. "Rozdzia\u0142"@pl . "Pollyanna za\u015B, odwrotnie, by\u0142a zachwycona wypraw\u0105, poniewa\u017C, jak powiedzia\u0142a jednemu z subjekt\u00F3w sklepowych \u2014 znacznie przyjemniej jest kupowa\u0107 sukienki w du\u017Cym pi\u0119knym sklepie, ni\u017C otrzymywa\u0107 niewiadomo co z przesy\u0142ek misjonarskich, lub od pa\u0144 z dobroczynno\u015Bci. Wyprawa do miasta zaj\u0119\u0142a ca\u0142e popo\u0142udnie; po powrocie do domu, gdy panna Polly pojecha\u0142a odwiedzi\u0107 jedn\u0105 z s\u0105siadek, Pollyanna pobieg\u0142a do Tomasza i Nansy. Stary ogrodnik du\u017Co opowiada\u0142 Pollyannie o jej matce, co dziewczynka bardzo lubi\u0142a, a Nansy m\u00F3wi\u0142a o swym rodzinnym domku, gdzie mieszka\u0142a jej ukochana matka i r\u00F3wnie\u017C kochane siostry i bracia. Obiecywa\u0142a \u017Ce, o ile panna Polly pozwoli, zaprowadzi Pollyann\u0119 do swej rodziny. \u2014 Moje siostrzyczki nosz\u0105 takie pi\u0119kne imiona \u2014 opowiada\u0142a Nansy \u2014 znacznie \u0142adniejsze od mojego! \u2014 Dlaczego? \u2014 zapyta\u0142a Pollyanna. \u2014 Bo by\u0142am pierwsz\u0105 c\u00F3rk\u0105 i mamusia moja jeszcze wtedy nie czyta\u0142a ciekawych powie\u015Bci, w kt\u00F3rych znajduj\u0105 si\u0119 \u0142adne imiona. Wprost nienawidz\u0119 mojego imienia! \u2014 A mnie si\u0119 to imi\u0119 bardzo podoba; tem wi\u0119cej jeszcze, \u017Ce ty go nosisz \u2014 za\u015Bmia\u0142a si\u0119 Pollyanna. \u2014 Zreszt\u0105 powinna\u015B by\u0107 zadowolona, \u017Ce nie nazywasz si\u0119... naprzyk\u0142ad \u2014 Pafnuca! \u2014 O tem nigdy nie my\u015Bla\u0142am \u2014 odrzek\u0142a Nansy \u2014 i przyznam si\u0119 otwarcie, i\u017C widz\u0119 w tej chwili, \u017Ce moje imi\u0119 nie jest zn\u00F3w najbrzydsze! \u2014 Ale powiedz, moja droga, \u2014 doda\u0142a po chwili, \u2014 czy nie by\u0142a to gra w zadowolenie, gdy t\u0142umaczy\u0142a\u015B mi przed chwil\u0105, \u017Ce powinnam si\u0119 cieszy\u0107, i\u017C nie nazywam si\u0119 Pafnuca? Pollyanna zamy\u015Bli\u0142a si\u0119 przez chwil\u0119, potem roze\u015Bmia\u0142a si\u0119 szczerze. \u2014 Masz s\u0142uszno\u015B\u0107, Nansy! By\u0142a to gra w zadowolenie, chocia\u017C zastosowa\u0142am j\u0105 bezwiednie. Zdarza si\u0119 to cz\u0119sto, gdy\u017C jestem przyzwyczajona do wyszukiwania zawsze czego\u015B pocieszaj\u0105cego i dlatego udaje mi si\u0119 to znacznie \u0142atwiej, ni\u017C komu innemu. \u2014 Mo\u017Cliwe \u2014 odpar\u0142a Nansy, ale w g\u0142osie jej s\u0142ycha\u0107 by\u0142o pewne niedowierzanie. Ko\u0142o godziny \u00F3smej Pollyanna uda\u0142a si\u0119 na spoczynek. Poniewa\u017C siatki nie by\u0142y jeszcze wstawione, pokoik na