This HTML5 document contains 10 embedded RDF statements represented using HTML+Microdata notation.

The embedded RDF content will be recognized by any processor of HTML5 Microdata.

PrefixNamespace IRI
n5http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/72l3vOcBzDGBvIhpqSB_iQ==
n13http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/F-CXvukY80PVZIybZomjPw==
n2http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/j4zqCZrBq0vL7TEFSa65Nw==
n9http://dbkwik.webdatacommons.org/ontology/
dctermshttp://purl.org/dc/terms/
n11http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/K9O0n8wCLVOJfDt59hSL4A==
rdfshttp://www.w3.org/2000/01/rdf-schema#
n6http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/oyn2bWAcVsua3L2UD5eMew==
n4http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3mx9nypL-9q7nBjHviuu9w==
n8http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/cvTnHnFW-h_gfRsgGiknMg==
n3http://dbkwik.webdatacommons.org/wiersze/property/
n12http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/ak9_fT_o0Y1AqXtxvVQ3pg==
rdfhttp://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#
xsdhhttp://www.w3.org/2001/XMLSchema#
Subject Item
n2:
rdfs:label
Bal­la­da zi­mo­wa
rdfs:comment
W la­sach si­wych od bły­sków jak znu­że­nia ko­ły­ską wra­cał ry­cerz z pu­szy­stych ło­wów. A od śnie­gu — wraz z ko­niem — był jak chmu­ra ja­bło­ni hu­ra­ga­nem nie­sio­na przez za­mieć. I tak w pę­dzie za­sty­gli, że na mróz jak na igłę wbi­ci — z wol­na zmie­nia­li się w ka­mień. Wte­dy knie­je sre­brzy­ste pro­mień prze­ciął ze świ­stem, dro­ga prze­szła w nie­bie­ską rów­ni­nę. Zło­te chle­by i rę­ce jak w dzie­ciń­stwa pio­sen­ce nio­sła mat­ka na wi­ta­nie z sy­nem. Zło­te ko­sy i oczy, co jak sen­ność złej no­cy na go­ści­niec wy­nio­sła dziew­czy­na. Image:PD-icon.svg Public domain
dcterms:subject
n8: n11:
n3:wikiPageUsesTemplate
n4: n5: n6: n12:
n13:
Krzysztof Kamil Baczyński
n9:abstract
W la­sach si­wych od bły­sków jak znu­że­nia ko­ły­ską wra­cał ry­cerz z pu­szy­stych ło­wów. A od śnie­gu — wraz z ko­niem — był jak chmu­ra ja­bło­ni hu­ra­ga­nem nie­sio­na przez za­mieć. I tak w pę­dzie za­sty­gli, że na mróz jak na igłę wbi­ci — z wol­na zmie­nia­li się w ka­mień. Wte­dy knie­je sre­brzy­ste pro­mień prze­ciął ze świ­stem, dro­ga prze­szła w nie­bie­ską rów­ni­nę. Zło­te chle­by i rę­ce jak w dzie­ciń­stwa pio­sen­ce nio­sła mat­ka na wi­ta­nie z sy­nem. Zło­te ko­sy i oczy, co jak sen­ność złej no­cy na go­ści­niec wy­nio­sła dziew­czy­na. Ale on jak po ścież­ce w pół po dro­dze, pół w wie­trze — — bia­ły po­sąg — prze­tęt­nił i zgi­nął. Aż jak głaz w bie­gu — wi­siał i ptak sza­ry mu przy­siadł na prze­gu­bie lo­do­wa­tej rę­ki i pra­daw­nych snów trze­pot w ser­cu za­tlił mu śle­po — sza­ry pło­myk sa­mot­nej pio­sen­ki. W pył roz­sy­pał się szkla­ny ry­cerz. Buch­nął tu­ma­nem. W po­piół zmie­nił się z ko­niem i cie­niem, tyl­ko nie­bo sczer­nia­łe da­lej w gro­zie sy­pa­ło gwiaz­dom — ciem­ność, a lu­dziom — ka­mie­nie. Image:PD-icon.svg Public domain