abstract
| - Zdaje się, że Grecy przejęli od swej niestałej ziemi skłonność do fizycznych i moralnych wzruszeń, która umożliwia im spełnianie bohaterskich czynów. Prawdą jest również, że dzięki swym wrodzonym skłonnościom, nieustraszonej odwadze, gorącemu umiłowaniu ojczyzny i wolności, zdołali zjednoczyć w jedno państwo te wszystkie prowincje, którym przez wieki całe zagrażało jarzmo tureckiego panowania. W zamierzchłych czasach mieszkają tu Pelazgowie, z azjatyckich szczepów pochodzący. Od wieku szesnastego do czternastego przed Chrystusem, żyją tu Hellenowie, których jeden szczep, a mianowicie Graikowie nadał w owych mitologicznych czasach – Argonautów, Heraklidów i wojen trojańskich nazwę temu krajowi. W następnym czasokresie od Likurga zamieszkują tu Grecy, tacy jak: Miltjades, Temistokles, Arystydes, Leonidas, Aeschylos, Sofokles, Arystofanes, Herodot, Thucydydes, Pythagoras, Sokrates, Plato, Arystoteles, Hippokrates, Fidjasz, Perykles, Alcybiades, Pelopidas, Epaminondas, Demostenes; następnie Macedończycy, jak Filip i Aleksander. W roku sto czterdziestym przed nar. Chrystusa, stała się Grecja, pod nazwą Achaja, na przeciąg czterystu lat prowincją rzymską. Następnie zdobywają ją kolejno Wizygoci, Wandalowie, Ostrogoci, Bułgarzy, Słowianie, Arabowie. Normanowie i Sycylijczycy; z początkiem trzynastego stulecia była Grecja przez krótki czas pod panowaniem rycerzy krzyżowych. W piętnastym wreszcie wieku, dostał się ten, tak ciężko doświadczony kraj, w ręce Turków. Na przeciąg dwu wieków zamarło wszelkie życie polityczne Grecji. Samowola urzędników tureckich, przechodziła wszelkie granice. Greków nie traktowano nawet jako podbitych lub zwyciężonych. Byli oni uważani wprost za niewolników, których smagać może bezkarnie bat baszy, wspomaganego z jednej strony przez imanów czyli duchownych, z drugiej zaś przez „djellah” czyli kata. Jednak życie uciskanego kraju nie zamarło całkowicie. Dręczony kraj miał jeszcze raz powstać. Czarnogórcy z Epiru (w roku 1766), Maniaci (w roku 1769), Suljoci z Albanji powstali wreszcie i zażądali niepodległości. Te wszystkie jednak dążenia zostały w r. 1804, przez baszę z Janiny, Alego de Tebelen, w okrutny sposób stłumione. Teraz był już najwyższy czas, aby mocarstwa europejskie, o ile nie chciały dopuścić do kompletnej zagłady Greków, do tych spraw się wmieszały. Własnemi bowiem siłami nie mogła Grecja odzyskać niepodległości. Naraz wezwał Ali de Tebelen, – który zbuntował się w r. 1821. przeciw sułtanowi Mahmudowi Greków na pomoc, obiecując im w zamian zwrócenie wolności. Powstali wszyscy. Przyjaciele nadciągali ze wszystkich krajów Europy. Włosi, Polacy i Niemcy a głównie Francuzi rzucili się ofiarnie do walki z ciemięzcami. Imiona Guy’a de Sainte Hélène, Gaillard’a, Chauvassaigne’a, kapitanów Balesty i Jourdaina, pułkownika Fabvier, rotmistrza Regnaud de Saint Jean d’Angély, generała Maison, oraz trzech Anglików, lorda Cochrane, lorda Byrona i pułkownika Hastingsa, wyryły się głęboko w pamięci kraju, za który walczyli i umierali. Również i przedstawiciele najwybitniejszych rodów greckich znaleźli się obok tych, którzy się tak w walce o niepodległość odznaczyli. Wymienić tu należy: trzech Hydriotów: Tombasis, Tsamados i Miaulis, dalej Colocotroni, Marco Botsaris, Maurocordato, Mauromichalis, Konstanty i Demetrius Ypsilanti, Ulysse i wielu innych. Od samego początku powstanie było krwawe, oko za oko, ząb za ząb, te zasady wywoływały najgorsze represje z obu stron. W roku 1821. powstali Suljoci i Magna. W Patras ruszył jako pierwszy w bój biskup Germanos z krzyżem w ręku. Morea, Mołdawja i archipelag skupiły się pod sztandarem wolności. Zwyciężywszy na morzu, zdobyli Grecy Trypolicę. Na ten sukces odpowiedzieli Turcy rzezią Greków, zamieszkałych w Konstantynopolu. W r. 1822. podczas oblężenia twierdzy Janiny padł Ali de Tebelen od skrytobójczej ręki w czasie posłuchania, którego udzielił mu generał turecki Kurszyd. Niedługo potem została flota Maurocordata i „przyjaciół Greków” zniszczona pod Artą; Grecy zwyciężają natomiast przy pierwszem oblężeniu Missolunghi, którą armja Omera Vrione, poniósłszy wielkie straty, musiała opuścić. Od r. 1823. poczynają się obce mocarstwa bardziej tą kwestją interesować. Ofiarowują swe pośrednictwo sułtanowi. Sułtan odmawia i aby swej odmowie nadać większą wagę, wysadza na Eubeji dziesięć tysięcy azjatyckich żołnierzy. Główną komendę oddaje swemu wasalowi Mehemetowi Alemu, baszy Egiptu. W walkach stoczonych owego roku padł również Marco Botsaris, patrjota, o którym można było powiedzieć: żył jak Arystydes, a umarł jak Leonidas. W r. 1824. w czasie najkrytyczniejszym dla walki o wolność, wylądował w dniu 24. stycznia lord Byron w Missolunghi. Jednak już na Wielkanoc tego roku pada w walce pod Lepanto, nie doczekawszy się spełnienia swych pięknych marzeń. Ipsarjoci zostali przez Turków w pień wycięci, a miasto Kandja na Krecie poddało się Mehemetowi Alemu. Jedynie sporadyczne zwycięstwa na morzu były dla Greków jaśniejszymi momentami w tej nieszczęśliwej wojnie. W r. 1825. wylądował Ibrahim Pasza, syn Mehemeta Alego, w Modon na Morei, z jedenastu tysiącami żołnierzy. Zdobył Navarino i pobił Colocotroni’ego w Trypolicy. W tym czasie rząd helleński oddał dwa korpusy regularnej armji pod dowództwo dwóch Francuzów, Fabviera i Regnauda de Saint Jean d’Angély. Zanim jednak wojska te przygotowały się do walki, spustoszył Ibrahim Messenię i Magnę. Ibrahim przerwał jednak działania wojenne w tych stronach, albowiem musiał wziąć udział w drugiem oblężeniu Missolunghi, którego generał Kiutagi nie mógł zdobyć, mimo że, sułtan kazał mu powiedzieć: „Albo Missolunghi, albo twoja głowa!” Dnia 5. stycznia 1825. przybył Ibrahim – obróciwszy po drodze w perzynę Pyrgos – pod Missolunghi. W przeciągu trzech dni, od 25. do 28., rzucił na miasto osiem tysięcy bomb i kul, nie mogąc go jednak zdobyć mimo wielokrotnych szturmów i mimo, że miał przeciwko sobie tylko dwa tysiące pięćset wyczerpanych obrońców. Jednak dopiął w końcu celu, szczególnie gdy flota Miaulisa, która wiozła odsiecz została rozbita. Dnia 23. kwietnia zdobyte zostało Missolunghi, po oblężeniu, w czasie którego zginęło tysiąc dziewięćset jego obrońców. Żołnierze Ibrahima wymordowali bezlitośnie wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci, słowem wszystko, co jeszcze pozostało przy życiu z dziewięciotysięcznej ludności miasta. W tym samym roku stanęli Turcy