poddaszu przypomina\u0142 raczej piec do wypalania. Pollyanna smutnym wzrokiem popatrzy\u0142a na zamkni\u0119te okna, lecz ich nie otworzy\u0142a. Rozebra\u0142a si\u0119, starannie pouk\u0142ada\u0142a sukienki, odm\u00F3wi\u0142a pacierz, zgasi\u0142a \u015Bwiec\u0119 i w\u015Blizgn\u0119\u0142a si\u0119 pod ko\u0142dr\u0119. Jak d\u0142ugo przewraca\u0142a si\u0119 na \u0142\u00F3\u017Cku z powodu dr\u0119cz\u0105cej j\u0105 bezsenno\u015Bci \u2014 tego nie wiedzia\u0142a. Czu\u0142a tylko, \u017Ce up\u0142yn\u0119\u0142o ju\u017C du\u017Co czasu do chwili, gdy zdecydowa\u0142a si\u0119 wreszcie wsta\u0107 i otworzy\u0107 drzwi. Na strychu by\u0142o zupe\u0142nie ciemno i tylko promienie ksi\u0119\u017Cyca, przenikaj\u0105ce przez ma\u0142e okienko w dachu, znaczy\u0142y srebrzyst\u0105 \u015Bcie\u017Ck\u0119 na pod\u0142odze. Pollyanna bezwiednie skierowa\u0142a swe kroki na t\u0119 \u015Bcie\u017Ck\u0119, kt\u00F3ra doprowadzi\u0142a j\u0105 do okienka. Lecz wbrew oczekiwaniu, by\u0142o ono r\u00F3wnie\u017C zamkni\u0119te, gdy\u017C nie posiada\u0142o siatki! Ale za ma\u0142\u0105 szybk\u0105 rozpo\u015Bciera\u0142 si\u0119 czaruj\u0105cy widok na ton\u0105c\u0105 w srebrzystych promieniach dolin\u0119 i by\u0142o za ni\u0105 powietrze \u2014 to czyste, \u015Bwie\u017Ce powietrze, kt\u00F3rego tak bardzo pragn\u0119\u0142y rozpalone policzki i gor\u0105ce r\u0119ce dziewczynki! Z t\u0119sknot\u0105 spogl\u0105da\u0142a wd\u00F3\u0142 i r\u00F3wnocze\u015Bnie zauwa\u017Cy\u0142a, \u017Ce tu\u017C prawie pod okienkiem rozpoczyna\u0142 si\u0119 p\u0142aski dach letniej werandy. Bo\u017Ce! jakby to by\u0142o dobrze wydosta\u0107 si\u0119 na ten dach! Spojrza\u0142a poza siebie: tam czeka\u0142 na ni\u0105 pok\u00F3j, pe\u0142en roz\u017Carzonego powietrza, z gor\u0105cem \u0142\u00F3\u017Ckiem \u2014 a za oknem na dachu \u015Bwieci\u0142 ksi\u0119\u017Cyc i by\u0142o du\u017Co, du\u017Co czystego, \u015Bwie\u017Cego powietrza! Gdyby mo\u017Cna by\u0142o wynie\u015B\u0107 na dach \u0142\u00F3\u017Cko! Tylu przecie\u017C ludzi na \u015Bwiecie sypia pod go\u0142em niebem! Rozmy\u015Blaj\u0105c nad tem, Pollyanna przypomina\u0142a sobie, \u017Ce kiedy\u015B w dzie\u0144 zauwa\u017Cy\u0142a wpobli\u017Cu okienka szereg du\u017Cych work\u00F3w, zawieszonych na gwo\u017Adziach. Nansy m\u00F3wi\u0142a, \u017Ce w workach tych by\u0142y przechowane zimowe ubrania i futra. Pollyanna namaca\u0142a jeden z nich. By\u0142 gruby i mi\u0119kki (zawiera\u0142 w sobie fokowe futro panny Polly), a wi\u0119c nadawa\u0142 si\u0119 znakomicie na pos\u0142anie, drugi mniejszy na poduszk\u0119 i wreszcie trzeci \u2014 cienki i szeroki, doskona\u0142y