"Cz\u0119\u015B\u0107 IV"@pl . . . . "Adam Mickiewicz"@pl . "1"^^ . "Dziady/Poema/Cz\u0119\u015B\u0107 IV"@pl . . "Poema."@pl . . . "KSI\u0104DZ Kto tam? kto tam stuka? Jezus, Maryja! Kt\u00F3\u017C to jest na progu? Kto\u015B ty taki?... po co?... na co? Ach, trup, trup! upi\u00F3r, ladaco! W imi\u0119 Ojca!... zgi\u0144, przepadaj! Kto\u015B ty, bracie? odpowiadaj. Trup... trup!... tak jest, moje dzieci\u0119. Trup... trup... ach! ach! nie bierz tata! Umar\u0142y!... o nie! tylko umar\u0142y dla \u015Bwiata! Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie Sk\u0105d przychodzisz tak nierano? Kto jeste\u015B? jakie twe miano? Kiedy si\u0119 tobie przypatruj\u0119 z bliska, Zdaje si\u0119, \u017Ce ci\u0119 kiedy\u015B widzia\u0142em w tej stronie. Powiedz, m\u00F3j bracie, jakiego\u015B ty rodu? O tak! tak, by\u0142em tutaj... o, dawno! za m\u0142odu! Przed \u015Bmierci\u0105!... b\u0119dzie trzy lata! Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska? Gdy dzwoni\u0105 po umar\u0142ym, dziad stoi przy dzwonie, Pytaj\u0105 ludzie, kto zeszed\u0142 ze \u015Bwiata? A na co ta ciekawo\u015B\u0107? zm\u00F3w tylko pacierze Ot\u00F3\u017C ja tak\u017Ce umar\u0142y dla \u015Bwiata. Na co tobie ciekawo\u015B\u0107, zm\u00F3w tylko pacierze. Nazwiska, jeszcze rano... powiedzie\u0107 nie mog\u0119; Id\u0119 z daleka; nie wiem, z piek\u0142a czyli z raju, I d\u0105\u017C\u0119 do tego\u017C kraju. M\u00F3j Ksi\u0119\u017Ce, poka\u017C, je\u015Bli wiesz, drog\u0119! Dr\u00F3g \u015Bmierci pokazywa\u0107 nie chcia\u0142bym nikomu. My, ksi\u0119\u017Ca, tylko b\u0142\u0119dne prostujemy \u015Bcie\u017Cki. Inni b\u0142\u0105dz\u0105, Ksi\u0105dz w ma\u0142ym, ale w\u0142asnym domu, Czy to na wielkim \u015Bwiecie pok\u00F3j lub zamieszki, Czy gdzie nar\u00F3d upada, czy kochanek ginie, O nic nie dbasz usiad\u0142szy z dzie\u0107mi przy kominie. A ja si\u0119 m\u0119cz\u0119 w s\u0142otnej, ciemnej porze! S\u0142yszysz, jaki szturm na dworze? Czy widzisz \u0142yskanie gromu? B\u0142ogos\u0142awione \u017Cycie w ma\u0142ym, w\u0142asnym domu! Kto mi\u0142o\u015Bci nie zna, ten \u017Cyje szcz\u0119\u015Bliwy, I noc ma spokojn\u0105, i dzie\u0144 niet\u0119skliwy. W cichym, w\u0142asnym domu! Z pa\u0142ac\u00F3w stercz\u0105cych dumnie Znijd\u017A, pi\u0119kna, do mojej chatki; Znajdziesz u mnie \u015Bwie\u017Ce kwiatki, Czu\u0142e serce znajdziesz u mnie. Widzisz ptasz\u0105t zalecanki, S\u0142yszysz srebrny szmer strumyka; Dla kochanka i kochanki Dosy\u0107 domku pustelnika. Kiedy tak chwalisz m\u00F3j dom i kominek, Patrz, oto ogie\u0144 s\u0142u\u017C\u0105ca nak\u0142ada, Si\u0105d\u017A i pogrzej si\u0119; tobie potrzebny spoczynek. Pogrzej si\u0119! dobra, Ksi\u0119\u017Ce, arcyprzednia rada! Nie wiesz, jaki tu \u017Car p\u0142onie, Mimo deszczu, mimo ch\u0142odu, Zawsze p\u0142onie! Nieraz chwytam \u015Bniegu, lodu, Na gor\u0105cym cisn\u0119 \u0142onie; I \u015Bnieg tonie, i l\u00F3d tonie, Z piersi moich para bucha, Ogie\u0144 p\u0142onie! Stopi\u0142by kruszce i g\u0142azy, Gorszy ni\u017C ten tysi\u0105c razy, Milion razy! I \u015Bnieg tonie, i l\u00F3d tonie, Z piersi moich para bucha, Ogie\u0144 p\u0142onie! Ja swoje, a on swoje; - nie widzi, nie s\u0142ucha. Jednak do nitki przemoczony wszystek, Zblad\u0142e\u015B, przezi\u0105b\u0142e\u015B strasznie, dr\u017Cysz jak listek. Ktokolwiek jeste\u015B, d\u0142ug\u0105 przej\u015B\u0107 musia\u0142e\u015B drog\u0119. Kto jestem?... jeszcze rano... powiedzie\u0107 nie mog\u0119. Id\u0119 z daleka, nie wiem, z piek\u0142a czyli z raju. A d\u0105\u017C\u0119 do tego\u017C kraju. Tymczasem ma\u0142\u0105 dam tobie przestrog\u0119. Trzeba z nim, widz\u0119, innego sposobu. Poka\u017C... wszak dobrze wiesz do \u015Bmierci drog\u0119? Dobrze, got\u00F3wem na wszelkie us\u0142ugi, Lecz od twojego wieku a\u017C do grobu Go\u015Bciniec jest arcyd\u0142ugi. Ach, tak pr\u0119dko przebieg\u0142em go\u015Bciniec tak d\u0142ugi! Dlatego jeste\u015B znu\u017Cony i chory. Posil si\u0119; wraz przynios\u0119 jad\u0142o i napoje. A potem p\u00F3jdziem? Zr\u00F3bmy na drog\u0119 przybory. Czy dobrze? Dobrze. Chod\u017Acie, dzieci moje! Oto mamy w domu go\u015Bcia; Nim ja powr\u00F3c\u0119, bawcie jegomo\u015Bcia. Czemu waspan tak jeste\u015B dziwacznie ubrany? Jak strach albo rozb\u00F3jnik, co to m\u00F3wi\u0105 w bajce, Z r\u00F3\u017Cnych kawa\u0142k\u00F3w sukmany, Na skroniach trawa i li\u015Bcie, Wytarte p\u0142\u00F3tno, przy pi\u0119knej kitajce? Jaka to na sznurku blacha? R\u00F3\u017Cne paciorki, wst\u0105\u017Cek okrajce? Cha cha cha cha! Dalib\u00F3g, waspan wygl\u0105dasz na stracha! Cha cha cha cha! O dziatki, wy si\u0119 ze mnie \u015Bmia\u0107 nie powinni\u015Bcie! S\u0142uchajcie, zna\u0142em pewn\u0105 kobiet\u0119 za m\u0142odu, Tak jak ja nieszcz\u0119\u015Bliw\u0105, z takiego powodu! Mia\u0142a tak\u0105\u017C sukienk\u0119 i na g\u0142owie li\u015Bcie. Gdy wesz\u0142a do wsi, ca\u0142a wie\u015B nawa\u0142em, Ur\u0105gaj\u0105c si\u0119 z jej biedy, P\u0119dzi, \u015Bmieje si\u0119, wykrzyka, Podrzy\u017Ania, palcem wytyka: Ja si\u0119 raz tylko, raz tylko za\u015Bmia\u0142em! Kto wie, je\u015Bli nie za to?... s\u0142uszne s\u0105dy Bo\u017Ce! Lecz kt\u00F3\u017C m\u00F3g\u0142 przewidzie\u0107 wtedy, \u017Be ja podobn\u0105 sukienk\u0119 w\u0142o\u017C\u0119? Ja by\u0142em taki szcz\u0119\u015Bliwy! Kto mi\u0142o\u015Bci nie zna, ten \u017Cyje szcz\u0119\u015Bliwy, I noc ma spokojn\u0105, i dzie\u0144 niet\u0119skliwy. Ksi\u0119\u017Ce, a lubisz ty smutne piosenki? Nas\u0142ucha\u0142em si\u0119 ich w \u017Cyciu dosy\u0107, Bogu dzi\u0119ki! Lecz nie tra\u0107my nadziei, po smutkach wesele. A odjecha\u0107 od niej nudno, A przyjecha\u0107 do niej trudno! Prosta piosenka, ale dobr\u0105 my\u015Bl zawiera! No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy. Prosta pie\u015B\u0144! o! w romansach znajdziesz lepszych wiele! Ksi\u0119\u017Ce, a znasz ty \u017Cywot Heloisy? Znasz ogie\u0144 i \u0142zy Wertera? Tylem wytrwa\u0142, tyle wycierpia\u0142em, Chyba \u015Bmierci\u0105 bole si\u0119 ukoj\u0105; Je\u015Blim p\u0142ochym obrazi\u0142 zapa\u0142em, T\u0119 obraz\u0119 krwi\u0105 okupi\u0119 moj\u0105. Co to ma znaczy\u0107?... szalony! czy mo\u017Cna? Odbierzcie mu \u017Celazo, rozdejmijcie pi\u0119\u015Bcie. Jeste\u015B ty chrze\u015Bcijanin? taka my\u015Bl bezbo\u017Cna! Znasz ty Ewangelij\u0105? A znasz ty nieszcz\u0119\u015Bcie? Ale dobrze! nie trzeba chwyta\u0107 si\u0119 przed por\u0105, Skaz\u00F3wka na dziewi\u0105tej i trzy \u015Bwiece gor\u0105! Tylem wytrwa\u0142, tyle wycierpia\u0142em, Chyba \u015Bmierci\u0105 bole si\u0119 ukoj\u0105; Je\u015Blim p\u0142ochym obrazi\u0142 zapa\u0142em, T\u0119 obraz\u0119 krwi\u0105 okupi\u0119 moj\u0105. Za co\u015B dla mnie tyle ulubiona? Za com z twoim spotka\u0142 si\u0119 wejrzeniem? Jedn\u0105m wybra\u0142 z tylu dziewcz\u0105t grona, I ta cudzym przykuta pier\u015Bcieniem! Ach, je\u015Bli ty Getego znasz w oryginale, Gdyby przy tym jej g\u0142osek i d\u017Awi\u0119k fortepianu! Ale c\u00F3\u017C? ty o boskiej tylko my\u015Blisz chwale, Oddany twego tylko powinno\u015Bciom stanu. Wszak\u017Ce lubisz ksi\u0105\u017Cki \u015Bwieckie?... Ach, te to, ksi\u0105\u017Cki zb\u00F3jeckie! M\u0142odo\u015Bci mojej niebo i tortury! One zwichn\u0119\u0142y osad\u0119 mych skrzyde\u0142 I wy\u0142ama\u0142y do g\u00F3ry, \u017Be ju\u017C nie mog\u0142em nad d\u00F3\u0142 skr\u0119ci\u0107 lotu. Kochanek przez sen tylko widzianych mamide\u0142; Nie cierpi\u0105c rzeczy ziemskich nudnego obrotu, Gardz\u0105cy istotami powszedniej natury, Szuka\u0142em, ach! szuka\u0142em tej boskiej kochanki; Kt\u00F3rej na pods\u0142onecznym nie bywa\u0142o \u015Bwiecie, Kt\u00F3r\u0105 tylko na falach wyobra\u017Anej pianki Wyd\u0119\u0142o tchnienie zapa\u0142u, A \u017C\u0105dza w swoje w\u0142asne przystroi\u0142a kwiecie. Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma idea\u0142u, Przez tera\u017Aniejszo\u015B\u0107 w z\u0142ote odlecia\u0142em wieki, Buja\u0142em po zmy\u015Blonym od poet\u00F3w niebie, Goni\u0105c i b\u0142\u0105dz\u0105c, w b\u0142\u0119dach nieznu\u017Cony goniec; Wreszcie, na pr\u00F3\u017Cno zbieg\u0142szy kraj daleki, Spadam i ju\u017C si\u0119 rzucam w brudne uciech rzeki: Nim rzuc\u0119 si\u0119, raz jeszcze spojrz\u0119 ko\u0142o siebie! I znalaz\u0142em j\u0105 na koniec! Znalaz\u0142em j\u0105 blisko siebie, Znalaz\u0142em j\u0105!... a\u017Cebym utraci\u0142 na wieki! Podzielam twoj\u0119 bole\u015B\u0107, nieszcz\u0119\u015Bliwy bracie! Lecz mo\u017Ce jest nadzieja? s\u0105 r\u00F3\u017Cne sposoby... S\u0142uchaj, czy ju\u017C od dawna do\u015Bwiadczasz choroby? Choroby? Czy ju\u017C dawno p\u0142aczesz po twej stracie? Jak dawno? da\u0142em s\u0142owo, powiedzie\u0107 nie mog\u0119; Kto inny powie tobie. Mam ja towarzysza, Zaw\u017Cdy z nim razem odbywamy drog\u0119! Ach, tu tak ciep\u0142o, wygodna zacisza; A na podw\u00F3r\u017Cu wicher, gromy, burza sroga! M\u00F3j towarzysz zapewne biedny dr\u017Cy u proga! Gdy nas razem wyroki nielito\u015Bne p\u0119dz\u0105, Dobry Ksi\u0119\u017Ce, i jego przyjmij na gospod\u0119. Nigdy nie zamyka\u0142em drzwi moich przed n\u0119dz\u0105. Ale st\u00F3j, st\u00F3j, m\u00F3j bracie, ja sam go przywiod\u0119. Cha cha cha! tato, co si\u0119 jemu dzieje? Biega i gada ani to, ni owo. Jakie dziwaczne ubiory! Dzieci, b\u0119dzie ten p\u0142aka\u0142, kto si\u0119 z p\u0142aczu \u015Bmieje! Nie \u015Bmiejcie si\u0119! to cz\u0142owiek bardzo biedny, chory. Chory? a on tak biega, wygl\u0105da tak zdrowo! Zdr\u00F3w na twarzy, lecz w sercu g\u0142\u0119bokie ma rany. Chod\u017A, bracie, chod\u017A tu!... On ma rozum pomieszany. Chod\u017A, bracie, nie l\u0119kaj si\u0119 dobrego ksi\u0119\u017Cyny. Tato! ach, patrzaj, co on w r\u0119ku niesie: Jak zb\u00F3jca z wielk\u0105 ga\u0142\u0119zi\u0105 jedliny. Pustelnik przyjaciela znajdzie chyba w lesie! Mo\u017Ce ci\u0119 zdziwia jego posta\u0107? Czyja? Mojego przyjaciela. Jako? tego kija? Niezgrabny, jak m\u00F3wi\u0142em, wychowany w lesie. Przywitaj si\u0119! Co robisz? co robisz? ach, zb\u00F3jca! P\u00F3jd\u017A\u017Ce precz, rozb\u00F3jniku, nie zabij nam ojca! O, prawda, moje dziatki, jest to wielki zb\u00F3jca! Ale on tylko sam siebie rozbija! Upami\u0119taj si\u0119, bracie; do czego ta jod\u0142a? Jod\u0142a? a, Ksi\u0105dz uczony! o g\u0142owo ty, g\u0142owo! Przypatrz si\u0119 lepiej, poznaj ga\u0142\u0105\u017A cyprysow\u0105; To pami\u0105tki rozstania, mego losu god\u0142a. We\u017A ksi\u0119g\u0119 i odczytaj dzieje zesz\u0142ych wiek\u00F3w: Dwie by\u0142y po\u015Bwi\u0119cone krzewiny u Grek\u00F3w. Kto kocha\u0142, od swej lubej ukochany wzajem, B\u0142ogie w\u0142osy mirtowym przyozdabia\u0142 majem. Jej r\u0119k\u0105 u\u0142amana ga\u0142\u0105\u017A cyprysowa Zawsze mi przypomma ostatnie \"b\u0105d\u017A zdrowa!\" Przyj\u0105\u0142em j\u0105, schowa\u0142em, dot\u0105d wiernie s\u0142u\u017Cy! Nieczu\u0142a, lepsza od tych niby czu\u0142ych ludzi. Jej p\u0142acz m\u00F3j nie roz\u015Bmiesza i skarga nie nudzi; Jedna mi pozosta\u0142a, z przyjaci\u00F3\u0142 tak wielu! Wszystkie tajniki serca mojego posiada; Je\u015Bli chcesz o mnie wiedzie\u0107, pytaj, przyjacielu, Zostawi\u0119 was sam na sam, niech reszt\u0119 wygada. Powiedz, jak dawno p\u0142acz\u0119 lubej straty. Dawno to by\u0107 musia\u0142o! przed dawnymi laty! Pami\u0119tam, kiedy cyprys przyj\u0105\u0142em z jej r\u0119ki, By\u0142 to listeczek taki, ot taki male\u0144ki; Zanios\u0142em, posadzi\u0142em na piasku, daleko... I gor\u0105c\u0105 \u0142ez moich polewa\u0142em rzek\u0105. Patrz, jaka z li\u015Bcia ga\u0142\u0105zka uros\u0142a, Jaka g\u0119sta i wynios\u0142a! Kiedy mi\u0119 bole\u015B\u0107 ostatnia dot\u0142oczy, Nie chc\u0105c na zagniewane pogl\u0105da\u0107 niebiosa, Okry\u0142em m\u00F3j grobowiec cieniem tych warkoczy. Ach, taki w\u0142a\u015Bnie by\u0142 kolor jej w\u0142osa Jak te cyprysu ga\u0142\u0105zki! Chcesz? poka\u017C\u0119. Nie mog\u0119 odpi\u0105\u0107 tej zawi\u0105zki. Zawi\u0105zka mi\u0119kka... z warkocza dziewicy... Lecz skorom tylko po\u0142o\u017Cy\u0142 na \u0142onie, Opasa\u0142a mi\u0119 wko\u0142o na kszta\u0142t w\u0142osiennicy; Pier\u015B przejada... w cia\u0142o tonie!... Tonie, tonie, i wkr\u00F3tce przetnie mi oddechy! Wiele cierpi\u0119! ach! bo te\u017C wielkie moje grzechy! Uspok\u00F3j si\u0119, uspok\u00F3j! Przyjm s\u0142owo pociechy! Ach, tak okropne bole, moje dzieci\u0119, Za twe na ziemi jakie\u017Ckolwiek grzechy Przyjmie w rachunku B\u00F3g na tamtym \u015Bwiecie! Grzechy? i prosz\u0119, jakie\u017C moje grzechy? Czyli\u017C niewinna mi\u0142o\u015B\u0107 wiecznej godna m\u0119ki? Ten sam B\u00F3g stworzy\u0142 mi\u0142o\u015B\u0107, kt\u00F3ry stworzy\u0142 wdzi\u0119ki. On dusze obie \u0142a\u0144cuchem uroku Powi\u0105za\u0142 na wieki z sob\u0105! Wprz\u00F3d, nim je wyj\u0105\u0142 ze \u015Bwiat\u0142o\u015Bci stoku, Nim je stworzy\u0142 i okry\u0142 cielesn\u0105 \u017Ca\u0142ob\u0105, Wprz\u00F3dy je powi\u0105za\u0142 z sob\u0105! Teraz, kiedy z\u0142ych ludzi od\u0142\u0105cza nas r\u0119ka, Rozci\u0105ga si\u0119 ten \u0142a\u0144cuch, ale si\u0119 nie sp\u0119ka! Czucia nasze dziel\u0105cej uleg\u0142e przeszkodzie, Chocia\u017C nigdy nie mog\u0105 napotka\u0107 si\u0119 z bliska, Przecie\u017C zaw\u017Cdy po jednym biegaj\u0105 obwodzie, \u0141a\u0144cuchem od jednego skre\u015Blone ogniska. Je\u017Celi Pan B\u00F3g z\u0142\u0105czy\u0142, ludzie nie roz\u0142\u0105cz\u0105! Mo\u017Ce si\u0119 troski wasze pomy\u015Blnie zako\u0144cz\u0105. Chyba tam! gdy nad pod\u0142ym wzbijemy si\u0119 cia\u0142em, Z\u0142\u0105czy si\u0119 znowu jedno\u015B\u0107, dusza z dusz\u0105 zleje; Bo tutaj wszelkie dla nas umar\u0142y nadzieje, Tutaj ja si\u0119 z m\u0105 lub\u0105 na wieki rozsta\u0142em! Obraz tego rozstania dot\u0105d w my\u015Bli stoi. Pami\u0119tam, \u015Br\u00F3d jesieni... przy wieczornym ch\u0142odzie; Jutro mia\u0142em wyjecha\u0107... b\u0142\u0105dz\u0119 po ogrodzie! W rozmy\u015Blaniu, w modlitwach szuka\u0142em tej zbroi, Kt\u00F3r\u0105 bym odzia\u0142 serce, mi\u0119kkie z przyrodzenia, I wytrzyma\u0142 ostatni pocisk jej spojrzenia! B\u0142\u0105dzi\u0142em po zaro\u015Blach, gdzie mnie oczy nios\u0105. Noc by\u0142a najpi\u0119kniejsza! Pami\u0119tam dzi\u015B jeszcze: Na kilka godzin pierwej wyla\u0142y si\u0119 deszcze, Ca\u0142a ziemia kroplist\u0105 po\u0142yska\u0142a ros\u0105. Doliny mg\u0142a odziewa jakby morze \u015Bniegu, Z tej strony chmura gruba nap\u0119dza\u0142a lawy, A z tamtej strony ksi\u0119\u017Cyc przeziera\u0142 bladawy, Gwiazdy ton\u0105 w b\u0142\u0119kicie po nocnym obiegu. Spojrz\u0119... jak raz nade mn\u0105 \u015Bwieci gwiazdka wschodnia; O, znam j\u0105 odt\u0105d dobrze, witamy si\u0119 co dnia! Spojrz\u0119 na d\u00F3\u0142... na szpaler... patrz, tam przy altanie, Ujrza\u0142em j\u0105 niespodzianie! Sukni\u0105 mi\u0119dzy ciemnymi bielej\u0105ca drzewy Sta\u0142a w miejscu, grobowej podobna kolumnie; Potem bieg\u0142a, jak lekkie zefiru powiewy, Oczy zwr\u00F3cone w ziemi\u0119... nie spojrza\u0142a ku mnie! A lica jej bardzo blade. Nachylam si\u0119, zajrz\u0119 z boku, I dojrza\u0142em \u0142ezk\u0119 w oku; Jutro, rzek\u0142em, jutro jad\u0119! \"B\u0105d\u017A zdr\u00F3w\" - odpowie z cicha: ledwie pos\u0142ysza\u0142em \"Zapomnij!\"... Ja zapomn\u0119? o! rozkaza\u0107 snadno! Rozka\u017C, luba, twym cieniom, niechaj wraz przepadn\u0105 I niech zapomn\u0105 biega\u0107 za twym cia\u0142em!... Rozkaza\u0107 snadno! Zapomnij! Przesta\u0144 p\u0142aka\u0107, przesta\u0144 szlocha\u0107, Id\u017Amy ka\u017Cdy w swoj\u0119 drog\u0119, Ja ci\u0119 wiecznie b\u0119d\u0119... wspomina\u0107, Ale twoj\u0105 by\u0107 nie mog\u0119! Wspomina\u0107 tylko?... jutro. jutro jad\u0119! Chwytam za r\u0105czki i na piersi k\u0142ad\u0119. Najpi\u0119kniejsza, jak anio\u0142ek raju, Najpi\u0119kniejsza ze wszystkich dziewica, Wzrok niebieski, jako s\u0142o\u0144ce w maju, Odstrzelone od modrych w\u00F3d lica. Poca\u0142unek jej, ach, nektar boski! Jako p\u0142omie\u0144 chwyta si\u0119 z p\u0142omieniem, Jak dw\u00F3ch lutni zlewaj\u0105 si\u0119 g\u0142oski Harmonijnym o\u017Cenione brzmieniem. Serce z sercem zbiega, zlatuje si\u0119, \u015Bciska, Lica, usta \u0142\u0105cz\u0105 si\u0119, dr\u017C\u0105, pal\u0105, Dusza wionie w dusz\u0119... niebo, ziemia pryska Roztopion\u0105 doko\u0142a nas fal\u0105! Ksi\u0119\u017Ce! o nie! ty tego nie czujesz obrazu! Ty cukrowych ust lubej nie tkn\u0105\u0142e\u015B ni razu! Niech ludzie \u015Bwieccy blu\u017Ani\u0105, szalej\u0105 m\u0142okosy, Serce twe skamienia\u0142o na natury g\u0142osy. O! luba, zgin\u0105\u0142em w niebie, Kiedym raz pierwszy poca\u0142owa\u0142 ciebie! Poca\u0142unek jej, ach, nektar boski! Jako p\u0142omie\u0144 chwyta si\u0119 z p\u0142omieniem, Jak dw\u00F3ch lutni zlewaj\u0105 si\u0119 g\u0142oski Harmonijnym o\u017Cenione brzmieniem. Czego\u017C boisz si\u0119 sobie r\u00F3wnego cz\u0142owieka? Przed nieszcz\u0119\u015Bliwym, ach, wszystko ucieka, Jakby przed straszyd\u0142em z piek\u0142a! Ach, tak! i ona przede mn\u0105 uciek\u0142a! \"B\u0105d\u017A zdr\u00F3w!