About: dbkwik:resource/sfIePJdUO4FVuUvLcHVhoA==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • The Izzy
rdfs:comment
  • Przedstawię dziś wam pewną osobę, była normalna, ale to co przeżyła zmieniło ją... Raz na zawsze... ******************************************************* Mieszkała ona na przedmieściach, w domu jednorodzinnym. Nazywała się Izzy. Tak, była to dziewczyna. Nie była ani brzydka, ani ładna, ani gruba, ani chuda, po prostu normalna. Jednak charakteryzowało ją kilka rzeczy: ciemno brązowe włosy, ciemne, prawie czarne oczy i rana na ramieniu którą miała po upadku z roweru. Zapomniałam wspomnieć... dziewczyna uwielbiała jeźdźić na rowerze. Po prostu było to jej pasją. Tylko nie Izzy... - Ale....
dcterms:subject
abstract
  • Przedstawię dziś wam pewną osobę, była normalna, ale to co przeżyła zmieniło ją... Raz na zawsze... ******************************************************* Mieszkała ona na przedmieściach, w domu jednorodzinnym. Nazywała się Izzy. Tak, była to dziewczyna. Nie była ani brzydka, ani ładna, ani gruba, ani chuda, po prostu normalna. Jednak charakteryzowało ją kilka rzeczy: ciemno brązowe włosy, ciemne, prawie czarne oczy i rana na ramieniu którą miała po upadku z roweru. Zapomniałam wspomnieć... dziewczyna uwielbiała jeźdźić na rowerze. Po prostu było to jej pasją. Wracając do rzeczy, dziewczyna wyglądała normalnie, ale w środku taka nie była. Ciągle żyła w strachu, bała się rozwodu rodziców, którzy ciągle się kłócili, poźniej bała się śmierci swojej siostry - Carrie, która i tak umarła w wieku 9 lat po ciężkiej walce z rakiem. Następnie umarła jej matka, popełniła samobójstwo, gdy Izzy miała 10 lat. Dziewczyna bardzo przeżywała śmierć matki, kilka miesięcy później jej ojciec wpadł w alkoholizm. Izzy nienawidziła swojego taty, a z drugiej strony kochała go, bo był jedyną osobą, jaka jej została. W szkole było lepiej, dziewczyna miała dobre oceny i pilnie się uczyła. Miała kilka przyjaciółek i przyjaciół, a także (jak każdy) swojego wroga, była nim dziewczyna - Miranda. Teraz Izzy ma 12 lat, zbliżają się wakacje. Pozostało kilkanaście dni szkoły. Wszyscy się cieszą. Tylko nie Izzy... Wszystkie jej koleżanki wyjeżdżają za granicę, jedna nawet do Włoch! Izzy jednak musi zostać w domu, z pijanym ojcem, bez przyjaciół. Jest jednak osoba która z nią zostanie. To chłopak Izzy - Jack. Jak wszyscy wiedzą, w tym wieku poważne związki nie istnieją, są tylko zauroczenia. Oboje dobrze się dogadywali, mieli podobne zainteresowania. Niestety Jack był podłą świnią, bo spotykał się z innymi dziewczynami za plecami Izzy. Ekhem.. tak mówiły na niego dziewczyny które o tym wiedziały, ale ponieważ były narcystyczne, nie powiedziały jej o tym. Był to piękny poranek, piątek. Izzy uśmiechnięta wstała z łóżka, przetarła oczy dłońmi, a następnie popatrzyła na zegarek. Była dokładnie 7:00. "Czas do szkoły!" pomyślała wesoło. Wyszła z łóżka i poszła do łazienki. Przerażenie odebrało jej mowę. Na ziemi leżał jej ojciec, z butelką wódki w ręce. Drugą rękę miał zakrwawioną. Dziewczyna złapała za komórkę i zadzwoniła na pogotowie. Wówczas próbowała obudzić ojca, nic nie pomagało. W końcu przyjechała karetka. Zabrali jej ojca do szpitala. Izzy przyglądała się temu, w pewnym momencie usłyszała głos lekarza - "Tak jak myślałem, ponad trzy promile. Pewnie wczoraj miał dużo więcej". Przez chwilę patrzyła jak karetka opuszcza podjazd i kieruje się na ulicę, a później do szpitala... Wtedy Izzy poczuła jak dostaje w twarz od rzeczywistości. Nic ją już nie cieszyło. Stało się to co miało się stać. Izzy upadła na kolana i zaczęła płakać. Przypomniała sobie wszystko. Ponadto, dalej była chętna pójścia do szkoły, była jak nigdy wcześniej. Spóźniła się na dwie pierwsze lekcje. Dzisiaj miała matematykę, angielski, WF i historię. Dziękowała Bogu że to akurat na matematykę nie zdążyła, bo lubiła swoje wszystkie przedmioty szkolne, OPRÓCZ matematyki. Gdy dotarła do szkoły, był już angielski. Izzy przeprosiła nauczycielkę za spóźnienie i usiadła w ławce. - Znowu to samo? - zapytała nauczycielka. - Tak, bo ojciec... - mówiła Izzy. - Wiem, nie musisz tłumaczyć - nie pozwoliła jej dokończyć nauczycielka. Izzy przejrzała salę, byli w niej Jack, Sally (przyjaciółka) i Miranda. Poza tym inne osoby, których nie kojarzyła. Chciała usiąść koło Jacka, ale obok niego siedziała Miranda. Izzy zdenerwowała się - "Oni się lubią? Od kiedy?". Usiadła więc koło Sally. W połowie lekcji dostała od niej karteczkę... Sally - Idziesz ze mną dziś wieczorem na rynek? Ma być impreza, festyn czy coś takiego. Izzy uśmiechnęła się, nareszcie może się wyrwać od ojca i iść gdzie będzie chciała, to było jej marzenie, odejść. Izzy - Pójdę, ale muszę zapytać ojca. Sally - Wiem, mamy dopiero 12 lat, ale jesteśmy wolnymi ludźmi, chodzimy gdzie chcemy. Ten humor Sally, zawsze na poziomie. Izzy - Ja nie jestem wolna. - Co tam dziewczynki sobie podają? - zapytała nauczycielka. - Nic, nic... - powiedziała cicho Sally. Reszta lekcji przeszła bez zarzutu. Prosto i gładko. O godzinie 14.00 Izzy była w domu... Wchodząc zobaczyła swojego ojca, oglądał telewizję. - Tato, mogę iść na rynek? - zapytała cicho i smutno. - Jesteś za młoda - odpowiedział ojciec. - Ale.... - Zostajesz w domu. - MAM CIĘ DOSYĆ! - wykrzyknęła Izzy. - Coś ty k###a powiedziała? - ojciec zamachnął się na nią. To było jak śmierć. Jak można umrzeć i żyć dalej? Otóż właśnie teraz umarła psychika Izzy. Dziewczyna osunęła się na ziemię od uderzenia ojca. Upadając zauważyła, że ojciec ma w ręce butelkę. Nagle oprzytomniała i uciekła do swojego pokoju. Przerażona tym, jak beznadziejna jest jej sytuacja, zaczęła płakać. To jednak nie był zwykły płacz, to było cierpienie. Izzy płakała tak jakby miała zaraz umrzeć. Po godzinie przestała, wylała już wszystkie swoje łzy. Wstała, wzięła nóż ze stolika. Czemu tam był? Nie wiadomo. Poszła do łazienki. Przyjrzała się swoim oczom. Były przekrwione, ale źrenice dalej miała ciemno brązowe. Przyszła kolej na usta, były pełne, czerwone. Dziewczyna uśmiechnęła się, jej uśmiech był inny... taki nienaturalnie szeroki. Izzy wzięła nóż i zrobiła sobie rysę na policzku, jedną, drugą, trzecią. Po chwili usłyszała dźwięk SMS-a z pokoju. Wzięła więc telefon. Był to SMS następującej treści: "Zrywam z tobą, mam już dosyć takiej brzyduli jak ty, wolę być z Mirandą. Żegnaj ~ Jack" Izzy ponownie spojrzała w lustro, zaszła w niej pewna zmiana. Zauważyła że pod oczami ma bardzo widoczne cienie, jej oczy otworzyły się szerzej niż zwykle. Na jej twarzy był uśmiech, pomimo to że nie było jej wesoło. "Ja mam cierpieć za nich? Oni mi coś zrobili nie ja im." - powtórzyła pewna siebie. Rozległ się trzask tłuczonego szkła, okno było rozbite. Izzy nie było już w pokoju... *********************************************************** Jack jak zwykle SMS-ował z Mirandą. Był spokojny i zadowolony z siebie. Była godzina 22:00. W błogim nastroju zaczął nagle odczuwać głód. Wyszedł z pokoju do kuchni. było ciemno. Jack błądząc ręką po ścianie, nie mógł znaleźć