prowadzeni przez Kiutagę pod murami Teb, spustoszywszy przedtem Fokis i Beocję. Następnie wpadli do Attyki, otoczyli Ateny i poczęli oblegać Akropol, broniony przez tysiąc pięciuset Greków. Dla obrony tej cytadeli, która stanowiła klucz całej Grecji, wysłał nowy rząd Caraiskakisa, jednego z bohaterów z pod Missolunghi i pułkownika Fabviera z jego korpusem regularnego wojska. Bitwę, którą wydali pod Chaidari, przegrali, a Kiutaga mógł bez przeszkód kontynuować oblężenie Akropolu. W międzyczasie jednak wpadł Caraiskakis przez wąwozy Parnasu i pobił Turków pod Arachową w dniu 5-ego grudnia. Na polu bitwy wniósł pomnik zwycięstwa z trzystu odrąbanych głów nieprzyjaciół. W ten sposób uwolnił niemal całą północną Grecję. Z walk tych skorzystali najbezczelniejsi z korsarzy, jacy kiedykolwiek istnieli, napadając na wyspy archipelagu. Najbardziej krwiożerczym i najśmielszym był pirat Sacratif. Na dźwięk tego imienia zamierały serca wszystkich mieszkańców portów lewantyńskich. Po siedmiu jednak miesiącach, które upłynęły od początku niniejszego opowiadania, widzieli się Turcy zmuszeni cofnąć się do kilku jedynie miejscowości zachodniej Grecji. W roku 1827. odzyskali Grecy niepodległość od zatoki Ambracia aż po granice Attyki. Flaga turecka powiewała jeszcze tylko w Missolunghi, Voitsa i Naupaktes. Pod wpływem lorda Cochrane zaprzestała północna Grecja i Peloponez sporów wewnętrznych. W dniu 31. marca zgromadzili się przedstawiciele całego narodu w Trezene, przyczem najwyższą władzę oddano w ręce obcego, a mianowicie rosyjskiego męża stanu Capo d’Istria. Był on rodem z Korfu, a więc pochodzenia greckiego. Ateny znajdowały się jednak w mocy Turków. Cytadela poddała się 5-go czerwca i w ten sposób cała północna Grecja musiała znowu znosić jarzmo tureckie. Jednak w dniu 6-go lipca, podpisała Anglja, Rosja, Francja i Austrja umowę, mocą której uznały narodowość grecką, nic ukrócając jednak suwerenności Porty. W tajnym artykule zobowiązały się te państwa wystąpić wspólnie przeciw sułtanowi, gdyby tenże sprzeciwił się pokojowemu rozstrzygnięciu sporu. Takie były najważniejsze wypadki tej krwawej wojny. Niechaj łaskawy czytelnik dobrze je zapamięta, albowiem pozostają one w ścisłym związku z naszem dalszem opowiadaniem, Przytoczymy tu jeszcze pewne wydarzenia mające wpływ szczególnie na losy bohaterów niniejszego opowiadania. Zająć się musimy przedewszystkiem Androniką, wdową po patrjocie Starkos. Ówczesna walka o niepodległość kraju uczyniła bohaterami nietylko mężczyzn, ale i niektóre kobiety, których imiona splotły się na zawsze z wydarzeniami owych czasów. Należy tu wymienić przedewszystkiem niejaką Bobolinę, urodzoną na małej wysepce leżącej u wejścia do zatoki Nauplja. W r. 1812. został jej mąż pojmany, odesłano go do Konstantynopola i tam z rozkazu sułtana wbito na pal. Wtedy padło pierwsze hasło do powstania. W roku 1821 wyekwipowała Bobolina własnym kosztem trzy statki, których flagi miały wypisane słowa kobiet spartańskich „z nią lub na niej”. Opowiada o tem H. Belle wedle sprawozdania jednego starego klefty. Na tych statkach pożeglowała aż do wybrzeża Małej Azji, chwytała i paliła statki tureckie, z odwagą godną Tsamadosa lub Canarisa. Darowawszy