\"...i w d\u0142ugiej ulicy Niknie na kszta\u0142t b\u0142yskawicy. I czego\u017C ona przede mn\u0105 uciek\u0142a? Czylim j\u0105 \u015Bmia\u0142ym przerazi\u0142 wejrzeniem? Czyli s\u0142\u00F3wkiem lub skinieniem? Musz\u0119 przypomnie\u0107! Tak si\u0119 w g\u0142owie kr\u0119ci!... Nie! nie! ja wszystko widz\u0119 jak na d\u0142oni, Nie zgubi\u0142em \u017Cadnego wyrazu z pami\u0119ci; Dwa tylko s\u0142owa powiedzia\u0142em do ni\u00E9j. Ksi\u0119\u017Ce, dwa tylko s\u0142owa! \"Jutro! b\u0105d\u017A zdrowa\" \"B\u0105d\u017A zdr\u00F3w!\"... Ga\u0142\u0105zk\u0119 odrywa, podaje... \"Oto jest, rzek\u0142a: co nam tu zostaje! \"B\u0105d\u017A zdr\u00F3w!\" - i w d\u0142ugiej ulicy Niknie na kszta\u0142t b\u0142yskawicy! M\u0142odzie\u0144cze, ja g\u0142\u0119boko czuj\u0119, co ci\u0119 boli! Lecz s\u0142uchaj, s\u0105 tysi\u0105ce biedniejszych od ciebie. Ja sam ju\u017C nie na jednym p\u0142aka\u0142em pogrzebie. Po ojcu i po matce ju\u017C m\u00F3wi\u0119 pacierze, Dwoje ma\u0142ych dziateczek anio\u0142kami w niebie; Ach, i moja wsp\u00F3lniczka szcz\u0119\u015Bcia i niedoli, Ma\u0142\u017Conka moja, kt\u00F3r\u0105 kocha\u0142em tak szczerze!... Ale c\u00F3\u017C robi\u0107? Pan B\u00F3g daje, Pan B\u00F3g bierze! Niechaj si\u0119 dzieje wed\u0142ug Jego \u015Bwi\u0119tej woli! \u017Bona? Ach, to wspomnienie serce mi rozdar\u0142o! Jak to? gdzie si\u0119 obr\u00F3c\u0119, wszyscy p\u0142acz\u0105 \u017Cony! Lecz ja nie winien, twojej nie widzia\u0142em \u017Cony! S\u0142uchaj! przyjmij pociech\u0119, ma\u0142\u017Conku strapiony, \u017Bona twoja przed \u015Bmierci\u0105 ju\u017C by\u0142a umar\u0142\u0105! Jak to? Gdy na dziewczyn\u0119 zawo\u0142aj\u0105: \u017Cono! Ju\u017C j\u0105 \u017Cywcem pogrzebiono! Wyrzeka si\u0119 przyjaci\u00F3\u0142, ojca, matki, brata, Nawet... s\u0142owem, ca\u0142ego wyrzeka si\u0119 \u015Bwiata, Skoro stan\u0119\u0142a na cudzym progu! Chocia\u017C wyznania twoje mg\u0142a \u017Calu pokrywa, Wszak\u017Ce ta, kt\u00F3rej p\u0142aczesz, jest podobno \u017Cywa? \u017Bywa? w\u0142a\u015Bnie jest za co podzi\u0119kowa\u0107 Bogu! \u017Bywa? jako? nie wierzysz! c\u00F3\u017C si\u0119 tobie zdaje? Poprzysi\u0119gn\u0119, ukl\u0119kn\u0119, palce na krzy\u017C z\u0142o\u017C\u0119, Ona umar\u0142a i o\u017Cy\u0107 nie mo\u017Ce!... Ale\u017C bo r\u00F3\u017Cne s\u0105 \u015Bmierci rodzaje: Jedna \u015Bmier\u0107 jest pospolita. \u015Amierci\u0105 t\u0105 starzec, kobi\u00E9ta, Dzieci\u0119, m\u0105\u017C, s\u0142owem, tysi\u0105ce Ludzi umiera co chwila I tak\u0105 \u015Bmierci\u0105 Maryla, Kt\u00F3r\u0105 widzia\u0142em na \u0142\u0105ce. Tam u Niemnowej odnogi, Tam u zielonej roz\u0142ogi, Jaki to sterczy kurhanek? Spodem uwie\u0144czon jak w wianek, W maliny, ciernie i g\u0142ogi... Ach, i to jest widok srogi, Kiedy pi\u0119kno\u015B\u0107 w \u017Cycia kwiecie, Ledwie wschodz\u0105ca na \u015Bwiecie, \u017Begna\u0107 si\u0119 musi z lubym jeszcze \u015Bwiatem! Patrz, patrz, blada na po\u015Bcieli, Jak na ob\u0142oczkach mglisty poranek! Z p\u0142aczem doko\u0142a stan\u0119li: I smutny ksi\u0105dz u \u0142\u00F3\u017Cka, I smutniejsza czeladka, I smutniejsza od niej dru\u017Cka, I smutniejsza od nich matka, I najsmutniejszy kochanek. Patrz, uchodzi z lica krasa, Wzrok zapada i zagasa, Ale jeszcze, jeszcze \u015Bwieci; Usta, gdzie si\u0119 r\u00F3\u017Ca kwieci, Wi\u0119dn\u0105, gubi\u0105 blask szkar\u0142atu, I jak z piwoniji kwiatu Wyci\u0119ty w\u0105ski listeczek, Taka sino\u015B\u0107 jej usteczek. Podnios\u0142a g\u0142ow\u0119 nad \u0142\u00F3\u017Cko, Rzuci\u0142a na nas oczyma: G\u0142owa opada na \u0142\u00F3\u017Cko, W twarzyczce blado\u015B\u0107 op\u0142atka. R\u0119ce stygn\u0105, a serduszko Bije z cicha, bije z rzadka, Ju\u017C stan\u0119\u0142o, ju\u017C jej ni\u00E9 ma; Oko to, niegdy\u015B podobne s\u0142onku... Czy widzisz, Ksi\u0119\u017Ce, pier\u015Bcienie? Smutna pami\u0105tka zosta\u0142a! Jak w pier\u015Bcionku Brylant pa\u0142a, Takie ja\u015Bnia\u0142y w oczach p\u0142omienie. Lecz iskra duszy ju\u017C si\u0119 nie pali! B\u0142yszcz\u0105 one jak rdzeni spr\u00F3chnia\u0142ej \u015Bwiate\u0142ka, Jak na ga\u0142\u0105zkach wody pere\u0142ka, Kiedy j\u0105 wicher skrysztali. Podnios\u0142a g\u0142ow\u0119 nad \u0142\u00F3\u017Cko, Rzuci\u0142a na nas oczyma, G\u0142owa opada na \u0142\u00F3\u017Cko, W twarzyczce blado\u015B\u0107 op\u0142atka, R\u0119ce stygn\u0105, a serduszko Bije z cicha, bije z rzadka. Ju\u017C stan\u0119\u0142o... ju\u017C jej ni\u00E9 ma! Umar\u0142a! ach, jaka szkoda! S\u0142uchaj\u0105c p\u0142aka\u0142em szczerze. Czy to znajoma twoja, czy siostrzyczka m\u0142oda? Ale nie p\u0142acz, niechaj jej wieczny pok\u00F3j \u015Bwieci, B\u0119dziemy za ni\u0119 co dzie\u0144 m\u00F3wili pacierze. To jedna \u015Bmier\u0107, moje dzieci; Ale jest straszniejsza druga, Bo nie umarza od razu, Powolna, bolesna, d\u0142uga: \u015Amier\u0107 ta dwie spo\u0142em osoby ugodzi, Lecz moje tylko zabija nadzieje, Drugiej bynajmniej nie szkodzi. Ona \u017Cyje, ona chodzi, Kilka drobnych \u0142ez wyleje, Potem w niej czucie rdzawieje, I zosta\u0142a na kszta\u0142t g\u0142azu. Ach, dwie osoby uderza od razu! Lecz moje tylko zabi\u0142a nadzieje, A jej bynajmniej nie szkodzi! Kwitnie \u017Cyciem, kwitnie zdrowiem. Tak\u0105 \u015Bmierci\u0105 umar\u0142a... kto? o nie... nie powiem! Nieprawda\u017C, dzieci? straszniejsza daleko, Gdy trup z rozwart\u0105, ot tak, powiek\u0105. Jednak umar\u0142a!... Kiedy p\u0142acz\u0119, r\u0119ce \u0142ami\u0119, Zbiegli si\u0119 ludzie doko\u0142a, Wyci\u0105gaj\u0105 d\u0142ugie szyje, Jeden m\u00F3wi, \u017Ce ja k\u0142ami\u0119, Drugi potr\u0105ca i wo\u0142a: \"Patrz szale\u0144cze, ona \u017Cyje!\" Nie wierz, cho\u0107by ci szyderce Po tysi\u0105c razy m\u00F3wili: S\u0142uchaj, co m\u00F3wi to serce: Nie masz, nie masz Maryli! Jeszcze rodzaj \u015Bmierci trzeci: \u015Amier\u0107 wieczna, jak Pismo m\u00F3wi. Biada, biada cz\u0142owiekowi, Kt\u00F3rego ta \u015Bmier\u0107 zabierze! T\u0105 \u015Bmierci\u0105 mo\u017Ce ja umr\u0119, dzieci; Ci\u0119\u017Ckie, ci\u0119\u017Ckie moje grzechy! Przeciwko \u015Bwiatu i przeciwko sobie Ci\u0119\u017Csze twoje, ni\u017Celi przeciw Bogu, grzechy. Cz\u0142owiek nie jest stworzony na \u0142zy i u\u015Bmiechy, Ale dla dobra bli\u017Anich swoich, ludzi. Jakkolwiek w twardej B\u00F3g do\u015Bwiadcza probie, Zapomnij o swym proszku, zwa\u017C na ogrom \u015Bwiata Ta my\u015Bl wielka pomniejsze zapa\u0142y przystudzi. S\u0142uga bo\u017Cy pracuje do p\u00F3\u017Anego lata, Gnu\u015Bnik tylko zawczasu zamyka si\u0119 w grobie, Nim go Pan tr\u0105b\u0105 straszliw\u0105 przebudzi. Ksi\u0119\u017Ce! a to s\u0105 czary? sztuka niepoj\u0119ta! Musi posiada\u0107 czarodziejskie sztuki, Albo te\u017C nas pods\u0142ucha\u0142 i wszystko pami\u0119ta Wszak ja od niej s\u0142ysza\u0142em te\u017C same nauki! Ca\u0142a rzecz s\u0142owo w s\u0142owo jak z ust jej wyj\u0119ta, Przy owym po\u017Cegnaniu, owego wieczora. W\u0142a\u015Bnie, w\u0142a\u015Bnie to by\u0142a do kazania para! S\u0142ysza\u0142em od niej s\u0142\u00F3wek pi\u0119knobrzmi\u0105cych wiele: Ojczyzna i nauki, s\u0142awa, przyjaciele! Lecz teraz groch ten ca\u0142kiem od \u015Bciany odpada, Ja sobie spokojnie drz\u00E9mi\u0119. Kiedy\u015B duch m\u00F3j przy wieszczym zapala\u0142 si\u0119 rymie, Kiedy\u015B budzi\u0142 mi\u0119 ze snu tryumf Milcyjada. M\u0142odo\u015Bci, ty nad poziomy Wylatuj, a okiem s\u0142o\u0144ca Ludzko\u015Bci ca\u0142e ogromy Przeniknij z ko\u0144ca do ko\u0144ca! Ju\u017C tchnienie jej rozwia\u0142o te kszta\u0142ty olbrzymie! Zosta\u0142 si\u0119 lekki cienik, mara blada, Drobniuchne \u017Ad\u017Ab\u0142a od\u0142amki Kt\u00F3re lada motyl spasa, Kt\u00F3re by ona mog\u0142a wci\u0105gn\u0105\u0107 z odetchnieniem; A ona chce budowa\u0107 na tym proszku zamki! Zrobiwszy mnie komarem, chce zmieni\u0107 w Atlasa D\u017Awigaj\u0105cego nieba kamiennym ramieniem. Na pr\u00F3\u017Cno! jedna tylko iskra jest w cz\u0142owieku, Raz tylko w m\u0142odocianym zapala si\u0119 wieku. Czasem j\u0105 oddech Minerwy roznieci, Wtenczas nad ciemne plemiona Powstaje m\u0119drzec, i gwiazda Platona W d\u0142ugie wieki wiek\u00F3w \u015Bwieci. Iskr\u0119 t\u0119 je\u015Bli duma roz\u017Carzy w pochodnie, Wtenczas zagrzmi bohater, pnie si\u0119 do szkar\u0142atu Przez wielkie cnoty i przez wi\u0119ksze zbrodnie, I z pastuszego kija robi ber\u0142o \u015Bwiatu Albo skinieniem oka stare trony wali. Czasem t\u0119 iskr\u0119 oko niebianki zapali, Wtenczas trawi si\u0119 w sobie, \u015Bwieci sama sobie Jako lampa w rzymskim grobie. O nieszcz\u0119\u015Bliwy zapale\u0144cze m\u0142ody! W \u017Calach, kt\u00F3re tak mocno zraniona pier\u015B j\u0105ka, \u017Be nie jeste\u015B zbrodniarzem, odkrywam dowody; I \u017Ce pi\u0119kno\u015B\u0107, za kt\u00F3r\u0105 tw\u00F3j si\u0119 rozum b\u0142\u0105ka, Nie z samej tylko powabna urody. Jak z zapa\u0142em kocha\u0142e\u015B, tak na\u015Bladuj godnie My\u015Blenia i uczucia niebieskiej istoty. Zbrodniarz j\u0105 kochaj\u0105cy wr\u00F3ci\u0142by do cnoty, A ty, niby cnotliwy, puszczasz si\u0119 na zbrodnie! Jakakolwiek przeszkoda tutaj was rozdwoi: Id\u0105 ku sobie gwiazdy, cho\u0107 je mg\u0142y zaciemi\u0105, Mg\u0142a zniknie, gwiazda z gwiazd\u0105 na wieki si\u0119 spoi, \u0141a\u0144cuchy tu wi\u0105\u017C\u0105ce prysn\u0105 razem z ziemi\u0105, A tam nad ziemi\u0105 znowu poznaj\u0105 si\u0119 swoi, I nami\u0119tno\u015B\u0107, cho\u0107 zbytni\u0105, Pan B\u00F3g wam przebaczy. Jako? ty wiesz o wszystkim? co to wszystko znaczy? \"Jej serce r\u00F3wnie \u015Bwi\u0119te, jak powabne lice! \u0141a\u0144cuch, kt\u00F3ry tu wi\u0105\u017Ce, nad ziemli\u0105 opadnie!\" Ty wiesz o wszystkim, ty nas pods\u0142ucha\u0142e\u015B zdradnie, Wy\u0142udzi\u0142e\u015B tajemnic\u0119 Ukrywan\u0105 w sercu na dnie, O kt\u00F3rej przyjaciele nie wiedz\u0105 najszczersi. Bo jedn\u0119 r\u0119k\u0119 na cyprysu drzewie, A drug\u0105 k\u0142ad\u0105c na piersi, Zaprzysi\u0119gli\u015Bmy milcze\u0107, i nikt o tym nie wie. Ale tak, przypominam... tak, jednego razu, Kiedy przez czarodziejski p\u0119dzla wynalazek Odkradzione jej wdzi\u0119ki przenios\u0142em w obrazek, Przyjacio\u0142om okaza\u0107 chcia\u0142em cud obrazu. Lecz to, co mnie unosi, ich nawet nie ruszy, Czu\u0142o\u015B\u0107 dla nich zabaw\u0105, kt\u00F3ra nam potrzeb\u0105; Nie maj\u0105 oka duszy, nie przejrz\u0105 do duszy! Zimnym cyrklem chc\u0105 mierzy\u0107 pi\u0119kno\u015Bci zalety! Jak wilk lub jak astronom patrzaj\u0105 na niebo. Inny jest wzrok pasterza, kachanka, poety. Ach! ja tak j\u0105 na martwym ub\u00F3stwiam obrazku, \u017Be nie \u015Bmiem licem skazi\u0107 jej bezbronnych ustek, I gdy dobranoc daj\u0119 przy ksi\u0119\u017Cyca blasku Albo je\u015Bli w pokoju lampa jeszcze p\u0142onie, Nie \u015Bmiem rozkry\u0107 mych piersi, z szyi odpi\u0105\u0107 chustek, Nim jej listkiem cyprysu oczu nie zas\u0142oni\u0119. A moi przyjaciele!... \u017Ca\u0142uj\u0119 po\u015Bpiechu!.. Jeden, gdy ub\u00F3stwienie w oku moim czyta, Ledwie zgryzion\u0105 warg\u0105 nie upu\u015Bci\u0142 \u015Bmiechu, I rzek\u0142 ziewaj\u0105c: \"at sobie kobi\u00E9ta!\" Drugi przyda\u0142: \"jeste\u015B dziecko\"... Ach, ten to starzec z swoim przekl\u0119tym rozumem Pewnie wyda\u0142 nas zdradziecko! Opowiedzia\u0142 na rynku, przed dzie\u0107mi, przed t\u0142umem; A kto\u015B z tych dziatek, albo z gawiedzi, Przyszed\u0142 i ksi\u0119dzu wyzna\u0142 na spowiedzi... Mo\u017Ce\u015B ty mnie podst\u0119pnie bada\u0142 na spowiedzi? I na c\u00F3\u017C nam te zdrady, spowied\u017A i podst\u0119py? Chocia\u017C si\u0119 dziwnym k\u0142\u0119bkiem twoja \u017Ca\u0142o\u015B\u0107 gmatwa, Lecz czyj wzrok na bieg czucia nie jest ca\u0142kiem t\u0119py, Temu do wywik\u0142ania tajemnica \u0142atwa. Prawda! lecz to s\u0105 ludzkiej w\u0142asno\u015Bci narowy, \u017Be, co dzie\u0144 ca\u0142y w sercu tkwi bole\u015Bnie, Na noc przechodzi do g\u0142owy: Wtenczas cz\u0142owiek sam nie wie, co rozplecie we \u015Bnie. Dawno, dawno!... raz mia\u0142em przypadek ten samy. Po pierwszym z ni\u0105 widzeniu wr\u00F3ciwszy do domu Poszed\u0142em spa\u0107, ni s\u0142\u00F3wka nie m\u00F3wi\u0105c nikomu. Nazajutrz, gdy dzie\u0144 dobry przynios\u0142em dla mamy: \"Co to jest, m\u00F3wi do mnie, \u017Ce\u015B taki pobo\u017Cny? Modlisz si\u0119 przez noc ca\u0142\u0105, wzdychasz nieustannie I litanij\u0105 m\u00F3wisz o Naj\u015Bwi\u0119tszej Pannie\". Zrozumia\u0142em i na noc zamkn\u0105\u0142em podwoje, Ale teraz nie mog\u0119 by\u0107 r\u00F3wnie ostro\u017Cny. Nie mam domu; gdzie przyjd\u0119, tam pos\u0142anie moje, A cz\u0119sto przez sen gadam... w my\u015Blach jak na fali! Ustawna burza, zawieja, B\u0142y\u015Bnie i zmierzchnie, Mn\u00F3stwo si\u0119 zarys\u00F3w skleja, W jakie\u015B tworzyd\u0142o ocali, I znowu pierzchnie. Jeden tylko obrazek na zawsze wyryty, Czy rzucam si\u0119 na piasek i patrz\u0119 w g\u0142\u0105b ziemn\u0105; B\u0142yszczy jak ksi\u0119\u017Cyc w wodzie odbity: Nie mog\u0119 dosta\u0107, lecz b\u0142yszczy przede mn\u0105; Czyli wzrokiem od ziemi strzel\u0119 na b\u0142\u0119kity, Za moim wzrokiem doko\u0142a P\u0142ynie i posta\u0107 anio\u0142a A\u017C na g\u00F3rne nieba szczyty. Potem jak orlik na \u017Caglach pierza Stanie w chmurze i z wysoka, Nim sam upadnie na zwierza, Ju\u017C go zabi\u0142 strza\u0142\u0105 oka; Nie wzrusza si\u0119 i z lekka w jednym miejscu chwieje, Jakby upl\u0105tany w sid\u0142o Albo do nieba przybity za skrzyd\u0142o: Tak w\u0142a\u015Bnie ona nade mn\u0105 ja\u015Bnieje! Czyli s\u0142o\u0144ce \u015Bwiatu p\u0142onie, Czy noc wci\u0105ga szat\u0119 ciemn\u0105; Jej wygl\u0105dam, za ni\u0105 goni\u0119, Zawsze przy mnie, lecz nie ze mn\u0105! Ot\u00F3\u017C, gdy ona stanie przed mymi oczyma, A sam jestem na polu albo w gaj\u00F3w cieniu, Na pr\u00F3\u017Cno ka\u017C\u0119 milcze\u0107, j\u0119zyk nie dotrzyma, Przem\u00F3wi\u0119 do niej s\u0142\u00F3wko, nazw\u0119 po imieniu, A z\u0142y cz\u0142owiek pods\u0142ucha. Tak w\u0142a\u015Bnie dzi\u015B rano Zdradliwie mi\u0119 pods\u0142uchano. Ranek by\u0142... wraz opisz\u0119. Pami\u0119tam dzi\u015B jeszcze, Na kilka godzin pierwej wyla\u0142y si\u0119 deszcze, W dolinach tuman na kszta\u0142t pr\u00F3sz\u0105cego \u015Bniegu, A na \u0142\u0105kach zaranna po\u0142yska si\u0119 rosa, Gwiazdy w b\u0142\u0119kit ton\u0119\u0142y po nocnym obiegu: Jedna tylko nade mn\u0105 \u015Bwieci gwiazdka wschodnia; Kt\u00F3r\u0105 wtenczas widzia\u0142em, kt\u00F3r\u0105 widz\u0119 co dnia. Tam przy altanie cha! cha! pobieg\u0142em z ukosa... To nie o tym poranku! ha! sza\u0142 romansowy! Przekl\u0119ty zawrocie g\u0142owy!... By\u0142 ranek; kiedy dumam, narzekam i j\u0119cz\u0119, Deszcz la\u0142 jak z wiadra, t\u0119gi wicher dmucha\u0142; Utuli\u0142em g\u0142ow\u0119 w krzaczek... Ten ladaco mi\u0119 pods\u0142ucha\u0142... Lecz nie wiem; czy tylko j\u0119ki, Czy nawet imi\u0119 pods\u0142ucha\u0142; Bo bardzo blisko by\u0142 krzaczek. O biedny, biedny m\u0142odzie\u0144cze! Co m\u00F3wisz? kto ci\u0119 pods\u0142ucha\u0142? Kto? oto pewny robaczek male\u0144ki Kt\u00F3ry pe\u0142za\u0142 tu\u017C przy g\u0142owie, \u015Awi\u0119toja\u0144ski to robaczek. Ach, jakie ludzkie stworzenie! Przype\u0142zn\u0105\u0142 do mnie i powie \"Biedny cz\u0142owieku, po co to j\u0119czenie? Ej, dosy\u0107 rozpacz\u0105 grzeszy\u0107! Kto temu winien, \u017Ce pi\u0119kna dziewczyna, \u017Be\u015B czu\u0142y? nie twoja wina. Patrz, m\u00F3wi\u0142 dalej robaczek, Na iskr\u0119, co ze mnie strzela I ca\u0142y obja\u015Bnia krzaczek. Zrazu szuka\u0142em w niej chluby, Teraz widz\u0119, \u017Ce b\u0119dzie przyczyn\u0105 mej zguby I zwabi nieprzyjaciela. Ilu\u017C to braci moich z\u0142e jaszczurki spas\u0142y! Kl\u0105\u0142em wi\u0119c ozdob\u0119 w\u0142asn\u0105, Kt\u00F3ra na mnie \u015Bmier\u0107 sprowadza, Chc\u0119, \u017Ceby te iskry zgas\u0142y; Ale c\u00F3\u017C robi\u0107? nie moja w tym w\u0142adza. I p\u00F3ki \u017Cyj\u0119, te iskry nie zgasn\u0105\". Tak, p\u00F3ki \u017Cyj\u0119, te iskry nie zgasn\u0105! A pos\u0142uchajcie... a jaki cud, jaki! Tato, s\u0142ysza\u0142e\u015B o cudzie? Czy mo\u017Cna, \u017Ceby robaki Rozmawia\u0142y tak jak ludzie? Czemu\u017C nie? chod\u017A tu, malcze, pod kantorek, Nachyl si\u0119 i przy\u0142\u00F3\u017C uszko; Tu biedna duszka prosi o troje paciorek. Aha, s\u0142yszysz, jak ko\u0142ata? Tak tak, tak tak, tata, tata. A dalib\u00F3g\u017Ce ko\u0142ata, Jak zegarek pod poduszk\u0105. Co to jest? tata, tek, ta tek! Ma\u0142y robaczek, ko\u0142atek, A niegdy\u015B wielki lichwiarz! Czego \u017C\u0105dasz, duszko? \"Prosz\u0119 o troje paciorek\". A tu\u015B mi, panie sknero! zna\u0142em si\u0119 z tym dziadem; By\u0142 moim bliskim s\u0105siadem; Zakopawszy si\u0119 do z\u0142ota, Zawaliwszy chat\u0119 dr\u0105giem; Nie dba\u0142, \u017Ce w progu j\u0119czy wdowa i sierota Nikogo nie obdarzy\u0142 chlebem ni szel\u0105giem. Za \u017Cycia dusza jego przy pieni\u0119dzy worku Le\u017Ca\u0142a na dnie w kantorku. Za to i teraz po \u015Bmierci, Nim s\u0142uszn\u0105 kar\u0119 odbierze w piekle, S\u0142yszycie, jak gryzie w\u015Bciekle, Jak \u015Bwidruje i jak