włącznika światła. Rozejrzał się, zauważył jakąś damską sylwetkę w korytarzu. - Mamo, co się stało z.... - zaczął mówić Jack. Ale nie dokończył, bo zauważył że to nie jego mama stoi w korytarzu, a był to ktoś inny. Przerażony podszedł bliżej... - Hej k-k-kochanie szukasz czegoś? - usłyszał głos. - Kim ty do cholery jesteś? - wydukał Jack. Jack podszedł jeszcze bliżej, poświecił na postać latarką z telefonu. - MATKO! CZYM TY JESTEŚ! WIEDZIAŁEM ŻE COŚ JEST Z TOBĄ NIE TAK! Izzy dalej miała cienie pod oczami, rysy na policzkach i ten straszny uśmiech, do tego ubrana była w białą bluzkę od mundurka szkolnego, czarną spódnicę i cieliste rajstopy. Jack na jej widok zaczął uciekać, nie wiedział gdzie, wszędzie widział JĄ ... - CO? NIE PODOBAM CI SIĘ? - krzyknęła do Jacka Izzy. Jack przerażony uciekł do piwnicy, tam czuł się bezpieczny. Ale to był błąd... Po kilku minutach zauważył, że to coś stoi w korytarzu... Była coraz bliżej... Gdy była zaledwie kilka metrów od niego, zza jej pleców nagle wyszła Miranda. - Jack? Wszystko w porządku? - zaczęła go wypytywać. - NIC NIE JEST W PORZĄDKU! - darł się Jack. - Już się gołąbeczki pożegnały? - wtrąciła się Izzy. - SPADAJ STĄD, Z NAMI KONIEC GŁUPIA IDIOTKO! - krzyczał Jack. Wtedy właśnie nóż Izzy zagłębił się w klatce piersiowej Jacka, a ponieważ on jeszcze żył, Izzy wyjęła nóż i wbiła mu w skroń. Jack umarł... - Teraz kolej na ciebie! - odwróciła się do Mirandy. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Izzy podcięła jej gardło. Następnie wbiła jej nóż w ramię, w miejscu gdzie miała ranę po upadku z roweru, który spowodowała właśnie ONA... - To jeszcze nie koniec, TO NIE KONIEC! - Wykrzyknęła Izzy i zaczęła się psychicznie śmiać. To naprawdę nie był koniec... ***************************************************************** Była godzina 5.00. Ojciec Izzy obudził się. Wstał i złapał butelkę Whisky która była do połowy pełna, ale dla niego - do połowy pusta. Zdenerwowany wypił kilka łyków, pomyślał o swojej córce... Właśnie wchodził do jej pokoju, Izzy leżała w łóżku. Podszedł do niej i odkrył kołdrę... To co tam zobaczył sprawiło że zaczął wymiotować. Gdy przestał, wrócił do pokoju i przyjrzał się temu co tam było, zwymiotował ponownie. W łóżku leżały zmasakrowane ciała Jacka i Mirandy, Izzy tam nie było... Wtedy ojciec odwrócił się... Za nim stała Izzy, wyglądała jak wcześniej, rysy, cienie. Tym jednak razem całe jej ubranie było ubrudzone krwią, dalej jednak trzymała nóż. - Kochanie! Czy coś się stało? - przeraził się ojciec. - Nie chcesz mnie bić? - zapytała Izzy. - Jestem twoim kochanym tatą! Kocham cię i ty mnie też! - tłumaczył ojciec. Izzy zawahała się chwile, przyglądając się ojcu zauważyła że... ... ma w ręce butelkę - Tato, mogę iść na rynek? - zapytała Izzy patrząc na butelkę. -Tak, możesz chodzić gdzie t-t-tylko chcesz, k-k-kochanie. - odpowiedział ojciec. Dziewczyna popatrzyła ojcu w oczy. - Jesteś wolnym człowiekiem! - dodał po chwili. Izzy uśmiechnęła się, nienaturalnie szeroko. - JA.. - Izzy zamachnęła nożem -... NIE JESTEM... - Nóż leciał w stronę mężczyzny. -... WOLNA! - Nóż wbił się prosto w serce taty. -Dobranoc tato... - wyszeptała Izzy do ucha martwego ojca... ************************************************************** Tydzień później znaleziono zwłoki trzech osób w domu należącym do Izzy, mordercy nie znaleziono. Izzy też.... Dobranoc wszystkim! Kategoria:Opowiadania Kategoria:Legendy miejskie Kategoria:Internet
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software