This HTML5 document contains 13 embedded RDF statements represented using HTML+Microdata notation.

The embedded RDF content will be recognized by any processor of HTML5 Microdata.

PrefixNamespace IRI
n11http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
n15http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
n8http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/F-CXvukY80PVZIybZomjPw==
dctermshttp://purl.org/dc/terms/
n3http://dbkwik.webdatacommons.org/ontology/
n13http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/JbwMC8u2v5wlejVqDEkMUQ==
n5http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/KJWEG3L8MlbbPB_Hp8NgMA==
rdfshttp://www.w3.org/2000/01/rdf-schema#
n14http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/pqbggx1PugWgBRcFZzCI6A==
n10http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3mx9nypL-9q7nBjHviuu9w==
n9http://dbkwik.webdatacommons.org/wiersze/property/
n7http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/2vWJtj3cS3cBv7v1NMl-Lg==
rdfhttp://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#
n2http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/ihjXdQcxyBAO2lp1a4K5rA==
n6http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Dl2Mb1MgR4xhb8_Ca4S5xA==
xsdhhttp://www.w3.org/2001/XMLSchema#
n12http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
Subject Item
n13:
n15:
n2:
Subject Item
n2:
rdfs:label
Boska Komedia (Porębowicz)/Piekło - Pieśń IV
rdfs:comment
4 I wypoczęte oczy tocząc kołem, Wyprostowany, patrzałem po stronie, Aby rozpoznać miejsce, gdzie stanąłem. 7 Otom się, widzę, znajdował na skłonie Owej bolesnej, piekielnej doliny, Co nieskończonych echa jęków chłonie. 10 Loch był bezdenny, mgławy, czarnosiny; Źrenice moje, wysłane na zwiady, Niczego dobyć nie mogły z głębiny. 13 „Zejdziemy teraz — rzekł Wieszcz cały blady — W otchłanne ślepych światów zakomory; Ja pójdę pierwszy, a ty w moje ślady". 16 Widząc, że pobladł: „Jakże iść mam skory — Rzekłem — gdy w tobie odwaga ustaje, Co mi w zwątpieniach użyczasz podpory?"
dcterms:subject
n5:
n6:
n7:
n12:
n13:
n11:
Pieśń IV Piekło
n15:
n14:
n9:wikiPageUsesTemplate
n10:
n8:
Dante Alighieri
n3:abstract
4 I wypoczęte oczy tocząc kołem, Wyprostowany, patrzałem po stronie, Aby rozpoznać miejsce, gdzie stanąłem. 7 Otom się, widzę, znajdował na skłonie Owej bolesnej, piekielnej doliny, Co nieskończonych echa jęków chłonie. 10 Loch był bezdenny, mgławy, czarnosiny; Źrenice moje, wysłane na zwiady, Niczego dobyć nie mogły z głębiny. 13 „Zejdziemy teraz — rzekł Wieszcz cały blady — W otchłanne ślepych światów zakomory; Ja pójdę pierwszy, a ty w moje ślady". 16 Widząc, że pobladł: „Jakże iść mam skory — Rzekłem — gdy w tobie odwaga ustaje, Co mi w zwątpieniach użyczasz podpory?" 19 „Kaźń ludu, co te zamieszkiwa kraje — Rzekł — twarz mi czyni równą białej chuście Z barw litowania, co-ć się lękiem zdaje. 22 Idźmyż: daleki cel ma nasze pójście". Ruszył; tu pierwsze przekroczyłem za nim Koło, z tych, które biegną nad czeluście. 25 Głos, co mi słuchu doszedł, był nie łkaniem, Lecz szeptem westchnień, który skróś stuleci Powietrze wzruszał bezustannym drganiem. 28 Szedł zaś z cierpienia, które mąk nie nieci, A które znoszą wielkie ludu ławy, Gromada mężów i niewiast, i dzieci. 31 Rzecze Wódz do mnie: „Azaś nie ciekawy Tłumu, co smętne te wydaje gwary? Nim stąd odejdziem, masz poznać ich sprawy. 34 Bezgrzeszni oni są, ale z tej miary Jeszcze się zasług zbawienia nie bierze: Stanowi o nim chrzest, brama twej wiary. 37 Chociaż w pogańskiej przyszli na świat wierze, Czci potem Bogu nie złożyli winnej; Do ich gromady oto sam należę. 40 Dla tej usterki, nie dla winy innej, Pobyt znosimy tutaj bezkatuszny, File:Inferno Canto 4 unbaptised lines 38-39.jpg W tęsknocie żyjąc próżnej i bezczynnej". 