This HTML5 document contains 13 embedded RDF statements represented using HTML+Microdata notation.

The embedded RDF content will be recognized by any processor of HTML5 Microdata.

PrefixNamespace IRI
n7http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
n16http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/F-CXvukY80PVZIybZomjPw==
n3http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
n11http://dbkwik.webdatacommons.org/ontology/
dctermshttp://purl.org/dc/terms/
n10http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Kb2g-P2930PqtDL5FLZfGA==
n5http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/KJWEG3L8MlbbPB_Hp8NgMA==
rdfshttp://www.w3.org/2000/01/rdf-schema#
n2http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/I8x9ZF6kaJlCk-0puteBrA==
n9http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3mx9nypL-9q7nBjHviuu9w==
n8http://dbkwik.webdatacommons.org/wiersze/property/
n15http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/2vWJtj3cS3cBv7v1NMl-Lg==
rdfhttp://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#
n14http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Dl2Mb1MgR4xhb8_Ca4S5xA==
xsdhhttp://www.w3.org/2001/XMLSchema#
n6http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/I_-hwD_7MCkpmIaWmQDf4Q==
n13http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
Subject Item
n10:
n13:
n2:
Subject Item
n2:
rdfs:label
Boska Komedia (Porębowicz)/Czyściec - Pieśń XX
rdfs:comment
4 Ruszyłem; dróżką swobodną, powoli, Wzdłuż ścian, prawie się ocierając o wał, W dalszą Wódz ze mną odprawił się kolej. 7 Bo lud, co w kroplach przez oczy folgował Złemu, wszechświata brudzącemu lica, Aż do krawędzi gościniec zajmował. 10 Bądź ty przeklęta, prastara Wilczyca! Większy łup bierzesz niż inne zwierzęta, A chuć się twoja nigdy nie nasyca. 13 O Niebo, w wirach twoich jest zamknięta Moc, która losu przewodzi odmianie; Kiedyż ten przyjdzie, co potwór opęta? 16 Szliśmy powolnie i pomiarkowanie, A jam na duchy poglądał w przechodzie, Zważając to ich przebolesne łkanie.
dcterms:subject
n5:
n14:
n15:
n13:
n6:
n3:
Pieśń XX Czyściec
n7:
n10:
n8:wikiPageUsesTemplate
n9:
n16:
Dante Alighieri
n11:abstract
4 Ruszyłem; dróżką swobodną, powoli, Wzdłuż ścian, prawie się ocierając o wał, W dalszą Wódz ze mną odprawił się kolej. 7 Bo lud, co w kroplach przez oczy folgował Złemu, wszechświata brudzącemu lica, Aż do krawędzi gościniec zajmował. 10 Bądź ty przeklęta, prastara Wilczyca! Większy łup bierzesz niż inne zwierzęta, A chuć się twoja nigdy nie nasyca. 13 O Niebo, w wirach twoich jest zamknięta Moc, która losu przewodzi odmianie; Kiedyż ten przyjdzie, co potwór opęta? 16 Szliśmy powolnie i pomiarkowanie, A jam na duchy poglądał w przechodzie, Zważając to ich przebolesne łkanie. 19 „Maryjo!" — wołał leżący na przodzie, A była w głosie taka rzewna trwoga, Jako niewiasty wołanie w porodzie. 22 Głos ciągnął dalej: „Byłaś ty uboga, Co się widziało po stajence lichej, Gdzieś powijała Wcielonego Boga". 25 Inny głos mówił: „Nie znałeś ty pychy, Dobry Fabrycy, i z ubóstwem cnotę Wolałeś niźli z występkiem przepychy". 28 Ze słów tych taką czerpałem ochotę, Że mię poniosła nagle ruchu żywość, Ażebym poznał mówiącą istotę. 31 A głos ów znowu sławił dobrotliwość, Przez którą dziewkom skłonionym na zgubę Mikołaj dziewczą ocalił poczciwość. 34 „O duszo, której słowa takie lube, Powiedz, kim byłaś? Czemu sama jedna Czynów szlachetnych wypominasz chlubę? 37 U mnie twa mowa odpłatę wyjedna, Jeśli tam wrócę, dobiec drogi krótkiej, Która już dąży do swojego sedna". 40 „Odpowiem tobie — rzekł duch — nie z pobudki Czekanych pociech, lecz że w twoim ciele Żywym niezwykłych Łask oglądam skutki. 43 We mnie swój korzeń miało podłe ziele, Co tak zarosło chrześcijańskie ogrody, Że owoc zdusi, gdy kto nie wypiele. 46 Gdyby moc większą miały Flandrii grody, Już by mu była zemsta wymierzona; Ja też u Boga tej dlań proszę szkody. 49 Nosiłem miano Kapeta Hugona; Od synów moich: Filipa z Ludwikiem, Na nowo teraz Francja jest rządzona. 52 Rodzic w Paryżu niegdyś był rzeźnikiem: Gdy dawnych królów zgasło pokolenie Aż do jednego, który zakonnikiem 55 Chciał żyć, rząd w moje dostał się dzierżenie. Z dobytku tego taka wnet drużyna, Tak mi urosły potęga i mienie, 58 Że do korony wdowiej głowę syna Mojego jako następcy podano; Odeń święcona rasa się zaczyna. 61 Jak długo wielkie prowansalskie wiano Nie zdjęło z rodu mego uczciwości, Znano w nim lichość, lecz zbrodni nie znano. 64 Gwałtem i kłamstwem począł swoje złości Rozbójcze; za czym pobrał za pokutę Ponthieu, Normandii i Gaskonii włości. 67 Wpadł do Italii Karol; za pokutę Wziął Konradyna sobie na ofiarę, Tomasza w niebo posłał — za pokutę. 70 Lecz widzę czasu dopełnioną miarę: Inny się Karol z Francji wysforuje, Aby dał poznać siebie i swą wiarę, 73 Bez miecza wyjdzie: włócznią on wojuje Iskariotową, którą, gdy się złoży, Brzuch wypuczony Florencji rozpruje. 76 Nie ziemi — grzechu i wstydu przymnoży, A tym się bardziej w tej hańbie umaże, Ile że sam ją między lekkie łoży. 79 Innego widzę jeńcem na galarze; Wolny, wnet córki na targu pozbędzie, Jak pozbywają niewolnic korsarze. 82 Chciwości, w jakim dusze wikłasz błędzie! Trucizna twoja tak w me plemię wnika, Że nie ma nawet własnej krwi na względzie. 85 Na ulgę hańby, która nas potyka, Widzę w Alagna wschodzącą liliją I Chrystowego więzy namiestnika. 88 Widzę, powtórnie szydem go okryją, Podadzą z żółci i octu napoje, Między żywymi łotrami zabiją. 91 Widzę, jak nowy Piłat chuci swoje Niesyte zwraca na nowe bezprawie I chciwość wnosi w święcone podwoje. 94 O Panie, kiedyż oczy me zabawię Tą zemstą, która, skryta w tajemnicy, Osładza gniew twój, nim zabłyśnie w jawie?... 97 To, com powiedział o Oblubienicy Ducha Świętego i o co w sumiennej Pytałeś chęci, wiedz, że dla różnicy 100 Znaczeń śpiewamy jeno w porze dziennej; Natomiast, skoro dzienne światło skona, W śpiewaniu naszym rodzaj brzmi odmienny. 103 Przypominamy wtedy Pigmaliona, Jak ojcobójcą, zdrajcą i zbrodniarzem Chciwość zrobiła go nienasycona. 106 Skąpstwo Midasa opowieścią karzem, Jak się dopytał biedy żądzą złota I został wiecznym głupstwa luminarzem. 109 Tu brzmi rozgłośnie Achana głupota, Co sobie łupy przywłaszczył krom prawa, Za co go Jozue pozbawił żywota. 112 Safirę z mężem na wstyd się podawa, O stratowanym śpiewa Heliodorze; W krąg oblatuje tę górę niesława 115 Twojej niewinnej śmierci, Polidorze! Śpiew Krassusowi brzmi urągowiskiem: »Powiedz no, jaki smak w złotym likworze?« 118 Jeden wysokim, drugi głosem niskiem Wywodzi, w miarę, jaka myśl go wzruszy: Zatem to z większym, to z mniejszym naciskiem. 121 Dobre przykłady, co w naszej katuszy Brzmią, nie sam jeden głoszę, lecz z tej strony Nie było innej śpiewającej duszy". 124 Jużem pożegnał ów cień rozżalony I jako sił mych starczyło napięcie, Z wodzem się parłem w wyższe regiony, 127 Kiedy się wstrzęsła góra w tym momencie Jak od wielkiego mnącego ciała; Więc ścierpłem jak człek, co idzie na ścięcie. 130 Pewnie tak góra delijska nie drżała, Nim w niej uwiła swe gniazdo Latona, Gdzie dwoje źrenic nieba spowijała. 133 Potem zakrzykła wrzawa podniesiona; Jam struchlał, aż Mistrz słowem mię ochłośnie: „Póki cię wiodę, obawa twa płona". 136 „Chwała w niebiesiech Bogu!" —jednogłośnie Śpiewały chóry, a tak blisko, że mi Pieśń brzmiała w uszach jasno i donośnie. 139 Staliśmy w miejscu niepewni i niemi, Jak słyszący je raz pierwszy pasterze; Aż ustał śpiew ten razem z drżeniem ziemi. 142 Mistrz mój znów świętą drogę przedsiębierze; Patrzym po marach leżących na drodze, Ciągle nucących swe rzewne pacierze. 145 Nigdy mię jeszcze nie bodła tak srodze Ciekawość, rzeczy przenurtować ciemnie, Jeśli dziś dobrze w to pamięcią godzę, 148 Jaka naówczas — zda się — była we mnie. Ale z pośpiechu zapytać nie śmiałem, A samo przez się dociekać daremnie, 151 Przeto zalękłem się i zadumałem.
Subject Item
n6:
n7:
n2: