About: dbkwik:resource/s5O4Xp4OuEBWBt076yEfGQ==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Legenda (Błok)
rdfs:comment
  • Lecz północ mrokiem wciąż głębszym dyszy, noc taje, ginie w wiosennych snach. I mówi dziewczę: „Ty słyszysz, słyszysz...” i szepce: „Z tobą tak mi dziś strach...” Ubrana była w sukienkę białą, ta druga w czerni (czy dziecko twe?.) Tej białej ciałko wychudłe drżało, a druga — śmiała się w noc i mgłę... Czy słyszysz, Panie, zlituj się, zlituj.... ta druga z śmiechem przyśpiesza krok... a na ulicy pustką zabitej zostali... Trzeci, ona i mrok. Małą, białą dzieweczkę, archanioł do domu niósł... Image:PD-icon.svg Public domain
dcterms:subject
Tytuł
  • Legenda
dbkwik:resource/LnuiOV1ARnBg2yIsYieKHw==
  • Józef Czechowicz
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Wiersz
adnotacje
  • Dawny|1933 r
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Aleksandr Błok
abstract
  • Lecz północ mrokiem wciąż głębszym dyszy, noc taje, ginie w wiosennych snach. I mówi dziewczę: „Ty słyszysz, słyszysz...” i szepce: „Z tobą tak mi dziś strach...” Ubrana była w sukienkę białą, ta druga w czerni (czy dziecko twe?.) Tej białej ciałko wychudłe drżało, a druga — śmiała się w noc i mgłę... Czy słyszysz, Panie, zlituj się, zlituj.... ta druga z śmiechem przyśpiesza krok... a na ulicy pustką zabitej zostali... Trzeci, ona i mrok. Chyba świt blisko, chyba już blisko, już blada zorza błądzi przez zmrok... Rąbek niebiosów opadł tak nisko, że zgasił latarń ostatnich wzrok. Spadał tu łukiem. W przedświcie długim nocy pijanej gubił się chmiel, Gdy w trawie błysły na szkiełku smugi została sama i sukni biel... Pierwszych promyków nitki się żarzą. Słabe rączyny chwyciły nić. Ale już miasto grzmiąc rzeką zdarzeń gdzieś w oddaleniu zaczęło żyć. Był miłosny narkotyk w paczce barwnych banknotów. Przeraziła się zorza, lecz przez wolę złych sił któś dał miastu niezmierny przepych złota i potu i słupami zatruty pył w powietrze się wzbił. Podchodzili sąsiedzi, coś szeptali namolnie. Starzec siwy jak dymek szczudłem wsparł się — tak stał. Duszno było dokoła, Monotonnie i polnie, rzucał kurz Niewidzialny, Niewidzialny się śmiał. W tym ognistym orkanie ręce jej przyciskały ziemię brudną i suchą, rozpaloną jak piec. Boże wielki, wszak sprawisz, by zelżały nam skały, odwróć od nas karzący, rażący twój miecz. Wówczas niebo znak dało: w środek pyłu i krzyku zstąpił jasny Archanioł. Ubieloną miał dłoń. Wszystkim się wydawało, że wychodził z sklepiku i że mąka mu bieli czoło, ręce i skroń. Ale skały się rwały Ziemia już oddychała. Cichnął w deszczu daleki, rozśpiewany skądś wóz... Głucho ciżba huczała. Dziko burza się śmiała. Małą, białą dzieweczkę, archanioł do domu niósł... Image:PD-icon.svg Public domain
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software