczowaną, uprawioną i zasianą, a na rok przyszły na miejscu lasu ukażą się łany manioku, kawy, trzciny cukrowej, kukurydzy i innych pożytecznych roślin. Zanim upłynął ostatni tydzień miesiąca maja, pnie zostały porozdzielane odpowiednio do gatunku i poukładane symetrycznie nad brzegiem Amazonki. Następnie zajęto się budową wielkiej jangady, na której miały być pourządzane oddziały i pomieszkania potrzebne do pomieszczenia licznej załogi i która po ukończeniu stanie się istną pływającą wioską. W oznaczonym czasie, podniesioną przypływem wody, rzeka poniesie ją na swych falach przez całe setki mil, aż na wybrzeża Atlantyku. Joam Garral sam doglądał i kierował pracą robotników. Jakita z Cybellą zajęte były przygotowaniami do podróży, ale stara murzynka nie umiała pojąć jak można opuszczać miejscowość w której tak dobrze im było. — Ale w tej podróży zobaczysz rzeczy jakich nigdy nie widziałaś, powtarzała jej Jakita. — Czy tylko warte będą tego co tu widzimy? odpowiadała nieprzekonana. Mina wraz z faworytką swoją Liną zajmowały się tem tylko co ich dotyczyło wyłącznie. Nie miały odbyć prostej tylko podróży, ale stanowczo opuścić fazendę i zamieszkać w innym kraju — to też ileż to rzeczy miały do załatwienia! Minie serce się ściskało na myśl że ma opuścić rodziców, brata i miejsce rodzinne — ale Lina niewiele troszczyła się o to. Wszak i tam miéć będzie swoją ukochaną panię, będzie śmiać się i szczebiotać wesoło. Benito dopomagał Ojcu, nabierał wprawy do zajęć mających stanowić jego zawód. Manuel dzielił swój czas jużto przebywając w domu z Jakitą i Miną, już towarzysząc Benitowi, który niechętnie dozwalał mu się oddalać. Ale pomimo to wymykał się zręcznie powracając do domu, w którym Jakita i Mina nie miały prawie chwili wytchnienia.
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software