wierci. Przecie\u017C, je\u015Bli \u0142aska czyja, M\u00F3wcie trzy Zdrowa\u015B Maryja. A co, s\u0142ysza\u0142e\u015B pisk z\u0142ego ducha? Przeb\u00F3g, co si\u0119 tobie plecie? Nic nie ma, wsz\u0119dzie noc g\u0142ucha! Nadstaw tylko lepiej ucha. Chod\u017A tu, chod\u017A tu, moje dzieci\u0119! Czy s\u0142ysza\u0142e\u015B? Prawda, tato, Co\u015B tam gada. C\u00F3\u017C ty na to? P\u00F3jd\u017Acie spa\u0107, dzieci, co si\u0119 wam marzy, Nic ani sza\u015Bnie, cicho woko\u0142o. Nie dziw, g\u0142osu natury nie dos\u0142ysz\u0105 starzy! M\u00F3j bracie, we\u017A wody w d\u0142onie I zmyj troch\u0119 twoje czo\u0142o, Mo\u017Ce ten zapa\u0142 gwa\u0142towny och\u0142onie. Oto dziesi\u0105ta wybija I kur pierwsze daje has\u0142o: Czas ucieka, \u017Cycie mija I pierwsze \u015Bwiat\u0142o zagas\u0142o. Jeszcze, jeszcze dwie godziny, Jak mnie zimno! Wiatr zimny \u015Bwiszcze przez szczeliny: Jak tu zimno! Gdzie\u017C jestem? W przyjaciela domu. Pewnie ci\u0119 nastraszy\u0142em o niezwyk\u0142ej porze, Do nieznanego miejsca, w dziwacznym ubiorze? Musia\u0142em wiele gada\u0107? ach, nie m\u00F3w nikomu! Jestem biedny podr\u00F3\u017Cny, z dalekich stron jad\u0119. W m\u0142odo\u015Bci jeszcze, na \u015Brodku go\u015Bci\u0144ca, Napad\u0142, odar\u0142 mi\u0119 ca\u0142kiem skrzydlaty z\u0142oczy\u0144ca. Nie mam sukien; co znajd\u0119, to na siebie k\u0142ad\u0119. Ach, odar\u0142 mi\u0119, odebra\u0142 wszystkie skarby \u015Bwiata; Zosta\u0142a przy mnie jedna niewinno\u015Bci szata! Uspok\u00F3j si\u0119, dla Boga! Kto to zgasi\u0142 \u015Bwi\u00E9c\u0119? Ka\u017Cdy cud chcesz t\u0142umaczy\u0107; biegaj do rozumu... Lecz natura, jak cz\u0142owiek, ma swe tajemnice, Kt\u00F3re nie tylko chowa przed oczyma t\u0142umu, Ale \u017Cadnemu ksi\u0119dzu i m\u0119drcom nie wyzna! Synu m\u00F3j! Synu! G\u0142os ten jakby blaskiem gromu Rozum m\u00F3j z mrocz\u0105cego wydobywa cienia! Tak, poznaj\u0119, gdzie jestem, w czyim jestem domu. Tak, ty\u015B m\u00F3j drugi ojciec, to moja ojczyzna! Poznaj\u0119 luby domek! jak si\u0119 wszystko zmienia! Dziatki uros\u0142y, ciebie przypr\u00F3sza siwizna! Jak to? znasz mi\u0119? to on!... nie... tak... nie, by\u0107 nie mo\u017Ce! Gustaw. Gustaw! ty Gustaw! Gustaw! wielki Bo\u017Ce! Ucze\u0144 m\u00F3j! syn m\u00F3j! Ojcze, jeszcze \u015Bciska\u0107 mog\u0119! Bo potem... wkr\u00F3tce... zaraz p\u00F3jd\u0119 w kraj daleki! Ach, i ty b\u0119dziesz musia\u0142 wybra\u0107 si\u0119 w t\u0119 drog\u0119, U\u015Bci\u015Bniemy si\u0119 wtenczas, ale ju\u017C na wieki! Gustaw! sk\u0105d? k\u0119dy\u015B? przeb\u00F3g! tak d\u0142uga w\u0119dr\u00F3wka? Gdzie\u015B ty bywa\u0142 dotychczas, przyjacielu m\u0142ody? Nie wiedzie\u0107 k\u0119dy\u015B znikn\u0105\u0142, jakby\u015B wpad\u0142 do wody, Litery nie napisa\u0107, nie nakaza\u0107 s\u0142\u00F3wka? Wszak to lat tyle!... Gustaw! c\u00F3\u017C si\u0119 z tob\u0105 dzieje? Ty niegdy\u015B w mojej szkole ozdoba m\u0142odzie\u017Cy, Na tobie najpi\u0119kniejszem zak\u0142ada\u0142 nadzieje; Czy mo\u017Cna tak si\u0119 zgubi\u0107? w jakiej\u017Ce odzie\u017Cy? Starcze! a gdy ja zaczn\u0119 oskar\u017Ca\u0107 nawzajem, Przeklina\u0107 twe nauki, na sam widok zgrzyta\u0107? Ty mnie zabi\u0142e\u015B! - ty mnie nauczy\u0142e\u015B czyta\u0107! W pi\u0119knych ksi\u0119gach i pi\u0119knym przyrodzeniu czyta\u0107! Ty dla mnie ziemi\u0119 piek\u0142em zrobi\u0142e\u015B i rajem! A to jest tylko ziemia! Co s\u0142ysz\u0119? o Chryste! Ja ciebie chcia\u0142em zgubi\u0107? mam sumienie czyste! Kocha\u0142em ci\u0119 jak syna! I dlatego w\u0142a\u015Bnie Daruj\u0119 ci! Ach! o nic nie prosi\u0142em Boga, Jak abym ci\u0119 raz jeszcze na \u017Cyciu obaczy\u0142! U\u015Bci\u015Bnijmy si\u0119 jeszcze, nim druga zaga\u015Bnie. Pan B\u00F3g do twojej pro\u015Bby przychyli\u0107 si\u0119 raczy\u0142. Lecz ju\u017C p\u00F3\u017Ano, a d\u0142uga do przebycia droga! Chociam mocno ciekawy s\u0142ysze\u0107 twe przygody, Lecz teraz potrzebujesz spoczynku i wczasu. Jutro... Dzi\u0119kuj\u0119, przyj\u0105\u0107 nie mog\u0119 gospody, Bo ju\u017C mi na zap\u0142at\u0119 nie staje zapasu. Jak to? O! tak! przekl\u0119ci, kt\u00F3rzy nic nie p\u0142ac\u0105! Za wszystko trzeba p\u0142aci\u0107: lub wzajemn\u0105 prac\u0105, Albo wdzi\u0119cznym uczuciem, datkiem jednej \u0142ezki, Za kt\u00F3r\u0105 znowu Ojciec odp\u0142aci niebieski. Ale ja, przeb\u0142\u0105dziwszy te kraje pami\u0105tek, Gdzie tyle \u0142ez zabiera ka\u017Cdy znany k\u0105tek, I reszt\u0119 uczu\u0107, i \u0142zy wyla\u0142em ostatnie, A nowych d\u0142ug\u00F3w nie chc\u0119 zaci\u0105ga\u0107 bezp\u0142atnie. Niedawno odwiedza\u0142em dom nieboszczki matki, Ledwie go pozna\u0107 mog\u0142em! ju\u017C ledwie ostatki! K\u0119dy spojrzysz, - rudera, pustka i zniszczenie! Z p\u0142ot\u00F3w ko\u0142y, z posadzek wyj\u0119to kamienie, Dziedziniec mech zarasta, pio\u0142un, ostu zio\u0142a, Jak na sm\u0119tarzu w p\u00F3\u0142noc, milczenie doko\u0142a! O, inny dawniej bywa\u0142 przyjazd m\u00F3j w te bramy; Po kr\u00F3tkim oddaleniu gdym wraca\u0142 do mamy, Ju\u017C mi\u0119 dobre \u017Cyczenia spotka\u0142y z daleka, \u017Byczliwa domu czelad\u017A a\u017C za miastem czeka, Na rynek siostry, bracia wybiegaj\u0105 mali, \"Gustaw! Gustaw!\" wo\u0142aj\u0105, pojazd zatrzymali: Lec\u0105 nazad, go\u015Bci\u0144ca wzi\u0105wszy po pierogu; Mama z b\u0142ogos\u0142awie\u0144stwem czeka mi\u0119 na progu; Wrzask wsp\u00F3\u0142uczni\u00F3w, przyjaci\u00F3\u0142, ledwo nie zag\u0142uszy!... Teraz pustka, noc, cicho\u015B\u0107, ani \u017Cywej duszy! S\u0142ycha\u0107 tylko psa ha\u0142as i co\u015B na kszta\u0142t stuku: Ach! ty\u017C to, psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku! Str\u00F3\u017Cu i niegdy\u015B ca\u0142ej kochanku rodziny, Z licznych s\u0142ug i przyjaci\u00F3\u0142 ty\u015B zosta\u0142 jedyny! Cho\u0107 g\u0142odem przemorzony i skurczony laty, Pilnujesz wr\u00F3t bez zamka i bez pan\u00F3w chaty. Kruku m\u00F3j! p\u00F3jd\u017A tu, Kruku! Bie\u017Cy, staje, s\u0142ucha, Skacze na piersi, wyje i pada, bez ducha!... Ujrza\u0142em \u015Bwiat\u0142o w oknach: wchodz\u0119, c\u00F3\u017C si\u0119 dzieje? Z latarni\u0105, z siekierami pl\u0105druj\u0105 z\u0142odzieje, Burz\u0105c do reszty \u015Bwi\u0119tej przesz\u0142o\u015Bci ostatki! W miejscu, gdzie sta\u0142o niegdy\u015B \u0142o\u017Ce mojej matki, Z\u0142odziej r\u0105ba\u0142 pod\u0142og\u0119 i odrywa\u0142 ceg\u0142y, Schwyci\u0142em, zgniot\u0142em, - oczy na \u0142eb mu wybieg\u0142y! Siadam na ziemi p\u0142acz\u0105c; w przedporannym mroku Kto\u015B nasuwa si\u0119, kijem podpieraj\u0105c kroku. Kobieta w reszcie stroju, schorza\u0142a, wyblad\u0142a, Bardziej do czyscowego podobna widziad\u0142a, Gdy obaczy straszliw\u0105 mar\u0119 w pustym gmachu, \u017Begnaj\u0105c si\u0119 i krzycz\u0105c s\u0142ania si\u0119 z przestrachu. Nie b\u00F3j si\u0119! Pan B\u00F3g z nami! kto\u015B, moja kochana? Czego, po domu pustym b\u0142\u0105kasz si\u0119 tak z rana? \"Jestem biedna uboga; ze \u0142zami odpowie; W tym domu niegdy\u015B moi mieszkali panowie; Dobrzy panowie, niech im wieczny pok\u00F3j \u015Bwieci! Ale Pan B\u00F3g nie szcz\u0119\u015Bci\u0142 dla nich i dla dzieci: Pomarli, dom ich pustk\u0105, upada i gnije, O paniczu nie s\u0142ycha\u0107, pewnie ju\u017C nie \u017Cyje\". Krwi\u0105 mnie serce zabieg\u0142o, wspar\u0142em si\u0119 u proga... Ach! wi\u0119c wszystko min\u0119\u0142o? Pr\u00F3cz duszy i Boga! Wszystko minie na ziemi: szcz\u0119\u015Bcie i niedole. Ile\u017C znowu pami\u0105tek w twoim domku, w szkole! Tum z dzie\u0107mi na dziedzi\u0144cu przesypywa\u0142 piasek, Po gniazda ptasze w tamten biegali\u015Bmy lasek, K\u0105piel\u0105 by\u0142a rzeczka u okien ciek\u0105ca, Po b\u0142oniach z studentami grali\u015Bmy w zaj\u0105ca. Tam do gaju chodzi\u0142em w wiecz\u00F3r lub przede dniem, By odwiedzi\u0107 Homera, rozm\u00F3wi\u0107 si\u0119 z Tassem Albo ogl\u0105da\u0107 Jana zwyci\u0119stwo pod Wiedniem. Wnet zwo\u0142ywam sp\u00F3\u0142uczni\u00F3w, szykuj\u0119 pod lasem: Tu krwawe z chmur poha\u0144skich \u015Bwiec\u0105 si\u0119 ksi\u0119\u017Cyce, Tam Niemc\u00F3w potrwo\u017Conych nast\u0119puj\u0105 roty; Ka\u017C\u0119 wodze ukr\u00F3ci\u0107, w toku z\u0142o\u017Cy\u0107 groty, Wpadam, a za mn\u0105 szabel polskich b\u0142yskawice! Przerzedzaj\u0105 si\u0119 chmury, wrzask o gwiazdy bije, Gradem lec\u0105 turbany i obci\u0119te szyje, Janczar\u00F3w zgraja pierzch\u0142a lub do piasku wbita, Zr\u0105ban\u0105 z koni jazd\u0119 roznios\u0142y kopyta. A\u017C pod wa\u0142 trzebim drog\u0119!... ten