rdfs:comment
| - Czyś rodem z czarnych piekieł, czy z krain jutrzenki? Jak pies, za twoją szatą idzie Przeznaczenie; Radość i klęski na traf lecą z twojej ręki. I bezodpowiedzialnie rządzi twe skinienie. Po trupach, z których szydzisz, stawiasz swoje kroki, Groza nie najmniej wdzięcznym jest z twoich klejnotów, A mord między najdroższe twe wliczon breloki Na wzdętym dumą łonie pobrzękiwać gotów. Jednodniowy gość ziemi — śmiertelnik olśniony — Płonie w twych żarach, mówiąc: «Świeć się ogniu jasny!» Nad drogim ciałem w dreszczach miłości schylony, Jest on jak konający, co kopie grób własny.
|
abstract
| - Czyś rodem z czarnych piekieł, czy z krain jutrzenki? Jak pies, za twoją szatą idzie Przeznaczenie; Radość i klęski na traf lecą z twojej ręki. I bezodpowiedzialnie rządzi twe skinienie. Po trupach, z których szydzisz, stawiasz swoje kroki, Groza nie najmniej wdzięcznym jest z twoich klejnotów, A mord między najdroższe twe wliczon breloki Na wzdętym dumą łonie pobrzękiwać gotów. Jednodniowy gość ziemi — śmiertelnik olśniony — Płonie w twych żarach, mówiąc: «Świeć się ogniu jasny!» Nad drogim ciałem w dreszczach miłości schylony, Jest on jak konający, co kopie grób własny. Co mi — czy nieb czy piekieł wydała się sfera — Cherubie prosty, szczery, a grozą owiany! Gdy twój wzrok, uśmiech, noga przede mną otwiera Kraje nieskończoności błogiej a nieznanej? Cóż — żeś Bóg, Szatan, Anioł czy syrena zwodna, Ty — pieśni, blasku, woni, ty — z aksamitnymi Oczyma wróżko, pani jedynie czci godna, Gdy czynisz świat mniej wstrętnym, chwile mniej ciężkimi? Image:PD-icon.svg Public domain
|