rdfs:comment
| - Było ciemno. Wiatr smagał moje opancerzone ciało, jak pędząca woda skorupiaka dąrzącego ku górze rzeki. Samotny spacer dobrze mi robi, kiedy czuję, że nikomu nie jestem potrzebny. Rozmyślałem o dawnym życiu, o tym jak byłem matoraninem i nie miałem pojęcia o Alternatywnym świecie, życiu Mata-Nui o ilości i zamiarach Makuta. Świat jest do szczędna przesiąknięty złem, ale nikogo to nie obchodzi, każdy dba o siebie, a wokół szczerzy się ciemność, a Makuta nie będą czekać długo nim zaczną korzystać z łatwego łupu chciwości Matoran. Mata-Nui, pomimo iż już nie jest tym, kim kiedyś był nadal odczuwa klęskę swoich poddanych, którzy nie umieją wybronić się przed złem, aby Matoran przed Niedźwiedziem. To było straszne... Idąc krótkim i waskim mostem wyczułem czyjąś obecnośc. Ta przenikliwa woń star
|
abstract
| - Było ciemno. Wiatr smagał moje opancerzone ciało, jak pędząca woda skorupiaka dąrzącego ku górze rzeki. Samotny spacer dobrze mi robi, kiedy czuję, że nikomu nie jestem potrzebny. Rozmyślałem o dawnym życiu, o tym jak byłem matoraninem i nie miałem pojęcia o Alternatywnym świecie, życiu Mata-Nui o ilości i zamiarach Makuta. Świat jest do szczędna przesiąknięty złem, ale nikogo to nie obchodzi, każdy dba o siebie, a wokół szczerzy się ciemność, a Makuta nie będą czekać długo nim zaczną korzystać z łatwego łupu chciwości Matoran. Mata-Nui, pomimo iż już nie jest tym, kim kiedyś był nadal odczuwa klęskę swoich poddanych, którzy nie umieją wybronić się przed złem, aby Matoran przed Niedźwiedziem. To było straszne... Idąc krótkim i waskim mostem wyczułem czyjąś obecnośc. Ta przenikliwa woń starego, skórzanego pancerza przypominała o dawnej nauce i nauczycielu imieniem: -Litib...-Toa odwrócił się i spojrzał na stare czesci Turagi-Mistrzu, co cię sprowadza w te strony, czyżby znów interes? -Ah, Liloon'ie, za stary jestem, a nie głupcem by stres biznesu podejmować -Turaga poprawił torbę na ramieniu. -Czyli te zabawy i rozrzucanie grosza po kątach to już nie twoja działka? -Nadal pytania zadajesz jak niegdyś...Ale ja to rzeczą: "Jeżeli zapytasz, jesteś głpucnem na 5 minut, a jeżeli nie wiesz i nie pytasz, jesteś nim na zawsze..." Toa spojrzał na starą rozpadającą się torbę Litiba i znów rzekł: -Ta księga, którą trzymasz w torbie na barku...Ona jest...jest jakby znajoma. -Oh, zapomniała by pamieć ma! Otóż te papirusy największe rady Toa znają -Litib położył dłoń na grubym grzbiecie księgi i mocno pochwycił, niczym orzeł swą ofiarę, następnie wyjął ją z plecaka i wyciągnął rękę ku Toa- Tak, jest Ci ona na pewno znana uczniu mój. Trzymaj ją w sekrecie i pilnuj niczym miecza, który trzymasz w pochwie. To zdanie zabrzmiało głupio w uszach Toa, gdzyż jego jedyną bronią był krótki sztylet na kostce, ale mimo to Toa przyjął brulion i opuścił wraz z reką. Chciał zajrzeć na karty, krótko po odejściu Turagi, ale jego chęć powstrzymała osoba, która wyrwała księgę Toa. -To Makuta! Księga! Odbij ją synu! -Turaga nakazał uczniowi, a ten skoczył z mostu na ziemię i popatrzał na Litiba okrażonego przez napastników- Uciekaj Liloonie! Uciekaj! Ale za wszelką cenę odbierz księgę! Toa posłusznie kiwnął głową i pobiegł za złodziejem. Makuta był hybrydą, co było widać po jego łuskach na ciele. Były połączone z piórami, czyli był hybrydą ptaka i gada, co umożliwiało cciche podejście, i swobodny lot ucieczkowy. Srebrny Toa gnał przez bagno goniąc uciekiniera z wielką nadzieją złapania i odzyskania księgi. Nagle Toa stanął i odwrózcił się. Jego źrenice skurczyłe się. Podły dźwięk krzyku jego mistrza przeraził go i do głębi rozgniewał. Czuł, że jego rece płoną gniewem. Ale znów usłyszał dźwięk skrzydeł. Makuta trzymajacy księgę przeleciał koło niego i wracał do pozostałych złoczyńców. Liloon zacisnął pięść, a drgą rękę wyciągnął ku hybrydzie. Jego srebrna maska rozbłysła i uaktywniła swoją moc. Toa nieświadomie wykorzystał metalowy pancerz na skrzydłach złodzieja i dzięki swej mocy maski zgniótł go miażdżac skrzydła ofiary. Rozgniewany wolnym krokiem podszedł do konającego z bólu potwora, wyciągnął sztylet i rozorał wrogowi ciało, zupełnie go zabijajac. Następnie pochwycił złotą księgę i krwią na sztylecie napisał: "Ku czci prawdziwego mistrza Libita i jego skonałych uczniów" Następnie schował sztylet i podążył ku mostowi, gdzie leżał jego umierający przyjaciel. Kiedy podbiegł do mistrza ten wykrztusił słowo "Aran" i dotknął ksiegi. ta zaś zabłysła i otworzyła się na rozdziale zatytuowanym: "Aran-Przebudzenie"...
|