wzg\u00F3rek by\u0142 wa\u0142em. Tam ona wysz\u0142a, patrze\u0107 na igraszk\u0119 dzieci, Tam, gdy j\u0105 przy chor\u0105gwi Proroka ujrza\u0142em, Natychmiast umar\u0142 we mnie Godfred i Jan Trzeci. Odt\u0105d wszystkich spraw moich, ch\u0119ci, my\u015Bli pani\u0105, Ach, odt\u0105d dla niej tylko, o niej, przez ni\u0105, za ni\u0105! Jej pe\u0142ne dot\u0105d jeszcze wszystkie okolice: Tu po raz pierwszy boskie obaczy\u0142em lice, Tu mnie pierwszej rozmowy uczci\u0142a wyrazem, Tutaj, na wzg\u00F3rku, Russa czytali\u015Bmy razem; Altank\u0119 jej pod tymi uwi\u0105za\u0142em ch\u0142ody, Z tych las\u00F3w przynosi\u0142em kwiateczki, jagody, Z tych zdroj\u00F3w, stoj\u0105c przy mnie, wywabia\u0142a w\u0119dk\u0105 Srebrnopi\u00F3rego karpia, pstr\u0105ga z kra\u015Bn\u0105 c\u0119tk\u0105; A dzi\u015B!... P\u0142acz; lecz niestety, bole\u015B\u0107 przypomnienia Nas samych trawi, a nic wko\u0142o nas nie zmienia! Dzisiaj po latach tylu, po takiej przemianie, Na miejscach najszcz\u0119\u015Bliwszych, w najsmutniejszym stanie! Gdyby\u015B wzi\u0105\u0142 martwy kamie\u0144, z kt\u00F3rym igra dzieci\u0119, I gdyby\u015B z tym kamieniem obchodzi\u0142 po \u015Bwiecie, A potem, do Ojczyzny wr\u00F3ciwszy z daleka, Ten sam kamie\u0144, dla tego\u017C samego cz\u0142owieka, Co nim kiedy\u015B jak dziecko igra\u0142 przy piastunie, Dzi\u015B dla starca zmar\u0142ego da\u0142 pod g\u0142ow\u0119 w trunie; Gdyby z tego kamienia gorzka \u0142za nie ciek\u0142a, Ksi\u0119\u017Ce, kamie\u0144 bez s\u0105du rzu\u0107 prosto do piek\u0142a! O! \u0142za ta nie jest gorzka, gdy w obecne troski Przypomnianego szcz\u0119\u015Bcia miesza nektar boski; Czu\u0142o\u015B\u0107 j\u0105 u ludzko\u015Bci wylewa o\u0142tarza. Gorzk\u0105 trucizn\u0119 s\u0105cz\u0105 tylko \u0142zy zbrodniarza. S\u0142uchaj, powiem co\u015B jeszcze... By\u0142em i w ogrodzie, Pod t\u0119\u017C por\u0119, w jesieni, przy wieczornym ch\u0142odzie, Te\u017C same cieniowane chmurami niebiosa, Ten\u017Ce bladawy ksi\u0119\u017Cyc i kroplista rosa, I tuman na kszta\u0142t z lekka pr\u00F3sz\u0105cego \u015Bniegu; I gwiazdy ton\u0105 w b\u0142\u0119kit po nocnym obiegu, I ta\u017C sama nade mn\u0105 \u015Bwieci gwiazdka wschodnia, Kt\u00F3r\u0105 wtenczas widzia\u0142em, kt\u00F3r\u0105 widz\u0119 co dnia; W tych\u017Ce miejscach to\u017C samo uczucie pali\u0142o. Wszystko by\u0142o jak dawniej - tylko jej nie by\u0142o! Podchodz\u0119 ku altance, jaki\u015B szmer u wni\u015Bcia, To ona?... Nie! to wietrzyk z\u017C\u00F3\u0142k\u0142e strz\u0105sa\u0142 li\u015Bcia. Altano! mego szcz\u0119\u015Bcia kolebko i grobie, Tum pozna\u0142, tum po\u017Cegna\u0142!... ach! com uczu\u0142 w tobie! To miejsce mo\u017Ce wczora by\u0142o jej siedzeniem, Ona wczora tym samym oddycha\u0142a tchnieniem! S\u0142ucham, ogl\u0105dam wko\u0142o, pr\u00F3\u017Cno wzrok si\u0119 b\u0142\u0105ka, Ma\u0142egom tylko ujrza\u0142 nad sob\u0105 paj\u0105ka, Z listka wisz\u0105c, u s\u0142abej ko\u0142ysa\u0142 si\u0119 nici, Ja i on r\u00F3wnie s\u0142abo do \u015Bwiata przybici! Opar\u0142em si\u0119 o drzewo, wtem na ko\u0144cu \u0142awki Widz\u0119 bukiety, trawk\u0119, listek po\u015Br\u00F3d trawki, Ten\u017Ce sam listek, listka mojego po\u0142owa, Kt\u00F3ry mi przypomina ostatnie: b\u0105d\u017A zdrowa! To m\u00F3j dawny przyjaciel, czulem go powita\u0142, D\u0142ugo z nim rozmawia\u0142em i o wszystkom pyta\u0142: Jak ona rano wstaje? czym si\u0119 bawi z rana? Jak\u0105 piosnk\u0119 najcz\u0119\u015Bciej gra u fortepiana? Do jakiego wybiega na przechadzk\u0119 zdroju? W jakim najcz\u0119\u015Bciej lubi bawi\u0107 si\u0119 pokoju? Czy na moje wspomnienie rumieni si\u0119 skromnie? Czy sama czasem nie chc\u0105c nie wspomina o mnie?... Lecz co s\u0142ysz\u0119! o straszna ciekawo\u015Bci karo! Kobieta!... Naprz\u00F3d!... Dzieci! znacie piosnk\u0119 star\u0105? Naprz\u00F3d ciebie wspomina Co chwila, co godzina. Jak\u017Ce kocha dziewczyna, Co chwil\u0119 przypomina. Potem po razu co dnia, A potem co tygodnia. Jak\u017Ce czu\u0142a dziewczyna, Co tydzie\u0144 przypomina! A potem co miesi\u0105ca Z pocz\u0105tku albo z ko\u0144ca. Jak\u017Ce dobra dziewczyna, Co miesi\u0105c przypomina! Biegn\u0105 wody potoku, Pami\u0119\u0107 nie w naszej mocy: Ju\u017C tylko raz co roku, Oko\u0142o Wielkiejnocy. Jaka grzeczna dziewczyna; Jeszcze co rok wspomina! Wi\u0119c ostatni przesz\u0142o\u015Bci odrzuci\u0142a szcz\u0105tek! Wi\u0119c ju\u017C jej moich nosi\u0107 nie wolno pami\u0105tek!... Wychodzi\u0142em z ogrodu, krok mi\u0119 w\u0142asny zdradza, Pod pa\u0142ac niewidoma ci\u0105gn\u0119\u0142a mi\u0119 w\u0142adza. Tysi\u0105c ogni\u00F3w p\u00F3\u0142nocne rozp\u0119dza ciemnoty, S\u0142ycha\u0107 wrzaski pojezdnych i karet tarkoty. Ju\u017C jestem blisko \u015Bciany, skradam si\u0119 poma\u0142u, Wciskam oczy ciekawe w podwoje z kryszta\u0142u, Wszystkie sto\u0142y nakryto, wszystkie drzwi przemkni\u0119to; Muzyka, \u015Bpiewy - jakie\u015B obchodzono \u015Bwi\u0119to! Toast!... s\u0142ysza\u0142em imi\u0119... ach, nie powiem czyje! Jaki\u015B g\u0142os nieznajomy wykrzykn\u0105\u0142: \"Niech \u017Cyje!\" \"Niech \u017Cyje!\" z ust tysi\u0105ca zabrzmia\u0142y te s\u0142owa; Tak, niech \u017Cyje!... i z cicha przyda\u0142em: b\u0105d\u017A zdrowa! Wtem (o, gdy mi\u0119 wspomnienia same nie zabij\u0105!) Ksi\u0105dz wyrzek\u0142 drugie imi\u0119 i krzykn\u0105\u0142: \"Niech \u017Cyj\u0105!\" Kto\u015B dzi\u0119kuje z u\u015Bmiechem... znam g\u0142os... pewnie ona. Nie wiem pewnie... nie mog\u0119 widzie\u0107 za zwierciad\u0142em; W\u015Bciek\u0142o\u015B\u0107 mi\u0119 o\u015Blepi\u0142a, popar\u0142em ramiona, Chcia\u0142em szyby rozsadzi\u0107... i bez duszy pad\u0142em... My\u015Bla\u0142em, \u017Ce bez duszy... tylko bez rozumu! Nieszcz\u0119sny! dobrowolnych szuka\u0142e\u015B m\u0119czarni. Jak trup samotny, obok weselnego t\u0142umu, Le\u017Ca\u0142em na zroszonej gorzkim p\u0142aczem darni: Sprzeczno\u015B\u0107 ostatnich w \u015Bwiecie pieszczot i m\u0119czarni! Przebudzony, ujrza\u0142em krwawy promyk wschodu. Czekam chwil\u0119: ju\u017C nigdzie blasku ani szumu. Ach, ta chwila jak piorun, a jak wieczno\u015B\u0107 d\u0142uga! Na strasznym chyba s\u0105dzie taka b\u0119dzie druga! Wtem anio\u0142 \u015Bmierci wywi\u00F3d\u0142 z rajskiego ogrodu! I na c\u00F3\u017C b\u00F3l rozdra\u017Cnia\u0107 w przygojonej ranie? Synu m\u00F3j, jest to dawna, lecz s\u0142uszna przestroga; \u017Be kiedy co si\u0119 sta\u0142o i ju\u017C nie odstanie, Potrzeba w tym uznawa\u0107 wol\u0105 Pana Boga. O nie! nas B\u00F3g urz\u0105dzi\u0142 ku wsp\u00F3lnemu \u017Cyciu, Jednakowa nam gwiazda \u015Bwieci\u0142a w powiciu, R\u00F3wni, cho\u0107 r\u00F3\u017Cnych zdarze\u0144 wykszta\u0142ceni ciekiem, Postaw\u0105 sobie bliscy, jednostajni wiekiem, Ten sam powab we wszystkim, to\u017C samo niechcenie, Te\u017C same w my\u015Blach sk\u0142adnie i w czuciach p\u0142omienie. Gdy nas wsz\u0119dzie to\u017Csamo\u015B\u0107 \u0142\u0105czy niedo\u015Bcig\u0142a, B\u00F3g osnu\u0142 przysz\u0142e w\u0119z\u0142y, a ty\u015B je rozstrzyg\u0142a! Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszcz\u0105 anieli, A dusz\u0119 gorsz\u0105 masz, gorsz\u0105 ni\u017Celi!... Przeb\u00F3g! tak ciebie o\u015Blepi\u0142o z\u0142oto! I honor\u00F3w \u015Bwiec\u0105ca ba\u0144ka, wewn\u0105trz pusta! Bodaj!... Niech, czego dotkniesz, przeleje si\u0119 w z\u0142oto; Gdzie tylko zwr\u00F3cisz serce i usta, Ca\u0142uj, \u015Bciskaj zimne z\u0142oto! Ja, gdybym r\u00F3wnie by\u0142 panem wyboru, I najcudniejsza posta\u0107 dziewicza, Jakiej B\u00F3g dot\u0105d nie pokaza\u0142 wzoru, Pi\u0119kniejsza ni\u017Cli anio\u0142\u00F3w oblicza, Ni\u017Cli sny moje, ni\u017Cli poet\u00F3w zmy\u015Blenia, Ni\u017Cli ty nawet... oddam j\u0105 za ciebie, Za s\u0142odycz twego jednego spojrzenia! Ach, i gdyby w posagu P\u0142yn\u0119\u0142o za ni\u0105 wszystkie z\u0142oto Tagu, Gdyby kr\u00F3lestwo w niebie, Odda\u0142bym j\u0105 za ciebie! Najmniejszych wzgl\u0119d\u00F3w nie zyska ode mnie Gdyby za tyle pi\u0119kno\u015Bci i z\u0142ota Prosi\u0142a tylko, a\u017Ceby jej luby Po\u015Bwi\u0119ci\u0142 ma\u0142\u0105 cz\u0105stk\u0119 \u017Cywota, Kt\u00F3r\u0105 dla ciebie ca\u0142kiem po\u015Bwi\u0119ca daremnie! Gdyby prosi\u0142a o rok, o p\u00F3\u0142 roka, Gdyby jedna z ni\u0105 pieszczota, Gdyby jedno mgnienie oka, Nie chc\u0119! nie! i na takie nie zezwol\u0119 \u015Bluby. A ty sercem ozi\u0119b\u0142ym, oboj\u0119tn\u0105 twarz\u0105, Wyrzek\u0142a\u015B s\u0142owo mej zguby I zapali\u0142a\u015B niecne ogniska, Kt\u00F3rymi \u0142a\u0144cuch wi\u0105\u017C\u0105cy nas pryska, Kt\u00F3re si\u0119 wiecznym piek\u0142em mi\u0119dzy nami \u017Carz\u0105, Na moje wieczne m\u0119czarnie! Zabi\u0142a\u015B mi\u0119, zwodnico! Nieba ci\u0119 ukarz\u0105, Sam ja... nie puszcz\u0119 bezkarnie, Id\u0119, zadr\u017Cyjcie, odmie\u0144ce! B\u0142yskotk\u0119 nios\u0119 dla jasnych pan\u00F3w! Ot, tym wina utocz\u0119 na \u015Blubne toasty... Ha! wyrodku niewiasty! \u015Amiertelne \u015Bcisn\u0119 wko\u0142o szyi twojej wie\u0144ce! Id\u0119 jak moj\u0119 w\u0142asno\u015B\u0107 do piek\u0142a zagrabi\u0107, Id\u0119!... O nie! nie... nie... \u017Ceby j\u0105 zabi\u0107, Trzeba by\u0107 troch\u0119 wi\u0119cej ni\u017C pierwszym z szatan\u00F3w! Precz to \u017Celazo! niech j\u0105 w\u0142asna pami\u0119\u0107 goni, Niech j\u0105 sumienia sztylety rani\u0105! P\u00F3jd\u0119, lecz p\u00F3jd\u0119 bez broni, P\u00F3jd\u0119 tylko spojrze\u0107 na ni\u0105 W salach, gdzie te od z\u0142ota \u015Bwiec\u0105ce pijaki Przy godowym hucz\u0105 stole! Ja w tej rozdartej sukni, z tym li\u015Bciem na czole, Wnijd\u0119 i stan\u0119 przy stole... Zdziwiona zgraja od sto\u0142u powsta\u0142a, Przepijaj\u0105 do mnie zdrowiem, Prosz\u0105 mi\u0119 siedzie\u0107: ja stoj\u0119 jak ska\u0142a, Ani s\u0142owa nie odpowiem. Pl\u0105cz\u0105 si\u0119 skoczne kr\u0119gi przy \u015Bpiewach i brz\u0119ku, Prosi mi\u0119 w taniec dru\u017Cba godowa, A ja z r\u0119k\u0105 na piersiach, z listkiem w drugim r\u0119ku, Nie odpowiem ani s\u0142owa! Wtem ona z swoim anielskim urokiem \"Go\u015Bciu m\u00F3j, rzecze, pozw\u00F3l! niech si\u0119 dowiem, Sk\u0105d przychodzisz, kto jeste\u015B?\" - Ja nic nie odpowiem; Tylko na ni\u0105 cisn\u0119 okiem, Ha! okiem! okiem jadowitej zmije, Ca\u0142e piek\u0142o z mych piersi przywo\u0142am do oka; Niech b\u0119dzie \u015Blep\u0105, martw\u0105 jak opoka, Na wskr\u00F3\u015B okiem przebij\u0119! Wgryz\u0119 si\u0119 jak piekielny dym pod jej powieki I w g\u0142owie utkwi\u0119 na wieki. B\u0119d\u0119 jej my\u015Bli czyste przez ca\u0142y dzie\u0144 brudzi\u0142 I w nocy j\u0105 ze snu budzi\u0142. A ona tak jest czu\u0142a, tak \u0142acno dotkliwa; Jako na trawce wiosenne puchy, Kt\u00F3re lada zefiru zwiewaj\u0105 podmuchy I lada rosa obrywa. Ka\u017Cde wzruszenie moje natychmiast j\u0105 wzruszy; Ka\u017Cdy przyostry wyraz zadra\u015Bnie; Od cienia smutku mego jej weso\u0142o\u015B\u0107 ga\u015Bnie: Tak znali\u015Bmy nawzajem czucia wsp\u00F3lnej duszy, Co jedno pomyl\u015Bli\u0142o, ju\u017C drugie odgad\u0142o. Ca\u0142\u0105 istno\u015Bci\u0105 po\u0142\u0105czeni \u015Bcis\u0142o, Spojrzawszy tylko na twarzy zwierciad\u0142o, Serce nasze jak w czystym widzieli\u015Bmy stoku. Jakie tylko uczucie na mych oczach b\u0142ys\u0142o, Natychmiast lotem promyka A\u017C do jej serca przenika, I na powr\u00F3t b\u0142yszczy w oku. Ach tak! tak j\u0105 kocha\u0142em! p\u00F3jd\u0119\u017C teraz trwo\u017Cy\u0107 I na kochanka larw\u0119 pot\u0119pie\u0144ca w\u0142o\u017Cy\u0107? Po co? czego chc\u0119 od niej? o zazdro\u015Bci pod\u0142a! I jakie\u017C s\u0105 jej grzechy? Czyli mi\u0119 s\u0142\u00F3wkiem dwuznacznym podwiod\u0142a? Czy wabi\u0105cymi \u0142owi\u0142a u\u015Bmiechy Albo k\u0142amliwe uk\u0142ada\u0142a lice? I gdzie\u017C s\u0105 jej przysi\u0119gi, jakie obietnice? Mia\u0142em\u017Ce od niej cho\u0107 przez sen nadziej\u0119? Nie! nie! sam urojone \u017Cywi\u0142em mamid\u0142a, Sam przyprawi\u0142em jady, od kt\u00F3rych szalej\u0119! Po c\u00F3\u017C ta w\u015Bciek\u0142o\u015B\u0107? jakie do niej prawa? Co za moj\u0105 wzgardzon\u0105 przemawia osob\u0105? Gdzie wielkie cnoty? \u015Bwietne czyny? s\u0142awa? Nic! nic! ach, jedn\u0119 mi\u0142o\u015B\u0107 mam za sob\u0105! Znam to; nigdym \u015Bmia\u0142ymi nie zgrzeszy\u0142 zap\u0119dy, Nie prosi\u0142em, a\u017Ceby by\u0142a mnie wzajemn\u0105: Prosi\u0142em tylko o male\u0144kie wzgl\u0119dy, Tylko \u017Ceby by\u0142a ze mn\u0105, Cho\u0107by jak krewna z krewnym, jak siostrzyczka z bratem, B\u00F3g \u015Bwiadkiem, przesta\u0142bym na tem. Gdybym m\u00F3wi\u0142: widz\u0119 j\u0105, widzia\u0142em j\u0105 wczora, I jutro widzie\u0107 b\u0119d\u0119; Z ni\u0105 z rana, w dzie\u0144 ko\u0142o niej, ko\u0142o niej z wieczora, Oddam pierwszy dzie\u0144 dobry, u sto\u0142u z ni\u0105 si\u0119d\u0119 - Ach, jak by\u0142bym szcz\u0119\u015Bliwy! Zap\u0119dzam si\u0119 marnie. Ty pod zazdro\u015Bnych oczu, chytrych \u017C\u0105de\u0142 stra\u017C\u0105! Ani obaczy\u0107 nie wolno bezkarnie. Po\u017Cegna\u0107, porzuci\u0107 ka\u017C\u0105... Umrze\u0107!... Kamienni ludzie! wy nie wiecie, Jak ci\u0119\u017Cka \u015Bmier\u0107 pustelnika! Konaj\u0105c patrzy na \u015Bwiat, sam jeden na \u015Bwiecie! D\u0142o\u0144 mu przychylna powiek nie zamyka! \u017Ba\u0142obne grono \u0142o\u017Ca nie otoczy, Nikt nie p\u00F3jdzie za trumn\u0105 do wieczno\u015Bci domu, Garsteczki piasku nie rzuci na oczy, Zap\u0142aka\u0107 nie masz komu! O, gdybym m\u00F3g\u0142 cho\u0107 przez sen pokaza\u0107 si\u0119 tobie, Gdyby\u015B na mojej pami\u0105tk\u0119 m\u0119ki Jeden przynajmniej dzionek chodzi\u0142a w \u017Ca\u0142obie, Przypi\u0119\u0142a jedn\u0119 czarn\u0105 wst\u0105\u017Ck\u0119 do sukienki!... Mo\u017Ce spojrzysz ukradkiem... i \u0142ezka bole\u015Bci... I pomy\u015Blisz westchn\u0105wszy: ach, on mi\u0119 tak kocha\u0142! St\u00F3j, st\u00F3j, \u017Ca\u0142osne piskl\u0119!... precz, wrzasku niewie\u015Bci! B\u0119d\u0119\u017C, jak dziecko szcz\u0119\u015Bcia, umieraj\u0105c szlocha\u0142? Wszystko mi, wszystko niebiosa wydar\u0142y, Lecz reszty dumy nie mog\u0105 odebra\u0107 \u017Bywy, o nic przed nikim nie umia\u0142em \u017Cebra\u0107, \u017Bebra\u0107 lito\u015Bci nie b\u0119d\u0119 umar\u0142y! R\u00F3b, co chcesz, jeste\u015B woli swojej pani\u0105. Zapomnij!... ja zapomn\u0119! wszak ju\u017C zapomnia\u0142em? Jej rysy... coraz ciemniej..., tak, ju\u017C si\u0119 zatar\u0142y! Ju\u017C ogarniony wieczno\u015Bci otch\u0142ani\u0105 Doczesnym pogardzam sza\u0142em... Ach, wzdycham! czego\u017C wzdycham? ha! westchn\u0105\u0142em za ni\u0105, Nie! nie mog\u0119 zapomnie\u0107 o niej i umar\u0142y. Wszak\u017Ce j\u0105 widz\u0119, wszak tu, o, tu stoi! P\u0142acze nade mn\u0105... jaka \u0142ezka szczera! P\u0142acz, moja luba, tw\u00F3j Gustaw umiera! No, dalej, \u015Bmia\u0142o, Gustawie! Nie b\u00F3j si\u0119, luba, on si\u0119 nic nie boi! Czego \u017Ca\u0142ujesz, on nic z sob\u0105 nie zabiera! Tak! wszystko! wszystko tobie zostawi\u0119, Zostawi\u0119 \u017Cycie, i \u015Bwiat, i rozkosze, I twego!... wszystko... o nic... ani \u0142zy nie prosz\u0119! S\u0142uchaj ty... je\u015Bli [ci\u0119] kiedy obaczy... Pewna nadludzka dziewica... kobi\u00E9ta, I je\u015Bli ciebie zapyta, Z czego umar\u0142em? nie m\u00F3w, \u017Ce z rozpaczy; Powiedz, \u017Ce by\u0142em zawsze rumiany, weso\u0142y, \u017Bem ani wspomnia\u0142 nigdy o kochance, \u017Be sobie gra\u0142em w karty, pi\u0142em z przyjacio\u0142y... \u017Be ta pijatyka... ta\u0144ce... \u017Be mi si\u0119 w ta\u0144cu... ot skr\u0119ci\u0142a noga. Z tego umar\u0142em... Jezus, Maria! b\u00F3j si\u0119 Boga! \u0141a\u0144cuch szele\u015Bci... Jedenasta wybija! Gustawie! To drugie has\u0142o! Czas ucieka, \u017Cycie mija! I drugie \u015Bwiat\u0142o zagas\u0142o! Koniec bole\u015Bci!... Ratujcie, przeb\u00F3g, mo\u017Ce jaka rada! Ach, ju\u017C, ju\u017C kona, wbi\u0142 do r\u0119koje\u015Bci, Pad\u0142 ofiar\u0105 szale\u0144stwa! Przecie\u017C nie upada! O zbrodnio! Bo\u017Ce, odpu\u015B\u0107... Gustawie! Gustawie! Zbrodnia taka nie mo\u017Ce pope\u0142nia\u0107 si\u0119 co dzie\u0144, Daj pok\u00F3j pr\u00F3\u017Cnej obawie; Sta\u0142o si\u0119 - os\u0105dzano - tylko dla nauki Scen\u0119 bole\u015Bci powt\u00F3rzy\u0142 zbrodzie\u0144. Jak to? co to jest? Czary, omamienie, sztuki. Ach! w\u0142osy mi si\u0119 je\u017C\u0105; dr\u017C\u0105 pode mn\u0105 nogi, W imi\u0119 Ojca i Syna! co to wszystko znaczy? Wybi\u0142o dwie godziny: mi\u0142o\u015Bci, rozpaczy, A teraz nast\u0119puje gadzina przestrogi. Usi\u0105d\u017A, po\u0142\u00F3\u017C si\u0119, oddaj zab\u00F3jcze narz\u0119dzie, Pozw\u00F3l rany opatrzy\u0107 - Daj\u0119 tobie s\u0142owo, \u017Be a\u017C do dnia s\u0105dnego sztylet w pochwach b\u0119dzie. O ranach pr\u00F3\u017Cna troska, wszak wygl\u0105dam zdrowo? Jak B\u00F3g na niebie, nie wiem, co to... Skutki sza\u0142u, Albo mo\u017Ce kuglarstwo? - S\u0105 kosztowne bronie Kt\u00F3rych ostrze przenika i a\u017C w duszy tonie; Przecie\u017C widomie nie uszkodz\u0105 cia\u0142u. Tak\u0105 broni\u0105 po dwakro\u0107 zosta\u0142em przebity... Tak\u0105 broni\u0105 za \u017Cycia s\u0105 oczy kobi\u00E9ty, A po \u015Bmierci grzesznika cierpi\u0105cego skrucha! W imi\u0119 Ojca i Syna i \u015Awi\u0119tego Ducha! Czego stoisz jak martwy? zagl\u0105dasz na stron\u0119? Ach, oczy!... przeb\u00F3g, jakby bielmem powleczone! Puls usta\u0142... r\u0119ce twoje zimne jak \u017Celazo! Co to wszystkoma znaczy\u0107? O tym inn\u0105 raz\u0105! S\u0142uchaj, jakie mi\u0119 na \u015Bwiat zamiary przywiod\u0142y. Kiedy wchodz\u0105c do ciebie stan\u0105\u0142em u progu, Pami\u0119tam, \u017Ce z dziatkami odprawia\u0142e\u015B mod\u0142y, Kt\u00F3re\u015B za dusze zmar\u0142e ofiarowa\u0142 Bogu. Prawda, zaraz doko\u0144czym... No, przyznaj si\u0119 szczerze, Czy wierzysz w piek\u0142o; w czy\u015Bciec?... Ja we wszystko wierz\u0119, Cokolwiek w Pi\u015Bmie \u015Awi\u0119tym Chrystus nam og\u0142asza I w co zaleca wierzy\u0107 Ko\u015Bci\u00F3\u0142, matka nasza. I w co twoje pobo\u017Cne wierzy\u0142y pradziady? Ach! najpi\u0119kniejsze \u015Bwi\u0119to, bo \u015Bwi\u0119to pami\u0105tek, Za c\u00F3\u017C znios\u0142e\u015B dotychczas obchodzone Dziady? Ta uroczysto\u015B\u0107 ci\u0105gnie z poga\u0144stwa pocz\u0105tek; Ko\u015Bci\u00F3\u0142 mnie rozkazuje i nadaje w\u0142adz\u0119 O\u015Bwieca\u0107 lud, wyt\u0119pia\u0107 reszty zabobonu. Jednak prosz\u0105 przeze mnie, i ja szczerze radz\u0119, Przywr\u00F3\u0107 nam Dziady. Tam, u Wszechmocnego tronu, K\u0119dy nasz \u017Cywot \u015Bcis\u0142e odwa\u017Caj\u0105 szale, Tam wi\u0119kszym jest ci\u0119\u017Carem \u0142za jednego s\u0142ugi, Kt\u00F3r\u0105 szczerze wyleje nad tob\u0105 u zagonu, Ni\u017C k\u0142amliwe po drukach rozg\u0142aszane \u017Cale, P\u0142atny orszak i kirem powleczone cugi. Je\u015Bli, \u017Ca\u0142uj\u0105c \u015Bmierci dobrego dziedzica, Lud zakupion\u0105 \u015Bwiec\u0119 stawia mu na grobie, W cieniach wieczno\u015Bci ja\u015Bniej b\u0142yszczy si\u0119 ta \u015Bwi\u00E9ca Ni\u017C tysi\u0105c lamp w niech\u0119tnej palonych \u017Ca\u0142obie. Je\u015Bli przyniesie miodu plastr i skromne mleko I gar\u015Bci\u0105 m\u0105ki grobowiec posypie: Lepiej posili dusz\u0119, o! lepiej daleko, Ni\u017C krewni modnym balem wydanym na stypie. Ani s\u0142owa. Lecz Dziady, te p\u00F3\u0142nocne schadzki Po cerkwiach, pustkach lub ziemnych pieczarach, Pe\u0142en gu\u015Blarstwa obrz\u0119d \u015Bwi\u0119tokradzki, Posp\u00F3lstwo nasze w grubej utwierdza ciemnocie St\u0105d dziwaczne powie\u015Bci, zabobon\u00F3w krocie O nocnych duchach, upiorach i czarach. Wi\u0119c \u017Cadnych nie ma duch\u00F3w? \u015Awiat ten jest bez duszy? \u017Byje, lecz \u017Cyje tylko jak ko\u015Bciotrup nagi, Kt\u00F3ry lekarz tajemn\u0105 spr\u0119\u017Cyn\u0105 rozruszy; Albo jest to co\u015B na kszta\u0142t wielkiego zegaru, Kt\u00F3ry obiega pop\u0119dem ci\u0119\u017Caru? Tylko nie wiecie, kto zawiesi\u0142 wagi! O ko\u0142ach, o spr\u0119\u017Cynach rozum was naucza; Lecz nie widzicie r\u0119ki i klucza! Gdyby z twych oczu ziemskie odpad\u0142o nakrycie, Obaczy\u0142by\u015B niejedno wko\u0142o siebie \u017Cycie, Umar\u0142\u0105 bry\u0142\u0119 \u015Bwiata p\u0119dz\u0105ce do ruchu. Dzieci, chod\u017Acie pod kantorek. Czego potrzebujesz, duchu? Prosz\u0119 o troje paciorek. W imi\u0119 Ojca... niech biega... Altaryst\u0119 zbudzi, S\u0142owo sta\u0142o si\u0119 cia\u0142em!... zawo\u0142ajcie ludzi!... Wstyd\u017A si\u0119, wstyd\u017A si\u0119, m\u00F3j ojcze, gdzie rozum? gdzie wiara? Krzy\u017C jest mocniejszy ni\u017Cli wszyscy ludzie twoi, A kto si\u0119 Boga boi, ten si\u0119 nic nie boi. M\u00F3w, czego potrzebujesz... ach, to upi\u00F3r! mara! Ja! nic nie potrzebuj\u0119, jest potrzebnych tylu! A tu\u015B mi, panie motylu! Ten migaj\u0105cy wko\u0142o o\u0107my r\u00F3j skrzydlaty Za \u017Cycia gasi\u0142 ka\u017Cdy promyczek o\u015Bwiaty, Za to po strasznym s\u0105dzie ciemno\u015B\u0107 ich zagarnie; Tymczasem z pot\u0119pion\u0105 b\u0142\u0105kaj\u0105c si\u0119 dusz\u0105, Chocia\u017C nie lubi\u0105 \u015Bwiat\u0142a, w \u015Bwiat\u0142o lecie\u0107 musz\u0105, To s\u0105 dla ciemnych duch\u00F3w najsro\u017Csze m\u0119czarnie! Patrzaj, \u00F3w motyl, strojny barwionymi szaty, By\u0142 jaki\u015B kr\u00F3lik albo pan bogaty, I wielkim skrzyde\u0142 roztworem Zaciemia\u0142 miasta, powiaty. Ten drugi, mniejszy, czarny i p\u0119katy, By\u0142 ksi\u0105\u017Cek g\u0142upim cenzorem I przelatuj\u0105c sztuk nadobne kwiaty, Oczernia\u0142 ka\u017Cd\u0105 pi\u0119kno\u015B\u0107, kt\u00F3r\u0105 tylko zoczy\u0142, Ka\u017Cd\u0105 s\u0142odko\u015B\u0107 zatrutym wysysa\u0142 ozorem Albo przebija\u0142 do ziemi \u015Brodka, I nauk ziarno z samego zarodka Gadziny z\u0119bem roztoczy\u0142... Ci znowu, w licznym snuj\u0105cy si\u0119 gwarze, S\u0105 dumnych pochlebnisie, czernide\u0142 pisarze. Na jakie pan ich gniewa\u0142 si\u0119 zagony, Tam przekl\u0119ta chmura leci, I czy ledwie wschodz\u0105ce, czy dojrza\u0142e plony Jako sara\u0144cza wybija. Za tych wszystkich, moje dzieci, Nie warto zm\u00F3wi\u0107 i Zdrowa\u015B Maryja. S\u0105 inne, s\u0142uszniej godne lito\u015Bci istoty, A mi\u0119dzy nimi twoi przyjaciele, ucznie, Kt\u00F3rych ty wyobra\u017Ani\u0105 w g\u00F3rne pchn\u0105\u0142e\u015B loty, Kt\u00F3rych wrodzony ogie\u0144 podnieca\u0142e\u015B sztucznie. Jak\u0105, \u017Cyj\u0105c, pokut\u0119 mieli za swe winy, Oznajmi\u0142em, wieczno\u015Bci przest\u0105piwszy progi: \u017Bycie moje \u015Bcisn\u0105\u0142em w kr\u00F3tkie trzy godziny I znowu wycierpia\u0142em dla twojej przestrogi. Im wi\u0119c nie\u015B ulg\u0119 pro\u015Bb\u0105 i mszaln\u0105 ofiar\u0105; Dla mnie opr\u00F3cz wspomnienia nic wi\u0119cej nie prosz\u0119. Za grzech m\u00F3j \u017Cycie by\u0142o dostateczn\u0105 kar\u0105, A dzi\u015B, nie wiem, nagrod\u0119 czy pokut\u0119 znosz\u0119. Bo kto na ziemi rajskie doznawa\u0142 pieszczoty, Kto znalaz\u0142 drug\u0105 swojej po\u0142ow\u0119 istoty, Kto nad \u015Bwieckiego \u017Cycia wylatuj\u0105c kra\u0144ce, Dusz\u0105 i sercem gubi si\u0119 w kochance, Jej tylko my\u015Bl\u0105 my\u015Bli, jej oddycha tchnieniem, Ten i po \u015Bmierci r\u00F3wnie\u017C w\u0142asn\u0105 bytno\u015B\u0107 traci, I przyczepiony do lubej postaci, Jej tylko staje si\u0119 cieniem. Je\u015Bli, \u017Cyj\u0105c, \u015Bwi\u0119temu by\u0142 uleg\u0142y panu, Niebiesk\u0105 z nim chwa\u0142\u0119 dzieli; Albo ze z\u0142ym do wiecznej str\u0105cony topieli, Jest bolesnego wsp\u00F3lnikiem stanu. Na szcz\u0119\u015Bcie B\u00F3g mi\u0119 zrobi\u0142 poddanym anio\u0142a, Dla niej i dla mnie przysz\u0142o\u015B\u0107 \u015Bmieje si\u0119 weso\u0142a. Tymczasem, jak cie\u0144 b\u0142\u0105dz\u0105c przy kochanych wdzi\u0119kach, Bywam albo w niebiosach, albo w piek\u0142a m\u0119kach. Gdy ona wspomni, westchnie i \u0142ezk\u0119 wyleje, Zbli\u017Cam si\u0119 do usteczek, bia\u0142y w\u0142os rozwiej\u0119, Zmieszam si\u0119 z odetchnieniem i przenikn\u0119 ciebie, I jestem w niebie! Lecz kiedy!... oh, czujecie, wy, co\u015Bcie kochali! Jakim zawi\u015B\u0107 ogniem pali!... D\u0142ugo jeszcze po \u015Bwiecie b\u0142\u0105ka\u0107 si\u0119 potrzeba, A\u017C j\u0105 B\u00F3g w swoje obj\u0119cie powo\u0142a; Natenczas \u015Bladem lubego anio\u0142a I cie\u0144 m\u00F3j b\u0142\u0119dny wkradnie si\u0119 do nieba. Bo s\u0142uchajcie i zwa\u017Ccie u siebie, Ze wed\u0142ug bo\u017Cego rozkazu: Kto za \u017Cycia cho\u0107 raz by\u0142 w niebie; Ten po \u015Bmierci nie trafi od razu. Bo s\u0142uchajmy i zwa\u017Cmy u siebie, \u017Be wed\u0142ug bo\u017Cego rozkazu: Kto za \u017Cycia cho\u0107 raz by\u0142 w niebie, Ten po \u015Bmierci nie trafi od razu."@pl . "KSI\u0104DZ Kto tam? kto tam stuka? Jezus, Maryja! Kt\u00F3\u017C to jest na progu? Kto\u015B ty taki?... po co?... na co? Ach, trup, trup! upi\u00F3r, ladaco! W imi\u0119 Ojca!... zgi\u0144, przepadaj! Kto\u015B ty, bracie? odpowiadaj. Trup... trup!... tak jest, moje dzieci\u0119. Trup... trup... ach! ach! nie bierz tata! Umar\u0142y!... o nie! tylko umar\u0142y dla \u015Bwiata! Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie Sk\u0105d przychodzisz tak nierano? Kto jeste\u015B? jakie twe miano? Kiedy si\u0119 tobie przypatruj\u0119 z bliska, Zdaje si\u0119, \u017Ce ci\u0119 kiedy\u015B widzia\u0142em w tej stronie. Powiedz, m\u00F3j bracie, jakiego\u015B ty rodu? O tak! tak, by\u0142em tutaj... o, dawno! za m\u0142odu! Przed \u015Bmierci\u0105!... b\u0119dzie trzy lata! Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska? Gdy dzwoni\u0105 po umar\u0142ym, dziad stoi przy dzwonie, Pytaj\u0105 ludzie, kto zesze"@pl . . .