rdfs:comment
| - Upuściłaś odchodząc gałązką jodłową u progu mojej chaty; znalazłem ją rano i podniosłem skwapliwie, jakby dobre słowo, które żniwiarzom zbożnie na szczęście wołano. Wszystko mi przypomniała ta gałąź zielona jak kolęda, co wskrzesza dnie młodości zbiegłej — więc z dziecięcą radością wziąłem ją w ramiona dziękując progom, że ją przed wichrem ustrzegły. I tak mi się wydało, że ciebie w dom niosę — i bałem się niebacznie z igieł strącić rosę, bo była jak łza twoja po szczęścia podróży. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Upuściłaś odchodząc gałązką jodłową u progu mojej chaty; znalazłem ją rano i podniosłem skwapliwie, jakby dobre słowo, które żniwiarzom zbożnie na szczęście wołano. Wszystko mi przypomniała ta gałąź zielona jak kolęda, co wskrzesza dnie młodości zbiegłej — więc z dziecięcą radością wziąłem ją w ramiona dziękując progom, że ją przed wichrem ustrzegły. I tak mi się wydało, że ciebie w dom niosę — i bałem się niebacznie z igieł strącić rosę, bo była jak łza twoja po szczęścia podróży. Schowałem skarb bezcenny między księgi moje; może, gdy przyjdą trwogi, bóle, niepokoje — jasną i szczęsną dolę znowu mi wywróży. Image:PD-icon.svg Public domain
|