abstract
| - Już zdąrzyło minąć kilka tygodni od zakupu Seductive. Szybko przyzwyczaiła się do surowej atmosfery, którą przeważnie pogarszała. - Mordka, do nogi. - Zawołała dziewczynka. North położyła jej się na kolanach. Ile to psisko waży? Ledwo mieści mi się na kolanach. - Gadzino chodź tu! - Zawołał ją Lockdown. Dziewczyna posłuchała się i pobiegła w kierunku "opiekuna". - Co jest? - Zapytała. - To jest. - Mruknął i rzucił jej Młot pod stopy. - Matka miała identyczny. - Uśmiechnęła się. - Czy to jest jej Młot, Grom? - Tak. - Zgodził się Łowca. - Przecież wiesz że nie żyje. - Dał jej dwie rękawice. - Załóż je. - Wydał jej polecenie, którego się posłuchała. O dziwo, Młot niczym magnes przyczepił się do prawej rękawiczki dziecka. - No, no, no. Solus naprawdę chciała aby Grom znalazł się w dobrych rękach.- Zaśmiał się. - Ty chyba więcej wiesz o mojej matce niż ja. - Seductive spojrzała na Lockdowna. - Żebyś wiedziała. Jak pozna prawdę to popadnie w depresję. Jesteś z siebie dumna Solus? Mruknął pod nosem. - Jaką prawdę? - Zapytała dziewczynka. - Usłyszałaś to?! - Krzyknął. - Tak... - Z jej twarzy zszedł uśmiech. - Przepraszam... - I po jej jedwabiście delikatnym policzku spłynęły łzy. - Nie musisz przeprszać. Raczej "mamusia" powinna cię przeprosić. - Schylił się do niej. - Nie płacz Gadzino. - Uśmiechnął się do niej, co było wręcz wyjątkowe. Dziecko spojrzało na Łowcę. Na twarzy rozbłysł lekki uśmiech. - Za co przeprosić? A poza tym ja trup ma mnie przeprosić? Proszę, wytłumacz mi, jaką poznam prawdę i czy na pewno popadnę w depresję. - Zaciekawiona rzekła. - No dobra. - Do kogo masz podobną twarz? Kolor oczu? Nos i usta? - Do ciebie... - No i co. Może jesteś moim dalekim kuzynem?! - Zaczęła się śmiać. - Trochę kimś bliższym niż kuzynem. - Wujkiem? - Nie. - Ciocią? - No co ty! - Zaśmiał się Lockdown. - Bratem ciotecznym, stryjecznym? - Ciągnęła dalej. - Kolejny raz nie. - Tatą? - Pfff... Nie to jest nierealne, prawda? - Uśmiechnęła się. - Właśnie że możliwe. - Poklepał ją po ramieniu. - Widzisz. - Dziewczynka chwilę się zamyśliła. Dlatego mnie od nich odkupił. Może dlatego Beast nie chciał mieć nic ze mną wspólnego? Chociaż nie jestem sierotą. - Rozumiem że ci się to nie podoba, ale taki los. - Jego twarz stała się ponura jak na codzień. - Cieszę się! - Krzyknęła i przytuliła Ojca. - Nie jestem sierotą! Odkupiłeś mnie od nich, tylko dlatego żeś moim tatką. Tatko! Mogę tak do ciebie mówić? - Uśmiech ponownie powrócił. - Tak, tak, tak. - Krzyknął uradowany ojciec. - Nauczę cię wszystkiego co potrafię! - A ja nauczę cię tego co ja potrafię! - Dziecko uśmiechnęło się jeszcze ładniej. Nagle przyszedł jeden najemnik z meldunkiem. - Ser, wybacz że przeszkadzam, ale... ale Bestia przegryzła kraty i trzeba jakoś zadziałać. - Bestia?! Zwerbuj wszystkich i atakować! Nie chce spokojnie siedzieć to zdechnie! - Puścił córkę. - Schowaj