następnie okręty nowemu rządowi, brała udział w oblężeniu Trypolicy, urządziła czternastomiesięczną blokadę Nauplji i zmusiła wreszcie cytadelę do poddania się. I ta kobieta, której życie podobne było do pięknej legendy, zginęła od sztyletu brata w jakimś sporze rodzinnym. Jeszcze druga wybitna postać zasługuje na wzmiankę. I tu również ta sama przyczyna wywołała taki sam skutek. Na rozkaz sułtana uduszono w Konstantynopolu ojca Modeny Mavrocinis, której piękność dorównywała jej wysokiemu urodzeniu. Modena podejmuje natychmiast czynny udział w powstaniu. Powoduje bunt mieszkańców Mykony, uzbraja statki, na których sama żegluje, organizuje bandy gerylasów, któremi sama dowodzi, zatrzymuje armję Selima Paszy w wąwozach Peljonu i zachowuje się bohatersko aż do końca wojny, niepokojąc Turków w wąwozach gór Ftjotydy. Należy również wspomnieć bohaterkę imieniem Kaïdos, która wysadziła w powietrze mury Vilji i biła się z nieustraszoną odwagą pod klasztorem Bogurodzicy. Jej matkę, Moskosę, która walczyła przy boku swego męża, miażdżąc Turków rzucanymi bryłami kamienia; Despo, która nie chcąc wpaść w ręce Muzułmanom, wysadziła się wraz z córkami, synowemi i wnuczkami w powietrze. Dalej żony Kuljotów, a oprócz tego te kobiety, które wspomagały rząd nowoutworzony w Salaminie, dostarczając mu floty; Konstancję Zacharias, która wznieciwszy powstanie na równinach Lakonji, rzuciła się na Leondari, wiodąc za sobą pięciuset chłopów; a oprócz tego wiele innych, które nie szczędziły swej szlachetnej krwi w tej wojnie, i pokazały do czego są zdolni potomkowie dawnych Hellenów. Podobnie również postąpiła wdowa po Starkosie. Pod imieniem Androniki – nie chciała bowiem używać nazwiska, które nosił jej wyrodny syn – wzięła udział w powstaniu, powodowana nieprzepartą żądzą zemsty jako też umiłowaniem wolności. Rzuciła w wir walki rewolucyjnej tylko swą własną osobę, albowiem nie była na tyle zamożną, by ekwipować statki lub wystawiać pułki żołnierzy, jak to uczyniła Bobolina wdowa po człowieku, którego stracono, bo chciał bronić kraju jak Modena, jak Zacharias. W roku 1821. przyłączyła się Andronika do Maniatów, których przyzwał do siebie na śmierć skazany Colocotroni, po swej ucieczce i wylądowaniu w Scardamula, w dniu 18-go stycznia tego samego roku. Brała udział w pierwszej regularnej bitwie w Tessalji, gdy Colocotroni zaatakował mieszkańców Fameri i Kariteny, którzy sprzymierzyli się byli z Turkami na brzegach Rhufji. Brała również udział w walce pod Valtetsjo, dnia 1-go maja stoczonej, której wynikiem była ucieczka armji Mustafy Bega. Odznaczyła się szczególnie w czasie oblężenia Trypolicy, gdzie Spartanie zwalczali Turków, jako „tchórzliwych Persów”, a Turcy Greków, jako „bezsilne zające Lakonji”. W tym jednak wypadku zwyciężyły zające. 