43 Tedy mi serce żal ogarnął słuszny, Bo w tym przedsionku, na wątpliwe trwanie Skazan, poznałem poczet wielkoduszny: 46 „Powiedz, o Mistrzu mój, powiedz, o Panie — Spytałem, chcąc mieć tę pewność niezbitą, W której jest wszego błędu zaniechanie — 49 Wyszedłli który stąd, czy z własnej, czy to Z cudzej zasługi — i był w niebo-brany?" A on, odgadłszy mowę mą zakrytą: 52 „Krótko przed moim rozstaniem z ziemiany Mocarz tu zstąpił niebiańskiego lica, Znakiem zwycięstwa ukoronowany. 55 On z państw tych wywiódł pierwszego rodzica, Abla, Noego; pośród innych wiela Abram posłuszny, Mojżesz, praw krynica, 58 Dawid stąd wyszedł i ród Izraela Stary; to jest on i ojciec, i syny, I wysłużona pasterstwem Rachela. 61 Ich wyprowadził w niebieskie krainy; A wiedz, że przed tym dostojnym wyborem Żaden nie zaznał zbawienia człek iny". 64 Podczas gdy mówił, szliśmy dalszym torem, Prując się czernią lasu bez ustanku, Chcę rzec: przechodząc gęstym duchów borem. 67 Małośmy uszli po okólnym ganku, Kiedym obaczył blask, niby ognisko W grubych ciemności gorejące wianku. 70 Było daleko jeszcze, lecz dość blisko, Ażebym poznał w pomroków prześwicie, Że zacne duchy miały tam siedlisko. 73 „Mistrzu mój, wiedzy i sztuki zaszczycie, Któż oni i czym dostąpili prawa, Że wiodą tutaj wywyższone życie?" 76 Tak pytam. „Czesna — rzekł — i głośna sława, Co ich wyniosła pomiędzy ziemiany, Czyni, że niebo tu im wyższość dawa". 79 Wtem głos się rozszedł echem powtarzany I brzmiał: „Przed wieszczem najwyższym chyl czoła! Wraca cień jego, co był nam zabrany!" 82 A gdy się echo uciszyło zgoła, Ujrzę idące cztery wielkie cienie: Twarz ich ni smutna była, ni wesoła. 85 Rzecze Wódz dobry: „Obróć swe spojrzenie Na tego, który mieczem w dłoni toczy, A co go inni w takiej mają cenie; 88 To król poetów, Homer; ten, co oczy Ma uśmiechnięte, mistrz satyr, Horacy; Owidiusz trzeci; Lukan czwarty kroczy. 91 Że dostojeństwem wszyscyśmy jednacy, Hołd mnie złożony wszystkich w sobie brata: Więc słuszna, że mi są łaskawi tacy". 94 Widziałem zatem słynną pośród świata File:Inferno Canto 4 four bards.jpg Szkołę książęcia najszczytniejszej pieśni, Co nad innymi, jak orzeł, polata. 97 Gdy pogwarzyli z sobą ci rówieśni, Uprzejmej ku mnie obracali twarzy. Wódz się uśmiechał... A jeszcze mię cześniej 100 Przyjmie ta rzesza i większym obdarzy Zaszczytem, bo mię w swym gronie pozdrowi Jako szóstego śród słowa mocarzy. 103 Roztrząsaliśmy, idąc ku ogniowi, Rzeczy, o których z równego powodu Tam się mówiło, jak tu się nie powie. 106 Do stóp my doszli wspaniałego grodu, Otoczonego murem siedmiorakim I piękną rzeczką; choć nie było brodu, 109 Przeszliśmy tędy, niby suchym szlakiem; Potem bram siedmią na świeże murawy, Gdzieśmy się z nowym spotkali orszakiem. 112 Lud był szanownej, dostojnej postawy, Powściągliwego, poważnego wzroku, A mowy cichej, skąpej i nieżwawej. 115 Zeszliśmy stamtąd od jednego boku Na połoninę widną i przestronną, Gdzieśmy ich wszystkich mieli na widoku. 118 Tam na zielonej darni mi zjawiono Duchy, co dawniej były chwałą ziemi; Gdy wspomnę, drży mi uniesieniem łono. 121 Druhów Elektry widzę; między niemi Poznaję wielu: Hektora, Eneja, Cezara w zbroi z oczyma orlemi. 124 Z Kamilą widna mi Pentezyleja, A obok ojca swojego, Latyna, Lawinia, w której Włoch była nadzieja. 127 Brutusa widzę, co wygnał Tarkwina; Lukrecję, Julię, Marcję i Kornelę, I samotnego z boku Saladyna. 130 A gdy oczyma nie opodal strzelę, Mistrza spostrzegam mężów pełnych wiedzą, Na filozofów siedzącego czele. 133 Cześć mu oddają, skinień jego śledzą Sokrat z Platonem, z nimi mędrców świta; Ci dwaj najbliżej u boku mu siedzą; 136 Przypadkowości głoścę, Demokryta, Anaksagora, Diogena, Talesa, Empedoklesa, Zena, Heraklita 139 Poznaję; znawcę ziół Dioskorydesa I Euklidesa, i Ptolemeusza, I Avicennę, i Hipokratesa, 142 Galiena, cnego Senekę, Linusza, Tuliusza; przy nich skał i drzew pieśniarza, Który zwierzęta lirą swoją wzrusza. 145 I Awerroesa1, twórcę Komentarza — Przedmiot rozległy, pióro me nie rące, Nie wszystko, com tam oglądał, powtarza. 148 Z sześciorga — dwu nas zostało w rozłące; Nowym Wódz dobry szlakiem ruszył ze mną Z cichego świata w światy wiecznie drżące, 151 W nową dziedzinę, nieśmiertelnie ciemną.
Subject Item
n14:
n12:
n2: