About: dbkwik:resource/tjdmbJLbOp5R3q-PBI77kw==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Król Lear/Akt IV
rdfs:comment
  • K:ogóż on w swe miejsce Wodzem zostawił? Marszałka Le Fera Czy ten list, któryś pan oddał królowej, Wywołał jaki objaw, jej boleści? Tak, panie; wzięła go i odczytała W mej obecności, a gdy go czytała, Duże łez krople od czasu do czasu Spadały po jej delikatnych licach. Widząc ją, byłbyś rzekł, że jest królową Swojego żalu, który buntowniczo Chciał jej królować. Była więc wzruszona! Ale nie gniewna. Żałość i moc duszy Walczyły w niej o lepsze; widać było Deszcz i pogodę razem; jej uśmiechy I jej łzy były jako dzień majowy, Pełen uroku; błogie te promyki, Które igrały na jej świeżych ustach, Zdawały się nie wiedzieć, jacy goście Byli w jej oczach i z nich wychodzili, Jakoby perły kapiące z brylantów. Słowem, żal byłby pożądanym skarbem,
dcterms:subject
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
abstract
  • K:ogóż on w swe miejsce Wodzem zostawił? Marszałka Le Fera Czy ten list, któryś pan oddał królowej, Wywołał jaki objaw, jej boleści? Tak, panie; wzięła go i odczytała W mej obecności, a gdy go czytała, Duże łez krople od czasu do czasu Spadały po jej delikatnych licach. Widząc ją, byłbyś rzekł, że jest królową Swojego żalu, który buntowniczo Chciał jej królować. Była więc wzruszona! Ale nie gniewna. Żałość i moc duszy Walczyły w niej o lepsze; widać było Deszcz i pogodę razem; jej uśmiechy I jej łzy były jako dzień majowy, Pełen uroku; błogie te promyki, Które igrały na jej świeżych ustach, Zdawały się nie wiedzieć, jacy goście Byli w jej oczach i z nich wychodzili, Jakoby perły kapiące z brylantów. Słowem, żal byłby pożądanym skarbem, Gdyby każdego tak upiękniał. Nicże Nie powiedziała? Owszem, parę razy Z głębi jej piersi wyszło imię ojca, Jakby się serce jej oswobadzało Z ciężaru. "Siostry! - zawołała - siostry! Hańba kobietom! Siostry! Kencie! Ojcze! Jak to? W noc? W czasie burzy? Więc litości Nie ma na świecie! " Wtedy się puściły Święte strumienie z jej niebiańskich oczu I rzewny głos jej stłumiły. Wybiegła, By zostać sama z swym cierpieniem. Gwiazdy, Gwiazdy to rządzą treścią naszych jestestw, Inaczej, jedno i to samo stadło Nie wydałoby dzieci tak odmiennych. Czy się z nią potem widziałeś, rycerzu? Nie. Czy to było przed odjazdem króla? Później. To dobrze. Biedny Lir jest w mieście. Chwilami sobie przypomina, po co Tu przybyliśmy - i na żaden sposób Nie chce się widzieć z córką. Czemu, panie? Tak mu wstyd. Twardość, z jaką jej odmówił Błogosławieństwa, puścił ją na hazard W obczyznę, wyzuł ją z praw przynależnych, Na korzyść tamtych dwóch pogańskich córek; Wszystko to gryzie mu serce tak srodze, Tak go zawstydza, że nie śmie nieborak Spojrzeć Kordelii w oczy. Biedny człowiek! Wiesz co, rycerzu, o obrotach książąt? Wieść się potwierdza, że są w marszu. Dobrze. Powiodęć teraz, rycerzu, do króla I pozostawię, abyś nad nim czuwał. Ważne powody każą mi się jeszcze W skrytość obwijać; gdy mię waćpan poznasz W właściwym świetle, nie będziesz żałował Dotychczasowej naszej znajomości; Chciej mi tymczasem towarzyszyć. Wychodzą.
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software