abstract
| - Tak, bracie; radzę ci to dla twojego dobra; nieuczciwym człowiek, jeżeli się co dobrego dla ciebie świeci. Powiedziałem ci, co widziałem i słyszałem; słaby to tylko rys w porównaniu ze strasznym obrazem rzeczywistości. Idź, idź, zaklinam cię. Prędkoż się zobaczymy? Spuść się już na mnie. Wychodzi Edgar. Łatwowierny ojciec I brat szlachetny, których dobroduszność Tak jest daleka od szkodzenia drugim, Ze nie przypuszcza, aby był ktokolwiek Zdolnym do tego, to dogodna para Do mych widoków. Głupia ich poczciwość Będzie podwodą, którą się do celu Łatwo dostanę. Widzę już mą przyszłość. Nie ród, to przemysł uczyni mnie panem; Wszystko mi dobre, co zgodne z mym planem; Wychodzi.
|