rdfs:comment
| - I w pierś mą wniknie zima, gniew, nienawiść wściekła, Dreszcz, groza, przymus, pracę czyniący niemiłą, I jak słońce, gdy zajdzie w biegunowe piekła, Serce me będzie tylko zmarzłą, krasną bryłą. I drżę za każdą więzią, co o bruk uderza; Stuk głuchy jak klecących rusztowanie młotów. Umysł mój jest jak w gruzy padająca wieża Pod ciosami taranu nieustannych grzmotów. I pod dźwięk tych łoskotów monotonnych piesień, Boję, iż się gdzieś trumna zabija z pośpiechem... Dla kogo? Wczoraj było lato; dzisiaj jesień! A stuk ten dzwoni odjazd tajemniczym echem. Image:PD-icon.svg Public domain
|
abstract
| - I w pierś mą wniknie zima, gniew, nienawiść wściekła, Dreszcz, groza, przymus, pracę czyniący niemiłą, I jak słońce, gdy zajdzie w biegunowe piekła, Serce me będzie tylko zmarzłą, krasną bryłą. I drżę za każdą więzią, co o bruk uderza; Stuk głuchy jak klecących rusztowanie młotów. Umysł mój jest jak w gruzy padająca wieża Pod ciosami taranu nieustannych grzmotów. I pod dźwięk tych łoskotów monotonnych piesień, Boję, iż się gdzieś trumna zabija z pośpiechem... Dla kogo? Wczoraj było lato; dzisiaj jesień! A stuk ten dzwoni odjazd tajemniczym echem. 2. Lubię ócz twych podłużnych zielonawe błyski, Miła ma, lecz dziś żółć mi wszystko truje, pali; Dziś oddałbym ognisko, alkowę, uściski, Miłość twą za błysk słońca skrzący na mórz fali. A jednak, czułe serce, kochaj mnie; bądź matką, Nawet gdy cię niewdzięczność, gdy złość ma ugodzi; Kochanko, siostro, miej tę słodycz nikłą, rzadką Świetnej jesieni albo słońca, gdy zachodzi. Nie na długo! Grób czeka, grób chciwie ziejący! Pozwól mi złożyć skronie na kolana twoje; Niech po upałach lata i ogniach płaczący Słodkim, żółtawym blaskiem jesieni się poję. Image:PD-icon.svg Public domain
|