się gdzieś. Najlepiej do zbrojowni! - Pobiegł z najemnikiem do lochów. - Idę z tobą! - Wzięła Grom i zaczęła za nimi biec. Nagle wyskoczyło ogromnych rozmiarów stworzenie, które wylądowało tuż przed dziewczynką. Z jego paszczy zaczęła lać się cuchnąca ciecz. Seductive bez chwili namysłu wyrzuciła Młot, zdjęła rękawicę i wystawiła czystą dłoń w kierunku nozdrzy. Bestia nieufnie spojrzała na dłoń i zaczęła wąchać. - Seductive! Uciekaj! - Ryknął Lockdown i strzelił w ogon Bestii. Dziewczyna zabrała dłoń zdala od kłapiącej paszczy, wypełnionej ostrymi, gigantycznymi kłami. Szybko nałożyła rękawicę, złapała Grom i zawołała North. Posłuszne zwierzę przypiegło, zaczęło szczekać i warczeć na wroga. Nawet wilczak nie dorównywał Bestii wielkością, ledwie sięgała mu do kolana. Mimo to broniła. Potwór zignorował "intruza" i odwrócił swą uwagę na Seductive. Znowu ciecz zaczęła się lać strumieniami. - Uciekaj i to już! - Kolejny raz ryknął Lockdown. - No chodź tu! - Seductive Black krzyknęła do Bestii. Potwór zaczął biec w kierunku dziecka. Dziewczynka ścisnęła Grom i uderzyła w dolną szczękę. Zwierzę przewróciło się i nie mogło się podnieść z powrotem. Sed postawiła stopę na głowie potwora. - Dokończyć? - Spojrzała w oko, wielkości jej pięści. - Nie wierzę. - Najemnik otarł oczy. - Bachor załatwił Bestię. Dziewczynka szybko odłożyła Młot, ponownie zdjęła rękawicę i przyłożyła ją do nozdrzy gada. - Nie przeszkadzać mi! - Krzyknęła do Ojca. Bestia powoli zaczęła wstawać i "łkać". Dziewczyna zaczęła go głaskać, a gad zaczął się łasić. - Mogę go dosiąść? - Rzuciła Ojcu - Nie, nie i jeszcze raz nie! - Nie zgadzał się Łowca idąc w kierunku Córki. Zwierzę "ukłoniło" się. Dziewczynka korzystając z okazji siadła na jego grzbiet. - Złaź z tego natychmiast! - Ryknął zdenerwowany Łowca. - Nie z "tego" tylko z niego! - Poruszyła nozdrzami. - To samiec, Panie "Znawco-Kolekcjonerze". Lockdown zamilkł. Kiedy bestia się podniosła, była kilkadziesiąt razy większa niż Łowca i cała jego armia. Zauważając że nadal trzyma broń, zaczął warczeć. Dziewczynka szepnęła coś w nie znanym Ojcu języku. - Że co? - Skrzywił się Ojciec. Ta jedynie spojrzała na niego nadal szepcząc. Spotkaj, uwierz, uwiedź, zabij, pokochaj, zostaw. Tyle opcji, a wybór tylko jeden. W tej chwili potrzeba mi Megatrona, nie jakiegoś "kolekcjonera-tatuśka" którego za nic nie polubię. - Kto mu odciął skrzydła? - zapytała, a jej oczy zmieniły kolor na jaskrawo-złoty. - Nie twój interes. - Burknął. - Ile za nie dostałeś?! - kolejny raz zapytała. - Tyle ile chciałem. - Warknął. Na co dziewczyna zareagowała złością i z hukiem zeskoczyła z grzbietu zwierzęcia. - A nie masz na sumieniu tego że prawie odebrałeś życie takiemu wspaniałemu zwierzęciu? - Nie mam i nie będę. - śmiał się. - A gdy ja odetnę Ci ręce i nogi to przeżyjesz? Jesteś chyba najgorszym deceptem jakiego spotkałam. - Nie