rdfs:comment
| - Inaczej witają ranek — Gdy nimbem będąc Katedrze, Słońce aż do nich się przedrze Spoza kamiennych firanek — Z gniazd się zbudzonych podnoszą Rozgłośne, rześkie hejnały, Od których placyk drży cały Wnętrzną, serdeczną rozkoszą. O psałterzyści skrzydlaci! Wy wiecie więcej od ludzi, Aniołów mając za braci! W każdym świadomość się budzi, Że tu, pod wami, pod ziemią Umarli snem twardym drzemią, Że śmierć tu jest gospodarzem, A placyk cały — cmentarzem. Grób miał być mistrzem kolebce, Lecz przyszedł [wreszcie] wiek płochy: Czcigodne pradziadów prochy Wnuk obojętnie dziś depce.
|
abstract
| - Inaczej witają ranek — Gdy nimbem będąc Katedrze, Słońce aż do nich się przedrze Spoza kamiennych firanek — Z gniazd się zbudzonych podnoszą Rozgłośne, rześkie hejnały, Od których placyk drży cały Wnętrzną, serdeczną rozkoszą. O psałterzyści skrzydlaci! Wy wiecie więcej od ludzi, Aniołów mając za braci! W każdym świadomość się budzi, Że tu, pod wami, pod ziemią Umarli snem twardym drzemią, Że śmierć tu jest gospodarzem, A placyk cały — cmentarzem. Wy, śnieżnobiałe ptaszęta, Stoicie grobom na straży, A służba wasza jest święta, Bo świętych strzeże ołtarzy. W cieniu prastarej świątyni Kładły się rzędy pokoleń I cud się pełnił wyzwoleń, Co z ludzi aniołów czyni. Grób miał być mistrzem kolebce, Lecz przyszedł [wreszcie] wiek płochy: Czcigodne pradziadów prochy Wnuk obojętnie dziś depce. Image:PD-icon.svg Public domain
|