5-tego października musiała się poddać stolica Peloponezu, której flota turecka nie mogła od oblężenia uwolnić. Przez trzy dni szalał w tem mieście – wbrew umowie – miecz i ogień, pozbawiając życia dziesięć tysięcy Turków, bez względu na wiek i płeć. File:'The Archipelago on Fire' by Léon Benett 10.jpg W następnym roku widziała Andronika – służąca pod rozkazami admirała Miaulisa – jak w dniu 24. marca okręty tureckie, po pięciogodzinnej bitwie, rzucały się do ucieczki, chroniąc się w porcie Zante. Na jednym z okrętów jednak poznała swego syna, który jako pilot wskazywał drogę flocie tureckiej, przez zatokę Patras. Zrozpaczona tą hańbą, rzuciła się tego dnia w najgorętszy wir walki, by zginąć… Śmierć jednak nie przyjęła tej ofiary. Mikołaj Starkos zaś kroczył dalej po drodze zbrodni. W kilka tygodni później połączył się z Karą Alim, który ostrzeliwał miasto Scio, na wyspie tejże nazwy. Brał również udział w tej straszliwej rzezi, w której zginęło dwadzieścia trzy tysiące chrześcijan, nie licząc tych czterdziestu siedmiu tysięcy, sprzedanych w niewolę na rynku smyrneńskim. Jednym z okrętów, które przewoziły tych nieszczęśliwych do kraju Barbaresków (Alger, Tunis, Trypolis), dowodził syn Androniki – Grek, których własnych braci w niewolę zaprzedał! Gdy Hellenowie, musieli następnie stawić czoło połączonym siłom Turcji i Egiptu, nie pozostała Andronika w tyle, lecz postąpiła tak jak te bohaterskie niewiasty, o którychśmy przedtem wspomnieli. Ten okres czasu był szczególnie tragicznym dla Morei. Ibrahim przywiódł tu swych dzikich Arabów, którzy byli jeszcze okrutniejsi niż Turcy. Andronika była w liczbie owych czteru tysięcy wojowników, których Colocotroni, mianowany głównodowodzącym armją peloponezką, zdołał zgromadzić pod swymi sztandarami. Ponieważ Ibrahim wylądował najpierw na wybrzeżu messeńskiem, przeto zajął się przedewszystkiem uwolnieniem Koronu i Patras; następnie zdobył szturmem Navarino, którego cytadela stanowiła dobrą podstawę operacyjną, a port doskonałą ochronę dla floty. Spalił następnie Argos i zajął Trypolicę; w ten sposób mógł przez całą zimę dokonywać napadów na sąsiednie prowincje. Cierpiała z tego powodu głównie Messenia. Również i Andronika, nie chcąc wpaść w ręce Arabom, musiała kilkakrotnie uciekać w głąb Magny. Mimo to jednak nie przeszła jej nawet przez głowę myśl o odpoczynku. Czy można odpoczywać w uciemiężonym kraju? Widzimy ją przeto znów w wyprawach 1825. i 1826. roku, w walkach w wąwozach Vergi, po których Ibrahim schronił się na Polyaravos. Stąd znów wypędzili go Maniaci północy. Później przyłączyła się do regularnych wojsk pułkownika Fabvier, w czasie walki pod Chaidari w lipcu 1826 r. stoczonej. Odniosła tu ciężkie rany i tylko odwadze pewnego młodego Francuza, który służył pod sztandarami „przyjaciół Grecji”, zawdzięczać mogła, że nie wpadła w ręce żołnierzy Kiutagi. Przez wiele miesięcy walczyła ze śmiercią. Jej silny organizm zwyciężył jednak; mimo to minął rok 1826, zanim mogła znów wziąć osobiście udział w walce. W tych. właśnie okolicznościach wróciła w r. 1827. w okolice Magny. Chciała odwiedzić swój dom w Vitylo. Przez dziwne zrządzenie losu znalazł się tam w tym samym dniu jej syn. Czytelnik wie, jak się to spotkanie zakończyło. Matka rzuciła z progu ojcowskiego domu ostatnie przekleństwo na syna. Dziś, gdy ją już nic z ziemią rodzinną nie wiązało, odeszła znów, aby walczyć tak długo, dopóki Grecja nie uzyska zupełnej niepodległości. Taki był stan rzeczy w dniu 10-go października 1827, gdy wdowa Starkos wyruszyła z Magny, aby przyłączyć się do Greków peloponezkich, którzy walczyli z Ibrahimem o każdą piędź ojczystej ziemi.
|