jestem deceptem. Tylko anty-frakcjonistą. Nie jestem ani tym ani tym. - Ale ja i tak jestem tym, czym się urodziłam. Predacony nie są tak plugawe jak wszyscy o nich opowiadają. To że mordujemy, by zaspokoić nasz głód, nie oznacza że jesteśmy źli. - podeszła bliżej. - Kanibalizm? - z twarzy Lockdowna zniknął uśmiech. - Jak Cię matka wychowała? - To nie wychowanie, to natura. Anty-frakcjoniści. No i jest gites. Nie myślałam że jeszcze istnieją. - Znasz bądź kojarzysz Megatrona? - Przypomniała sobie jak kiedyś razem wymyślili wyliczankę: Pazur, kieł, wielkie szpony, nasze będą liczne głowy, na pół rozcięte, zawsze uśmiechnięte. - Kojarzę, a na ci on? Śpieszy ci się do śmierci, z ręki samego lidera deceptikonów? - Deceptikonów... - Posmutniała, a jej oczy kolejny raz zmieniły kolor, tyle że na czerwony. - Chcę się z nim spotkać i odwiedzić Kaon. - Jak na dziesięcioletnie dziecko dużo wiesz na temat świata. Maż do niego kod hologramowy? - Jakieś trzy lata temu mi podawał, ale nie wiem czy nadal działa. - To chodź. - Wskazał gestem ręki aby poszła za nim. Kiedy Seductive ruszyła się z miejsca Bestia zaczęła podążać za nią. Zazdrosna North także zaczęła biec z nimi. Gdy dziewczynka się zatrzymała, zwierzę musnęło ją nosem. - A może dam Ci jakoś na imię? - zapytała w języku nadal nie znanym Ojcu, gadzim. Stworzenie pokiwało na "tak". Noktu. Jest piękne jak i przerażające, oznaczające burzę. - Noktu, ale będę mówić Nu. Chodź za nami. Doszli do pomieszczenia w którym Nu ledwo się mieścił. Było w nim mnóstwo świecideł, którymi North zaczęła się bawić. - Wpisuj kod. - Lockdown wskazał klawiaturę. - Dobra, to było; 30245-12639-03467, może zadziała. Na hologramie zaczął się wyświetlać Megatron, ale strasznie się zacinał. - Czego?! - warknął - Działa! - krzyknęła uradowana dziewczyna. - Meg, pamiętasz mnie jeszcze? Seductive Black Prime! - pisnęła uradowana - Seductive?! A ty gdzie jesteś?! - Wyjdź. - Odkręciła się do Ojca i wskazała palcem wyjście, po czym z powrotem odkręciła się w kierunku Megatrona. - Na Nocnej Zmorze. - Posmutniała. - Jak ty się tam znalazłaś? - zdziwiło go to. - Przez handel niewolników, rozbili mi całą familiadę, ale się zbytnio tym nie przejmuję. - Przejdźmy do innego tematu. Widać że North podrosła, i już ma lwią grzywę. - No tak. - Uśmiechnęła się do niego. Potrzebuję Cię, ale nie umiem Ci tego powiedzieć. - Czy mogę do Ciebie przylecieć? - Jakie głupie pytanie! - zaczął się śmiać. - Jesteś zawsze mile widziana w mych skromnych progach. - uśmiechnął się. - Przylecę jak najprędzej. - uśmiechnęła się, a po jej policzku spłynęły łzy. - Aaa... czy będę mogła zostać. Umiem walczyć, możesz mnie włączyć do armii, wszystko byle bym mogła zostać. - łkała. - Dobra. Do armii nie pójdziesz, jeszcze zobaczymy ale gwarantuję że możesz zostać. - Dziękuję.Kategoria:OpowiadaniaKategoria:Artykuły użytkownika WikiPL
|