Pasą się dwa cielęta czarne w białe łaty — ziemia w mrok się przechyla, umyka w zaświaty — Stoimy pod sosnami nagrzani wieczorem — w oddali gwizd się niesie kolejowym torem — Bieleją smukłe brzozy nad strzechą stodoły — torfowiskiem wracają siwe, śpiące woły — Zawęża się widnokrąg — ziemi pusta misa chyboce się i kurczy i w pustce zawisa. Zagubieni, znużeni, pragnący, piaszczyści — wymieniamy amulet z dziewannowych liści — Zanim ten dzień dogaśnie i noc wstanie niema — wyrośnie z źrenic naszych globowy poemat. Image:PD-icon.svg Public domain
Pasą się dwa cielęta czarne w białe łaty — ziemia w mrok się przechyla, umyka w zaświaty — Stoimy pod sosnami nagrzani wieczorem — w oddali gwizd się niesie kolejowym torem — Bieleją smukłe brzozy nad strzechą stodoły — torfowiskiem wracają siwe, śpiące woły — Zawęża się widnokrąg — ziemi pusta misa chyboce się i kurczy i w pustce zawisa. Zagubieni, znużeni, pragnący, piaszczyści — wymieniamy amulet z dziewannowych liści — Zanim ten dzień dogaśnie i noc wstanie niema — wyrośnie z źrenic naszych globowy poemat. Image:PD-icon.svg Public domain