abstract
| - Witam w kolejnym odcinku programu Najgorsze Gry Wszechczasów. Znowu powracamy do brutalnego świata przestępczości, tym razem za sprawą gry wyścigowej. Dzisiaj zrecenzuję kontynuację chujowej gry GTA podobnej od Incagold, czyli Car Jacker 2. Zapnijcie pasy, bo ta gra będzie naprawdę do dupy. Zapraszam do oglądania! Jak już wspomniałem gra została przez firmę Incagold, twórców takich hitów jak chociażby Midnight Racing czy Paintball Shooter. Gra została wydana w 2009 roku też przez Incagold, a dystrybutorem w naszym kraju było IQ Publishing. Zanim przejdziemy do właściwej części programu, pokaże wam różne oceny w różnych portalach, jeśli jakieś są. Tak jak myślałem, nikt nie podjął się próby zrecenzowania tego gówna, ani nawet ocenienia. Prawdziwy opad szczęki wywołał u mnie również brak średnich graczy na Gry-online. Cóż, muszę wziąć sprawy w swoje ręce i dokonać oceny tego gniota. Po zobaczeniu log różnorakich firm, w tym Incagold, moim oczom ukazuję się „ przepiękne meni w rozdzielczości 1024 na 768. O ile tło w meni głównym przedstawia się przyzwoicie, to wkurwiające przejścia i odgłos hamowania przy nich wywołuje niesamowitą frustrację. Ale przejdźmy do głównych możliwości ustawień. Możemy zmienić rozdzielczość do 1280 na 1024, zmienić głośność muzyki czy efektów dźwiękowych oraz zmienić konfigurację. Takie meni nie wróży niczego dobrego, ale nie to jest najgorsze. Okazuje się bowiem, że twórcy postanowili zaserwować drugi raz tą samą grę. Tak jest, twórcy postanowili zrobić nas w chuja. Trzeba mieć naprawdę oczy w dupie, by nie zauważyć tych bliźniaczych podobieństw. Te samo miasto, te same modele samochodów, przeciwników i przechodni, te same meni oraz te same misje. Jednak, twórcy dla niepoznaki kopii, postanowili zmień skin głównego bohatera i tło w głównym ekranie. Trzeba mieć naprawdę wyjebane, by wciskać po raz drugi ten sam chujowy tytuł. Ale jak gra przedstawia się pod innymi aspektami? Fabuła w tej grze praktycznie nie istnieje. Tak jak w poprzedniczce, kierujemy poczynaniami utalentowanego złodzieja samochód, który rozpoczyna karierę przestępczy. Walczy z policją oraz innymi gangami. I właściwie tyle. Nie dostajemy żadnych przyczyn wstąpienia do gangu, ani żadnych innych rzeczy rozwijających fabułę. Chyba nie myśleliście, że dostaniemy coś więcej niż skrawek tekstu przed misjami. Misje w tej grze są nudne, powtarzalne i nie za bardzo odkrywcze. Opierają się na, przywieź coś z punktu a do b, zabij danych członków mafii, bądź ukradnij dany samochód i odjedź w dane miejsce. Zadania są proste, niezbyt interesujące, a ich długość pozostawia wiele do życzenia. Wszystko jednak zmienia się w misji czwartej. Wszystkie czynności musimy wykonywać z precyzją chirurga, bo każde krzywe spojrzenie policjanta, może skazać nas na powtórzenie całego poziomu. Kolejną piętą achillesową tytułu jest model jazdy, a tym samym sterowanie. Sterowanie wehikułem przypomina zapierdalanie po lodzie wózkiem z biedronki. Auto skręca jakby wszystkie opony były sflaczałe, a hamowanie ręczne wywołuje obrót o 180 stopni. Nawigacja została tak spierdolona, że trzeba aż wduszać strzałki na klawiaturze, żeby auto było posłuszne. Oczywiście, jak na chujową grę przystało, twórcy nie dali nam możliwości zmiany sterowania z klawiatury na chociażby kierownicę czy pada. Czego oczekiwaliście? Wraz z kuriozalnym modelem jazdy utyka także fizyka. Dzieją się tutaj takie, które się nawet niutonom, czy nawet ajnsztajnom nie śniło. Detekcja kolizji wyjechała na urlop, pojazdy są nienaturalnie przyczepne, mogą pod specyficznym kątem nakurwiać po ścianach, a po zetknięciu się chociażby z hydrantem auto próbuje na niego wejść. Jednak wszystko to, to nic, w porównaniu z interakcjami z wozami na drodze. Fury wjeżdżają na siebie, a czasem pod, odbijają się od siebie, a czasem nawet wchodzą na siebie nawzajem. Oprócz tego, po tym, jak nasz mobil uderzy na przykład w ścianę bądź w płot, na kilka sekundą grzęźnie w danym miejscu i dopiero potem możemy stamtąd wyjechać. Dlaczego twórcy postanowili olać znany schemat z każdej innej gry wyścigowej? Nie wiem, ale twórcom fizyki należą się owacje na stojąco. Chłopaki z NASA powinni się od nich uczyć! Kolejną rzeczą doprowadzającą mnie do szewskiej pasji jest sztuczna inteligencja. Zarówno członkowie gangu, jak i mundurowi mają zamiast mózgu beton. Mają cela jak baba z wesela, a wszelkie próby zniszczenia naszej kobyły kończą się wybuchem ich pojazdu. Zresztą, nie tylko te grupy społeczne mają często takie przebłyski. Nawet zwykłe wehikuły często zastygają w miejscu, bądź wpadają na siebie nawzajem. Oprawa również nie zachwyca. Grafika jak na rok 2009 przestawia się jak turecki twórca kebabów na polu golfowym. Twórcom nawet nie chciało się zmieniać już wtedy beznadziejnie wyglądającego silnika gry, więc to co widzimy na ekranie przypomina połączenie wymiotów z kałem. Modele postaci jak i pojazdów są kanciaste, animacje są drewniane, a efekty specjalne są tak słabe, że nawet te z drugiego Carmagedona wyglądają o wiele bardziej widowiskowo. Zjawiska pogodowe wyglądają obskurnie, a wszystko dodatkowo pogłębia niebo, które wygląda jak płaska bitmapa. Strona dźwiękowa również nie zachwyca, dźwięki rozpierdalają bębenki uszne, a muzyka puszczana w trakcie gry pasuje jak pięść do nosa. Dzięki bogu, twórcy nie zaimplementowali do gry dialogów, bo od da bingu rozwaliłbym najprawdopodobniej głowę o biurko. Stabilność chyba jest jedyną zaletą tej produkcji, ale też nie do końca. Co prawda, gra zawiesza się po wciśnięciu kombinacji Alt+F4 i często wywala bez powodu, ale tak w ogóle, całkiem dobrze działa. Nie ma spadków płynności, a gra nie miała jakichś wielkich bugów, czy innych artefaktów, pomijając koszmarną fizykę. Podsumowując, Car Jacker to kolejna chujowa gra z serii kopiuj wklej podróbka gie te a, w dodatku całkowita kopia z pierwszej gry z serii. Gra praktycznie jest skopana pod każdym względem, a gry nie ratuje praktycznie nic. Nie polecam absolutnie nikomu, nie dawajcie tej gry nawet jako „ prezentu dla swoich największych wrogów. Nawet nie dotykajcie kijem tego syfu. I tym optymistycznym akcentem przejdźmy do not.
|