do przykrycia si\u0119. Otworzy\u0142a okienko, zepchn\u0119\u0142a wszystkie trzy worki na dach, a nast\u0119pnie wysz\u0142a sama, nie zapomniawszy jednak przymkn\u0105\u0107 okienka, gdy\u017C pami\u0119ta\u0142a wci\u0105\u017C o szkaradnych muchach, kt\u00F3re tyle zarazk\u00F3w nosz\u0105 na swych \u0142apkach. \u2014 Co za cudne powietrze! Pollyanna zacz\u0119\u0142a skaka\u0107 z rado\u015Bci, a cienki dach werandy potrzaskiwa\u0142 pod n\u00F3\u017Ckami, co wprowadza\u0142o j\u0105 w jeszcze wi\u0119kszy zachwyt. Przesz\u0142a si\u0119 kilka razy po dachu tam i zpowrotem, i nie mog\u0142a si\u0119 nacieszy\u0107, \u017Ce wreszcie nie jest ju\u017C u siebie w dusznym pokoiku. Wko\u0144cu roz\u0142o\u017Cy\u0142a jeden worek zamiast materaca, pod\u0142o\u017Cy\u0142a drugi pod g\u0142ow\u0119 i przykry\u0142a si\u0119 trzecim. \u2014 Jak to dobrze \u2014 m\u00F3wi\u0142a do siebie, przypatruj\u0105c si\u0119 gwiazdkom, \u2014 \u017Ce siatki nie zosta\u0142y jeszcze wstawione w moim pokoiku! Inaczej \u2014 nie by\u0142abym tu! Na dole za\u015B w sypialnym pokoju, przylegaj\u0105cym do werandy, panna Polly blada i wystraszona ubiera\u0142a si\u0119 po\u015Bpiesznie. Przed chwil\u0105 dr\u017C\u0105cym g\u0142osem telefonowa\u0142a do stangreta. \u2014 Natychmiast przychod\u017A z ojcem... Przynie\u015Bcie latarnie... Jaki\u015B... cz\u0142owiek chodzi po dachu werandy... Prawdopodobnie przelaz\u0142 przez sztachet\u0119 ogrodu, a teraz mo\u017Ce dosta\u0107 si\u0119 do mieszkania przez okienko w dachu... drzwi, wiod\u0105ce na strych, zamkn\u0119\u0142am na klucz... tylko pr\u0119dzej, pr\u0119dzej... Nieco p\u00F3\u017Aniej, gdy Pollyanna zasn\u0119\u0142a, obudzi\u0142 j\u0105 blask latarni i potr\u00F3jny okrzyk zdumienia. Gdy otworzy\u0142a oczy, ujrza\u0142a stangreta Mateusza, stoj\u0105cego na przystawionej do dachu drabinie, a stary Tomasz prze\u0142azi\u0142 przez okienko w dachu. Za plecami Tomasza sta\u0142a panna Polly, kt\u00F3ra ujrzawszy dziewczynk\u0119, \u015Bpi\u0105c\u0105 na dachu, zawo\u0142a\u0142a: \u2014 Pollyanno, co to znaczy? Pollyanna ca\u0142kowicie ju\u017C otworzy\u0142a zaspane ocz\u0119ta i usiad\u0142a. \u2014 Tomaszu, ciociu Polly! Czego\u015Bcie si\u0119 tak przestraszyli? Przecie\u017C nic si\u0119 nie sta\u0142o, tylko by\u0142o mi w pokoiku tak strasznie duszno, wi\u0119c przysz\u0142am spa\u0107 tutaj! Ale okienko zamkn\u0119\u0142am i \u017Cadna mucha nie dostanie si\u0119 do mieszkania! Mateusz, s\u0142ysz\u0105c te wyja\u015Bnienia, po\u015Bpiesznie zszed\u0142 z drabiny, a stary Tomasz, oddawszy latarni\u0119 pannie Polly, uda\u0142 si\u0119 za synem. Panna Polly czeka\u0142a z zagryzionemi wargami, a\u017C s\u0142u\u017Cba odejdzie, poczem odezwa\u0142a si\u0119 do Pollyanny: \u2014 Prosz\u0119 natychmiast zabra\u0107 worki i i\u015B\u0107 ze mn\u0105! Doprawdy, chyba na ca\u0142ym \u015Bwiecie istnieje jedno tylko takie dziecko, jak ty! \u2014 m\u00F3wi\u0142a, wracaj\u0105c z siostrzenic\u0105 przez strych. Pollyanna, kt\u00F3ra poczu\u0142a zn\u00F3w duszne powietrze strychu, westchn\u0119\u0142a g\u0142\u0119boko. Po zej\u015Bciu ze schod\u00F3w panna Polly odezwa\u0142a si\u0119 sucho: \u2014 Za kar\u0119 reszt\u0119 nocy b\u0119dziesz spa\u0142a ze mn\u0105, w moim pokoju! Jutro siatki b\u0119d\u0105 ju\u017C gotowe; tymczasem uwa\u017Cam za sw\u00F3j obowi\u0105zek umie\u015Bci\u0107 ci\u0119 tak, \u017Cebym w ka\u017Cdej chwili wiedzia\u0142a, co robisz. Pollyannie a\u017C tchu zabrak\u0142o w piersiach. \u2014 B\u0119d\u0119 spa\u0142a z cioci\u0105! W jednym pokoju! \u2014 zawo\u0142a\u0142a wreszcie. \u2014 O, jaka ciocia dobra! Ja zawsze tak marzy\u0142am, a\u017Ceby spa\u0107 z kim\u015B bliskim mi, nie z jak\u0105\u015B obc\u0105 pani\u0105 z dobroczynno\u015Bci. Jak si\u0119 ciesz\u0119, \u017Ce niema jeszcze tych siatek! Panna Polly poruszy\u0142a wargami, jakby chcia\u0142a powiedzie\u0107, \u017Ce to przecie\u017C mia\u0142a by\u0107 kara; lecz powstrzyma\u0142a si\u0119 i milcz\u0105c sz\u0142a naprz\u00F3d, z g\u0142ow\u0105 podniesion\u0105 do g\u00F3ry. Czu\u0142a si\u0119 bezsiln\u0105. Ju\u017C po raz trzeci od przyjazdu Pollyanny kara\u0142a j\u0105, i zmuszona by\u0142a przekona\u0107 si\u0119, \u017Ce po raz trzeci kara ta zosta\u0142a przyj\u0119ta z rado\u015Bci\u0105. Nic wi\u0119c dziwnego, \u017Ce panna Polly czu\u0142a si\u0119 kompletnie rozbrojon\u0105."@pl . . "|1"@pl . . . "[["@pl . . "Dawny|ok. 1932 r"@pl . . . . . . "Eleanor H. Porter"@pl . "[["@pl . . "Pollyanna za\u015B, odwrotnie, by\u0142a zachwycona wypraw\u0105, poniewa\u017C, jak powiedzia\u0142a jednemu z subjekt\u00F3w sklepowych \u2014 znacznie przyjemniej jest kupowa\u0107 sukienki w du\u017Cym pi\u0119knym sklepie, ni\u017C otrzymywa\u0107 niewiadomo co z przesy\u0142ek misjonarskich, lub od pa\u0144 z dobroczynno\u015Bci. Wyprawa do miasta zaj\u0119\u0142a ca\u0142e popo\u0142udnie; po powrocie do domu, gdy panna Polly pojecha\u0142a odwiedzi\u0107 jedn\u0105 z s\u0105siadek, Pollyanna pobieg\u0142a do Tomasza i Nansy. \u2014 Moje siostrzyczki nosz\u0105 takie pi\u0119kne imiona \u2014 opowiada\u0142a Nansy \u2014 znacznie \u0142adniejsze od mojego! \u2014 Dlaczego? \u2014 zapyta\u0142a Pollyanna. Ko\u0142o godziny \u00F3smej Pollyanna uda\u0142a si\u0119 na spoczynek."@pl . "Pollyanna/06"@pl .