rdfs:comment
| - Czasem, rzuciwszy gwiaździstą szalupę, Przerzyna eter wpław skrzydełek tańcem I pada z niebios na ziemską skorupę, Żeby się widzieć z jednym jej mieszkańcem. Młodzieńcza głowa o cudnym konturze, Gdy na poduszkach śpi w północną ciszę, Duch — Motyl, wkradłszy się przez okno w murze, Skrzydłami po niej pocałunki pisze... Muska szerokie czoła alabastry, Brwi cyprysowe, ciemne dwie gałązki, Przez listki powiek ócz liliowe astry, Ciemną ust malwę, — jasnych włosów wiązki... Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Czasem, rzuciwszy gwiaździstą szalupę, Przerzyna eter wpław skrzydełek tańcem I pada z niebios na ziemską skorupę, Żeby się widzieć z jednym jej mieszkańcem. Młodzieńcza głowa o cudnym konturze, Gdy na poduszkach śpi w północną ciszę, Duch — Motyl, wkradłszy się przez okno w murze, Skrzydłami po niej pocałunki pisze... Muska szerokie czoła alabastry, Brwi cyprysowe, ciemne dwie gałązki, Przez listki powiek ócz liliowe astry, Ciemną ust malwę, — jasnych włosów wiązki... Snać jeszcze w piersiach została Motyla Jakaś skra ludzka, z poprzedniego bytu, Bo mu potrzebną jest ta ziemska chwila Do wytrzymania w pustkowiach błękitu. — Onby już dawno wzbił się wyżej jeszcze, Aż za ostatnich światów kołowroty, Gdzie gwiazd ustają nieśmiertelne deszcze... Gdyby nie owej potrzeba pieszczoty! Choć niewidzialny, i na mgnienie oka Musi wybrańca zobaczyć przelotem, Musnąć ócz jego, ust, złotego loka, Gdy on nie czuje i nic nie wie o tem. O niechaj nie wie! — niech!.. Motyl się lęka... Można przepłacić życiem szczęścia chwilkę... Chciwa zdobyczy szorstka, ludzka ręka Zarazby wzięła Motyla na szpilkę! Człowiek, na własność posiadłszy Niebiana, Do aksamitu brylantem go przypnie, Będzie go w ogród wynosić co rana, Sadzać na róży, co od miodu lipnie... Lecz ziemski pokarm motyla nie skusi!.. On nie je róży, ani winogrona — Ziemskie powietrze pierś błękitną dusi — Na ziemi bawiąc dłużej — motyl skona! On z kul ognistych, co w eterze kwitną, Ssał nieśmiertelny sok świateł i wonie — Po za ojczyzną — więc — umrze błękitną, Głodny — na róży i na winogronie. Nie! — niech śpi Człowiek, niech nie czuje Ducha! On tylko drogiej przyjrzawszy się głowie, Pocałunkami lica jej ochucha... I frunie w zimnych błękitów pustkowie. Image:PD-icon.svg Public domain
|