Spotkałem gwiazdę na nieboskłonie i pokłoniłem się srebrnej pani oczy me krótkie zadały pytanie ku Szarej pognały Przystani. Myśli otwarły trzos marzeń skrytych dusza wraz z sercem stanęły z boku ogień ułamał strachem spowitych stworów co życie poczęły z mroku. Dumnie stanąłem twardo na nogach dłonie do boków przypiąłem hojnie Krzyk pokonanych ugrzązł w wodach mętnych i zgasł sam - spokojnie Wątpliwość jednak ku mnie zmierzała z uśmiechem hieny obok usiadła a ja spojrzałem jak najpierw mała rosnąć poczęła - lecz zaraz zbladła Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
Spotkałem gwiazdę na nieboskłonie i pokłoniłem się srebrnej pani oczy me krótkie zadały pytanie ku Szarej pognały Przystani. Myśli otwarły trzos marzeń skrytych dusza wraz z sercem stanęły z boku ogień ułamał strachem spowitych stworów co życie poczęły z mroku. Dumnie stanąłem twardo na nogach dłonie do boków przypiąłem hojnie Krzyk pokonanych ugrzązł w wodach mętnych i zgasł sam - spokojnie Wątpliwość jednak ku mnie zmierzała z uśmiechem hieny obok usiadła a ja spojrzałem jak najpierw mała rosnąć poczęła - lecz zaraz zbladła Gwiazda ma światłem opiekę dała ciepłem swym cała mnie otoczyła i niepokoje wszelkie rozwiała lecz rola jej się tu nie skończyła Bo gdy spytałem czy mrok powstanie i czy krainą władać znów będzie spokojnie rzekła dość krótkie zdanie blask jej roztoczył się niemal wszędzie Dała mi światła swego część małą opiekę nad nim sprawować kazała by ciemność pozostała całą gdzie po kres swój pozostać miała Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa