To konik polny wodzi rej w drużynie Piewców!... bez końca w śpiewie tym rozbrzmiewa Rozkosz i radość; nawet gdy omdlewa Z uciech - spoczynek trawa da jedynie. O tak! Poezja ziemi nie ma końca: W mroźny zimowy wieczór, w martwą ciszę, Kiedy wśród pustki spoza pieca dzwoni Pieśń świerszcza, w cieplej coraz głośniej brzmiąca, I w niej konika polnego pieśń słyszę, Na poły sennie płynącą śród błoni.
To konik polny wodzi rej w drużynie Piewców!... bez końca w śpiewie tym rozbrzmiewa Rozkosz i radość; nawet gdy omdlewa Z uciech - spoczynek trawa da jedynie. O tak! Poezja ziemi nie ma końca: W mroźny zimowy wieczór, w martwą ciszę, Kiedy wśród pustki spoza pieca dzwoni Pieśń świerszcza, w cieplej coraz głośniej brzmiąca, I w niej konika polnego pieśń słyszę, Na poły sennie płynącą śród błoni.