rdfs:comment
| - Ja, król stworzenia, i to nieme zwierzę Na dwóch odległych takich szczeblach myśli On z łbem na ziemi... ja z głową w gwiazd sferze, Na jakiejś wspólnej nitceśmy zawiśli — Bo ja spuszczając się w dół po tej nici, Jak pająk — nieme rozumiem spojrzenie, Poznaję po tej iskrze, co w niem świóci, Znajome sercu memu «uwielbienie» Nie dziw!... ja przecież z ludzkiem lilii ciałem, Z płomieniem ducha wewnątrz tej amfory Dla psa być muszę takim ideałem, Jakim są dla mnie fantazyi utwory. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - Ja, król stworzenia, i to nieme zwierzę Na dwóch odległych takich szczeblach myśli On z łbem na ziemi... ja z głową w gwiazd sferze, Na jakiejś wspólnej nitceśmy zawiśli — Bo ja spuszczając się w dół po tej nici, Jak pająk — nieme rozumiem spojrzenie, Poznaję po tej iskrze, co w niem świóci, Znajome sercu memu «uwielbienie» Nie dziw!... ja przecież z ludzkiem lilii ciałem, Z płomieniem ducha wewnątrz tej amfory Dla psa być muszę takim ideałem, Jakim są dla mnie fantazyi utwory. Jaką myśl kryje czaszka jego wazka, Wnioskuje, idąc po mej myśli torze: — Cudem dlań: — ręką urwana gałązka — Bo tego przecież on zrobić nie może! W szkle jego duszy choć mętnem i krzywem, Tworzą się dzieł mych świadome obrazy... Pies na nie patrzy z nabożnym podziwem, Znanej mi w obec Natury ekstazy... Widzi... jak piętrzę pod chmury budowle, Miotam pioruny... ziemię przeistaczam... A on, u nóg mych skomląc, rab, niemowlę, Los ten przyjmuje, jaki mu przeznaczam... Z myślą zapewnie, że te tworząc dziwy, Wiążę już wszystkie przyczyny i skutki... Że i on, będąc przeze mnie szczęśliwy, Ode mnie wszystkie też odbiera smutki... Pewnie, gdy czasem do krwi się skaleczy, Albo ostatnie wyziewając tchnienia, Myśli, że człowiek, ten władca wszech rzeczy, Mógłby, lecz nie chce zdjąć z niego cierpienia. Gdy żak bezmyślny okrutnie go smaga, Lub barbarzyńską udręcza zabawą — Pies może myśli, że tego wymaga Niezrozumiałe dlań, lecz wyższe prawo... On dyscyplinę zna pańskiej mej woli, Ufnie się łasi gdy wymogom sprosta, Występny stroni... A może go boli. Kto wie?... sumienie raczej, niźli chłosta?... I pewnie ufa... gdy został bez winy, Że ujść nie może bez nagrody cnota... Że, gdy on kiedyś padnie martwy, siny... Ja, człowiek, rajskie otworzę mu wrota! Po latach próby nagroda go czeka... Za wierną służbę, za ścierpiane bole Dadzą mu przywdziać boski kształt człowieka Z pieśnią na ustach... z kwiatami na czole. Po pierwszy ludzki, bratni pocałunek Na piersi moje upadnie w zachwycie... Ach, i tej może nadziei rachunek Pomaga znieść mu to jego psie życie. Zresztą... nic nie jest dla niego zawiłem... Wszystko mej woli skutek samorzutnéj Bo on to myśli, że ja świat stworzyłem — Ja, człowiek! ciemny, bezsilny i smutny. Image:PD-icon.svg Public domain
|