This HTML5 document contains 20 embedded RDF statements represented using HTML+Microdata notation.

The embedded RDF content will be recognized by any processor of HTML5 Microdata.

PrefixNamespace IRI
n18http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/F-CXvukY80PVZIybZomjPw==
n20http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/WglBShsp9V9mYtToH6YeZw==
n13http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/X7l0opWu667RHDeQudG4LA==
dctermshttp://purl.org/dc/terms/
n8http://dbkwik.webdatacommons.org/ontology/
n4http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/kfEdiYF7lEEkLTL94SZ1-g==
n22http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/AebGcP1t2nWrAmheTYxDAA==
n23http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/hNPERcf1qL3Bn6A5SWF5Bw==
n14http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/z32SXFz3dFuyT91Ep2Xugw==
n16http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/2CqjVDwFeC1k6V-mOMaMVQ==
rdfshttp://www.w3.org/2000/01/rdf-schema#
n7http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/oyn2bWAcVsua3L2UD5eMew==
n11http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3mx9nypL-9q7nBjHviuu9w==
n6http://dbkwik.webdatacommons.org/wiersze/property/
rdfhttp://www.w3.org/1999/02/22-rdf-syntax-ns#
n12http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/G-Lls5mZoVch09PCLkVyJw==
n19http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Dl2Mb1MgR4xhb8_Ca4S5xA==
n3http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/LnuiOV1ARnBg2yIsYieKHw==
n21http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/E82QGDizk3JAgxBpWSNmLA==
xsdhhttp://www.w3.org/2001/XMLSchema#
n10http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/3P49fY5VfDpadRd6Ke_dow==
n5http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/JvmuHjXQYc_EMmq-yMXeWg==
n17http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/Igsfuu0bnEPA6rny-s-flw==
n2http://dbkwik.webdatacommons.org/resource/zNC8g74vmFQp7wpxmUjlvQ==
Subject Item
n4:
n5:
n2:
Subject Item
n16:
n8:wikiPageDisambiguates
n2:
Subject Item
n12:
n13:
n2:
Subject Item
n2:
rdfs:label
Elegia (Lorca)
rdfs:comment
W twoich ustach niesiesz tęskną melancholię czystości umarłej, w dionizyjskim pucharze twego brzucha pająk ukryty, nić snuje by wnętrze bezpłodne już zakryć na zawsze; nigdy nie zakwitną w nim te żywe róże - owoc pocałunków. W twoich dłoniach białych unosisz marzeń przędzę delikatną, umarłych na zawsze, a w twej duszy głębi pocałunków ognistych wygłodniałą pasję i miłości matki, śniącej o dalekich kołyskach, w domu pełnym spokoju, kiedy jej usta błękit kołysanki tkają. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa
dcterms:subject
n10: n14: n17: n21: n23:
n19:
Elegia
n5:
n12:
n3:
Azahar
n20:
Wiersz ze zbioru Książka wierszy
n13:
n4:
n6:wikiPageUsesTemplate
n7: n11: n22:
n18:
Federico García Lorca
n8:abstract
W twoich ustach niesiesz tęskną melancholię czystości umarłej, w dionizyjskim pucharze twego brzucha pająk ukryty, nić snuje by wnętrze bezpłodne już zakryć na zawsze; nigdy nie zakwitną w nim te żywe róże - owoc pocałunków. W twoich dłoniach białych unosisz marzeń przędzę delikatną, umarłych na zawsze, a w twej duszy głębi pocałunków ognistych wygłodniałą pasję i miłości matki, śniącej o dalekich kołyskach, w domu pełnym spokoju, kiedy jej usta błękit kołysanki tkają. Niczym Ceres oddałabyś twe złote kłosy, gdyby miłość tknęła twe uśpione ciało, niczym Maria Dziewica z twoich piersi rychło mogłaby wytrysnąć druga Droga Mleczna. Jak magnolia zwiędniesz. Nikt twych ud gorących nie będzie całował. Ni twej gęstej grzywy już nie dotkną palce, aby móc w niej zagrać jak na strunach harfy. O, kobieto, która masz moc hebanu i nardu! Której oddech posiada biel samych jaśminów. Istna Venus z Manili, która smakowała dźwięczącej gitary i z Malagi wina. O, czarny łąbedziu, którego jezioro ma lotos saety i pomarańcz fale, pianę z czerwonych goździków, pachnących gniazd wyschniętych wonią, co w dali zostały. Nikt cię nie zapłodni, andaluzyjska Męczennico, winny być twe pocałunki pod winoroślami, pełne ciszy, którą noc czarna posiada, i zmącone rytmy zarośniętych stawów. Cienie twoich oczu wciaż się powiększają twoje czarne loki okrywają srebrem; garbią się twe plecy, smukłe tak niedawno, piersi swój aromat rozsiewają jeszcze. Ach, kobieto gibka, matczyna, gorąca! Dziewico Boleści, w której piersi wszystkie gwiazdy nieb głębokich wbite pozostają, i twe serce nie ma już nadziei żadnej. Owej Andaluzji ty jesteś zwierciadłem, która wielkie pasje cierpi, ale milczy, męki unoszonej przez wietrzyk z wachlarzy, przez związane ciasno na gardłach mantylki. W nich jest śniegu drżenie i krwi źródło istne, rany poprzez spojrzeń pazury zadane. Przez jesienną mgłę przechodzisz, dziewicza, jak Ines, Cecylia i jak Klara słodka, będąc jak bachantka, która mogła tańczyć, z winorośli wieniec niosąc na swej głowie. Przeraźliwy smutek, co z twych oczu płynie, mówi nam o życiu rozbitym, o klęsce, o domostwa twego biednej monotonii, gdy na ludzi patrzysz tylko z twego okna. Kiedy słuchasz deszczu, jak na gorycz pada stareńkiej i biednej uliczki w miasteczku, kiedy gdzieś z daleka dzwonów dźwięki płyną, zawsze niewyraźne, stłumione, odległe. Ale ty na próżno w wiatr się wsłuchiwałaś, nigdy serenada twych uszu nie sięgła. I zza szyby jeszcze, spragniona, wyglądasz. A jakiżże smutek w duszy ci się gnieździ: czując, że w twej piersi zmęczonej, wyschniętej, jest uczucie młódki zakochanej właśnie! Twe ciało złożą do grobu, uczuciem nie dotykane. Na ciemnej ziemi wyrośnie jak pąk, nowy poranek. Z twych oczu goździki wzejdą, w krwistej czerwieni, z piersi twej różyczki, o płatkach barwy śniegu. Lecz twój smutek ogromny odejdzie hen, ku gwiazdom, niczym gwiazda inna, co zdoła je zranić i zaćmić. Image:CC-BY-SA icon.svg cc-by-sa