This HTML5 document contains 15 embedded RDF statements represented using HTML+Microdata notation.

The embedded RDF content will be recognized by any processor of HTML5 Microdata.

PrefixNamespace IRI
n10http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/F-CXvukY80PVZIybZomjPw==
n7http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
n15http://dbkwik.webdatacommons.org/ontology/
dctermshttp://purl.org/dc/terms/
n9http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/YdPFbJ03fC2N0gtFLebe5g==
n2http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/bCKMKcmMUNQpxb2TLFMWww==
rdfshttp://www.w3.org/2000/01/rdf-schema#
n17http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/oyn2bWAcVsua3L2UD5eMew==
n11http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3mx9nypL-9q7nBjHviuu9w==
n12http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/W8dUJ2LUHJQhRv9EmmnU9g==
n13http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/dR0w401gAUwsb5lLmRk4eQ==
n4http://dbkwik.webdatacommons.org/wiersze/property/
n5http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/ak9_fT_o0Y1AqXtxvVQ3pg==
rdfhttp://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#
n16http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/48sRFiVE4sjtt08T8vQ4UQ==
n14http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/gxEf3Hi_aAopgmrXGHLedg==
n3http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/LnuiOV1ARnBg2yIsYieKHw==
xsdhhttp://www.w3.org/2001/XMLSchema#
n18http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Igsfuu0bnEPA6rny-s-flw==
Subject Item
n2:
rdfs:label
Zmrok poranny
rdfs:comment
Już świt; — już się z kominów tu i ówdzie kurzy: Ze sczerniałą powieką, z otwartymi usty Toną w śnie ogłupienia bachantki rozpusty, Podczas gdy nędza z piersią wystygłą, zapadłą, Chucha w ręce lub nieci żar, by zwarzyć jadło. Jutrzenka, drżąc pod falą zielono-różaną, Podnosiła się z wolna nad pustą Sekwaną, A Paryż — ten wyrobnik stary — na roboczy Dzień — zbierał swe narzędzia i przecierał oczy. Image:PD-icon.svg Public domain
dcterms:subject
n9: n12: n13: n14: n16: n18:
n3:
Zofia Trzeszczkowska
n7:
Wiersz ze zbioru Kwiaty zła
n4:wikiPageUsesTemplate
n5: n11: n17:
n10:
Charles Baudelaire
n15:abstract
Już świt; — już się z kominów tu i ówdzie kurzy: Ze sczerniałą powieką, z otwartymi usty Toną w śnie ogłupienia bachantki rozpusty, Podczas gdy nędza z piersią wystygłą, zapadłą, Chucha w ręce lub nieci żar, by zwarzyć jadło. Czas to był, gdy w kryjówkach i chłodu, i głodu Najsroższe dla położnic godziny porodu; Gdy jak głuszone falą spienionej krwi łkanie — Rozdzierało powietrze w dali kurów pianie; Morze mgły pogrążało gmachy jak w kąpieli, A po szpitalach, na swej śmiertelnej pościeli Mrący w napadach czkawki żegnali się z życiem. Rozpustnicy wracali złamani użyciem. Jutrzenka, drżąc pod falą zielono-różaną, Podnosiła się z wolna nad pustą Sekwaną, A Paryż — ten wyrobnik stary — na roboczy Dzień — zbierał swe narzędzia i przecierał oczy. Image:PD-icon.svg Public domain