About: dbkwik:resource/utkYqhG2T1CEe0y61M9xTg==   Sponge Permalink

An Entity of Type : owl:Thing, within Data Space : 134.155.108.49:8890 associated with source dataset(s)

AttributesValues
rdfs:label
  • Boska Komedia (Porębowicz)/Niebo - Pieśń I
rdfs:comment
  • 4 W niebie, co sporzej bożych iskier chłonie, Byłem; widziałem, czego nie wyświęci Słowami człowiek, choć był w tamtej stronie. 7 Bo, przybliżony do celu swej chęci, Rozum nasz tak w nim przepaściście ginie, Że nie pociągnie za sobą pamięci. 10 Ile z widzianych w przeświętej krainie Cudów zaskarbić zdołał umysł gruby, Obecnie treścią mych pieśni uczynię. 13 Dobry Apollo, u kresowej próby Zrób mię naczyniem swej mocy i łaski, Abym wysłużył wawrzyn tobie luby! 16 Dotąd wystarczał jeden szczyt Parnaski, Teraz, gdy w szranki mam wstąpić takowe, Z obydwu na mnie muszą spłynąć blaski.
dcterms:subject
Tytuł
dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
dbkwik:resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
  • Raj
  • Pieśń I
dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dbkwik:wiersze/pro...iPageUsesTemplate
Autor
  • Dante Alighieri
abstract
  • 4 W niebie, co sporzej bożych iskier chłonie, Byłem; widziałem, czego nie wyświęci Słowami człowiek, choć był w tamtej stronie. 7 Bo, przybliżony do celu swej chęci, Rozum nasz tak w nim przepaściście ginie, Że nie pociągnie za sobą pamięci. 10 Ile z widzianych w przeświętej krainie Cudów zaskarbić zdołał umysł gruby, Obecnie treścią mych pieśni uczynię. 13 Dobry Apollo, u kresowej próby Zrób mię naczyniem swej mocy i łaski, Abym wysłużył wawrzyn tobie luby! 16 Dotąd wystarczał jeden szczyt Parnaski, Teraz, gdy w szranki mam wstąpić takowe, Z obydwu na mnie muszą spłynąć blaski. 19 Wnijdź w moje piersi, daj taką wymowę, Jak gdyś wyniszczał w zwycięskiej zabawie Z pochwy swych członków ciało Marsjaszowe! 22 O Boska Mocy, gdy przez ciebie sprawię, Że ów kraj święty, widny wyobraźni, Bodaj słów cieniem odbity wyjawię, 25 Pod twój pieszczony krzew podejdę raźniej, Wieńczyć skroń liściem, którym wyposaża Dostojność treści i dank twej przyjaźni. 28 Tak rzadko, Ojcze, uszczknąć go się zdarza — O wstyd, przez winę błędnej ludzkiej chuci! — Na tryumf wieszcza lub tryumf mocarza, 31 Iż, pewnie tuszę, w radość się obróci Bogowi z Delfu ta myśl, że krzewina Penejska jeszcze w kimś pragnienie cuci. 34 Z małej się iskry wielki pożar wszczyna: Po mnie skuteczniej ktoś w późniejsze lata Będzie o łaskę prosił Apollina. 37 Przez rozmaite bramy lampa świata Wschodzi śmiertelnym, lecz onym zaworem, Co cztery kręgi w troje krzyżów splata, 40 Pod lepszą gwiazdą, ruchem bardziej skorem Krok swój posuwa; w naszej ziemskiej glinie Umiarkowańszym odbija się wzorem. 43 Tu więc był ranek, a wieczór w nizinie: Czarność zapadła w ziemskiej półkulicy, A świt wybielił przestworne pustynie. 46 Na Beatryczę spojrzę: ku lewicy Zwrócona, oczy ze słońcem potyka Bystrzej, niżeli zdoła wzrok orlicy. 49 Jak jeden promień z drugiego wynika, Gdy załamany powrotnie ku górze Odstrzela na wzór tęsknego pątnika, 52 Tak ja gestowi Beatryczy wtórzę, Który się odbił w moich źrenic szybie, I w słońce patrzę wbrew ludzkiej naturze. 55 Snadź tam mi wolno, czego tu pochybię, Dzięki przedziwnej mocy, rozesnutej W rodu ludzkiego właściwej siedzibie. 58 I wytrzymałem słońce wzrokiem póty, Aż mi się nagle iskrami zaroił Jak od żelaza dobytego z huty. 61 Wtem zajaśniało, jakby się podwoił Dzień i jak gdyby Ten, co pięknem darzy, Niebiosa w słońce podwójne przystroił. 64 Zapamiętała w kół wieczystych zarzy Stała Beatryks, ja zaś wzrok odjęty Od kręgu słońca utkwiłem w jej twarzy. 67 Tedym się począł od tej twarzy świętej Mienić jak Glaukus, gdy zjadł pewne zioła I między bogi — bóg skoczył w odmęty. 70 Przeczłowieczenie wyrazić się zgoła Słowami nie da; przykładem bądź syty, Nim Pan do takich przemian cię powoła. 73 Czym tam był w ciele, czyli duch dobyty Z powłok sam bieżał — ty wiesz, niebem włodne Kochanie, światłem rwące mię w błękity. 76 Wtem z koła, co się znieśmiertelnia głodne Uścisków Bożych, w mym słuchu się zbiorą Dźwięki miarowe i harmonią zgodne. 79 Za czym niebiosa łunami rozgorą Od blasku słońca; potoki ni deszcze Nigdy się w większe nie zlały jezioro. 82 Więc pieśni nowe i blask takie dreszcze Ciekawej żądzy obudziły we mnie, Że większych dotąd nie zaznałem jeszcze. 85 A ona, widząc, com myślał tajemnie, Aby pragnienie me ukoić raźniej, Nim się ozwałem, rzekła: „Nadaremnie 88 Zabawiasz myśli fałszem wyobraźni; Gdybyś otrząsnął z duszy widma mgliste, Czego nie dojrzysz, widziałbyś wyraźniej. 91 Nie jesteś więcej na ziemi — zaiste! A grom mniej wartko ze swej sfery leci Niż ty, wracając w dziedziny ojczyste". 94 Jak wprzódy czułem, że w mym mózgu nieci Jej uśmiechnięta mowa pierwsze świty, Tak teraz nowe osnuły mię sieci. 97 „Jeden cud — rzekę — już mi jest odkryty, Obecnie rozum odgadnąć się biedzi, Jak mogę wzlatać ponad lekkie byty". 100 Ona westchnęła w czułej odpowiedzi I rozrzewniła swoje oczy hoże, Jak nad dziecięciem, co w gorączce bredzi, 103 Potem zaczęła: „Rzeczy na przestworze Są we wzajemnym ładzie; to jest modła Dająca światu podobieństwo Boże. 106 W tym twory wyższe dopatrują godła Mocy, co ma cel we własnym rozsądku, Gwoli któremu prawo swe wywiodła. 109 Słuchają tego wiecznego porządku Wszystkie istoty, wedle przeznaczenia Bliższe lub dalsze swojego początku. 112 Po oceanie bytu bez wytchnienia Do swej przystani gna ich ta potęga, A każde z musu swego przyrodzenia. 115 Nią party, sfery księżycowej sięga Płomień; zwierzęta ona ruchem darzy, Ona miąższ ziemi jednoczy i sprzęga. 118 Nie tylko w twory niestojące w straży Rozumu owy łuk swą strzałą godzi, Lecz te, gdzie miłość z umem się kojarzy. 121 Opatrzność, która takie sprawy godzi, Blaskiem pokoi do nieruchomości Niebo, pod którym z nieb najrętsze chodzi. 124 Do ukazanej dekretami włości Niesie nas siłą własną ta cięciwa, Co w szczęsne sedno swoje strzały prości. 127 Prawda, że często forma nie pokrywa Umyślonego od artysty wzoru, Bowiem materia jest nieposkromliwa. 130 Częstokroć także od prawego toru Stworzenie samo odegnie swe chęci, A to za wiedzą wolnego wyboru — 133 Tak się i piorun z chmury na dół skręci, Jeżeli duszę w przyrodzonym pędzie Rozkosz fałszywa ku ziemi przynęci. 136 Niechże ci zatem w podziwie nie będzie To, że się wznosisz, jak że popędliwy Strumień w dół bieży przez skalne krawędzie. 139 To by dopiero były istne dziwy, Gdybyś ty, wolen przeszkód, został w dole, Gdyby na ziemi usiadł ogień żywy". 142 Rzekła i wzniosła swe oczy sokole.
is dbkwik:resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg== of
is dbkwik:resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA== of
Alternative Linked Data Views: ODE     Raw Data in: CXML | CSV | RDF ( N-Triples N3/Turtle JSON XML ) | OData ( Atom JSON ) | Microdata ( JSON HTML) | JSON-LD    About   
This material is Open Knowledge   W3C Semantic Web Technology [RDF Data] Valid XHTML + RDFa
OpenLink Virtuoso version 07.20.3217, on Linux (x86_64-pc-linux-gnu), Standard Edition
Data on this page belongs to its respective rights holders.
Virtuoso Faceted Browser Copyright © 2009-2012 OpenLink Software